Dziedzicznie obciążony
Mateusz jest synem Macieja Damięckiego, aktora filmowego i teatralnego. Jego stryj Damian (brat bliźniak ojca) również pracuje na scenie i przed kamerą. Młodsza o cztery lata siostra Mateusza - Matylda, również jest aktorką.
– Tak, to prawda, gdyby nie ojciec nie zostałbym aktorem. To dzięki niemu poznałem teatr i zadebiutowałem na scenie jako 5-latek. Bez ojca nie byłbym tym, kim jestem. Jednak nikt niczego mi nie załatwił. Aktora ocenia widz, a znajomości nie mają z tym nic wspólnego – mówił Damięcki, który już się przyzwyczaił, że każdy wywiad rozpoczyna się od pytań o ojca.
Spotkanie z sępoleńską młodzieżą miało charakter wywiadu. Aktora przepytywali uczniowie liceum ogólnokształcącego: Jagoda Kalinowska i Adrian Kurowski. Ponieważ spotkanie odbywało się w Akademii Sukcesu podstawowe pytanie brzmiało: czym jest dla Mateusza sukces? Dla wielu miarą sukcesu jest popularność, obecność w mediach.
– Dla mnie sukcesem jest samorealizacja. Ja tego stanu jeszcze nie osiągnąłem i mam nadzieję, że nie osiągnę, bo wtedy odechce mi się pracować – mówił Mateusz.
Damięcki junior nie ekscytuje się telewizyjnymi tasiemcami. Widać, że jego żywiołem jest teatr, a jeśli już film, to bardziej ambitny. W serialu „Kochaj i tańcz” ujawnił swój talent taneczny. Dziś 31-letni aktor miał jeszcze okazję pracować z najlepszymi w tym fachu. Wydaje się, że kompletnie nie pasuje do całej plejady chwilowych gwiazdek telewizyjnych produkcji. Damięcki jest idealistą. Jest bardzo elokwentny i posługuje się piękną polszczyzną, a sukces mierzy własną miarą.