Drewniany dom pod choinkę
Anna i Stanisław Wiśniewscy mieszkają z dziećmi w przedwojennym domu nieopodal placu zabaw w Szynwałdzie. Sierpniowa nawałnica nie oszczędziła czteroosobowej rodziny. – Wichura zerwała nam dach. Część domu została zalana. Takiego tajfunu nikt się nie spodziewał. W pewnym momencie zgasło światło. Okoliczne słupy zostały zniszczone. Widzieliśmy ścianę wody za oknem. Następnego dnia rano przystąpiłem do naprawy i zabezpieczenia dachu. Żona sprzątała, a ja w tym czasie pomagałem sąsiadom – mówi Stanisław Wiśniewski, właściciel uszkodzonej nieruchomości w Szynwałdzie. Po nawałnicy w mediach zrobiło się dużo szumu na ten temat. We wszystkich programach informacyjnych podawano wiadomości na temat poszkodowanych i skali zniszczeń. Mieszkaniec Warszawy obejrzał w telewizji relację z terenów dotkniętych nawałnicą. Okazało się, że oprócz mieszkania w stolicy ma nad Bugiem niedokończony dom z bali. Stwierdził, że w związku z zaistniałą sytuacją ofiaruje go poszkodowanej rodzinie. W końcu udało mu się nawiązać kontakt z Kamilą Jabłońską, sołtysem Szynwałdu. To ona wskazała rodzinę, która ten nietypowy prezent powinna otrzymać. Drewniany dom z bali stał w Kamieńczyku. Najpierw został rozebrany, potem załadowany na ciężarówkę i przetransportowany na miejsce przeznaczenia. W poniedziałek elementy konstrukcyjne dotarły do Szynwałdu. W rozładunku uczestniczyło kilkanaście osób.
Pan Stanisław Wiśniewski gościł w Kamieńczyku, gdzie spotkał się z darczyńcą i osobiście mu podziękował. Ostatnie tygodnie spędził na wylewaniu fundamentów pod nowy dom. Z pomocą przyszli znajomi, sąsiedzi i rodzina. – Bez wsparcia nie byłbym w stanie tego zrobić. Znaczną część kosztów inwestycji pokrył mój brat, pomogli mi również koledzy i sąsiedzi. Ponadto otrzymałem sporo materiałów budowlanych – mówi pan Stanisław. W środę w Szynwałdzie mieli się pojawić stolarze, którzy zajmą się złożeniem domu. – Budowa takiego domu potrwa najwyżej kilkanaście dni. Zależy nam na tym, żeby przed zimą przykryć go dachem i w miarę możliwości zabezpieczyć. O wykończeniu pomyślimy później – dodaje właściciel. – Przed nami bardzo długa droga – mówi Anna Wiśniewska. Jak zwykle w takim przypadku na przeszkodzie stają pieniądze, a w zasadzie ich brak. Rodzina Wiśniewskich żyje z dorywczych prac pana Stanisława. Wykończenie domu z drewna w stanie surowym może okazać się przedsięwzięciem kosztownym i czasochłonnym. Obecnie czteroosobowa rodzina mieszka w uszkodzonym budynku. Wszyscy domownicy śpią w jedynym pokoju nadającym się do użytkowania. Warunki są ciężkie. Budowa i wykończenie domu z drewna będą dla rodziny Wiśniewskich ogromnym wyzwaniem, ale dzięki tej inwestycji ich sytuacja bytowa poprawi się diametralnie. – Okazuje się, że na świecie nie brakuje dobrych ludzi. Liczymy na to, że pan Andrzej Sapieszko, który podarował nam ten dom, odwiedzi nas w Szynwałdzie – dodaje Stanisław Wiśniewski. Mamy nadzieję, że rodzinie Wiśniewskich w niedalekiej przyszłości uda się zamieszkać w nowym domu z drewna.