Fuks już pewnym mistrzem "powiatówki"
Do zakończenia kolejnego sezonu piłkarskiej ligi powiatowej powiatu sępoleńskiego zostały jeszcze dwie kolejki. Już dzisiaj jednak wiadomo, że tytuł mistrzowski obroni zdecydowanie najlepsza drużyna Fuks Wielowicz. Po dzisiejszym zwycięstwie nad Zrywem Dąbrówka i trzech punktach za "mecz" z bardzo słusznie wypędzonym z ligi Realem Radzim, na wyprzedzenie Fuksa nie ma już sposobu.
Time Lubcza - Fireman Zabartowo/Pęperzyn 7:1 (4:2)
Bramki: Sebastian Obara 3, Mariusz Bronowicki, Rafał Trzósło, Andrzej Twardowski, Maciej Bednarski Lubcza. Denis Szefler, Piotr Piotrowski Zabartowo.
Żk. Mariusz Bronowicki (szósta kartka), Rafał Trzósło, Jacek Nowak (trzecia kartka), Andrzej Wilczyński-dwie (szósta kartka)Lubcza. Patryk Borowicz (czwarta kartka), Rafał Łabuszewski (trzecia kartka), Daniel Mańczuk-dwie (szósta i siódma kartka) Zabartowo.
Cz.k. Andrzej Wilczyński Lubcza. Daniel Mańczuk Zabartowo. Sędzia Marcin Lica.
Kto liczył na wyrównany pojedynek rozgrywany na boisku w Runowie, ten się zawiódł. Gospodarze zmontowali na tę okoliczność najsilniejszy skład, jaki mają, choć ciągle ich największym problemem jest brak bramkarza. Powiedzmy sobie szczerze, prezes Fifielski między słupkami orłem raczej nie jest. Ponadto w zespole strażaków zabrakło Szołdry i Bachusza co ewidentnie przełożyło się na słabszą grę. Zawodnicy Time od pierwszych minut zdominowali całe boisko, przeprowadzając składne i szybkie akcje, ale na ich drodze w końcowym etapie wyrastał bramkarz Bartosz Gwizdalak. Jednak i on nie pomógł w 10. min, kiedy Obara z prawej strony wykorzystał błąd obrońców i wpakował piłkę pod poprzeczkę. Dwie minuty później na twarzach zawodników i kibiców zarysowało się wyraźne zdziwienie. Denis Szefler zdobył wyrównującą bramkę i tuż po rozpoczęciu gry ze środka swoje trafienie zaliczył wyróżniający się w zespole gości Piotr Piotrowski. Potem strzelali już tylko piłkarze Time. Bramkę Mariusza Bronowickiego z 36. min trzeba koniecznie odnotować. Nie każdemu strzał z 40 metrów wchodzi w samo okienko. „Dziki” sam przyznał, że kopnął piłkę, tak sobie. W 65 minucie na listę strzelców mógł się wpisać Jacek Nowak. Jego strzał z rzutu karnego obronił bramkarz gości. Piłkarze Firemana w ciągu kilku minut wykonywali 4 rzuty wolne zza linii pola karnego, ale bezskutecznie. Za piątym razem Łabuszewski trafił w poprzeczkę. Nie trafił też Piotrowski wykonujący rzut karny. Wysokie prowadzenie Time całkowicie odebrało ochotę do gry ich przeciwnikom. Co chwila padało z ich strony pytanie: – Ile do końca? Tego dnia pęperzynianie nie mieli żadnych atutów, które mogliby przeciwstawić szybko i składnie grającym piłkarzom z Lubczy. Ci ciągle muszą walczyć o najniższy stopień podium. Wbrew pozorom, nie był to brutalny mecz. Ogromna liczba kartek pokazanych przez sędziego to tak zwane głupie kartki: za pyskówki, krytykowanie decyzji arbitra czy przeklinanie na boisku.
ZOBACZ ZDJĘCIA
MTK Orzeł Dąbrowa - Mastel Lutowo 2:3 (0:2)
Bramki: Krzysztof Prasał, Łukasz Burkiewicz, Krystian Rychter Lutowo. Kamil Gbur, Damian Raźny Dąbrowa.
Żk. Jarosław Krajewski (trzecia kartka) Dąbrowa. Sędzia Kazimierz Linke.
Ten pojedynek zapowiadał się najciekawiej spośród wszystkich zaplanowanych w tej kolejce. Pierwsza połowa wieściła łatwe zwycięstwo gości, ale Orły Dąbrowy pokazały charakter w drugiej części gry ku uciesze licznych kibiców. Już w 12. min Krzysztof Prasał otrzymał dokładne podanie od Karola Walaszka i w niegroźnej wydawałoby się sytuacji pokonał Wojtasika. Po strzeleniu bramki goście cofnęli się i ze spokojem przyjmowali nieporadne ataki miejscowych, od czasu do czasu groźnie kontratakując. W ekipie Lutowa zabrakło tym razem „Ciapka” i „Mierzy”, ale królem środka był dawno nie widziany Łukasz Burkiewicz. To on w 35. min, mimo asysty dwóch obrońców, podwyższył prowadzenie gości. Jeszcze tuż przed przerwą bliski zdobycia kontaktowej bramki był Damian Raźny, ale jego silny strzał o centymetry minął słupek bramki.
W drugiej połowie gospodarze rzucili się do odrabiania strat. Najwięcej ochoty do gry wykazywał Kamil Gbur, który kilka razy był bliski oszukania obrońców Lutowa. Gospodarze wymienili bramkarza, a obrońców na napastników, ale to szybko się na nich zemściło. Po bramce Rychtera było już 0:3. Kwadrans przed końcowym gwizdkiem Raźny huknął z daleka w poprzeczkę. Chwilę później po jego strzale bramkarz gości „wypluł” piłkę przed siebie, a dobitka Kamila Gbura była już skuteczna. Piłkarze Mastela zagapili się i jeszcze w tej samej minucie Orzeł zdobył kontaktową bramkę. Gospodarze szturmowali bramkę Lutowa do samego końca. Nawet Boguś Theuss rzucił chorągiewkę bocznego sędziego, szybko ubrał strój piłkarski i zdjął z boiska swego syna Patryka. Jednak i to nie pomogło. Gospodarzom zwyczajnie zabrakło czasu.
W drugiej połowie gospodarze rzucili się do odrabiania strat. Najwięcej ochoty do gry wykazywał Kamil Gbur, który kilka razy był bliski oszukania obrońców Lutowa. Gospodarze wymienili bramkarza, a obrońców na napastników, ale to szybko się na nich zemściło. Po bramce Rychtera było już 0:3. Kwadrans przed końcowym gwizdkiem Raźny huknął z daleka w poprzeczkę. Chwilę później po jego strzale bramkarz gości „wypluł” piłkę przed siebie, a dobitka Kamila Gbura była już skuteczna. Piłkarze Mastela zagapili się i jeszcze w tej samej minucie Orzeł zdobył kontaktową bramkę. Gospodarze szturmowali bramkę Lutowa do samego końca. Nawet Boguś Theuss rzucił chorągiewkę bocznego sędziego, szybko ubrał strój piłkarski i zdjął z boiska swego syna Patryka. Jednak i to nie pomogło. Gospodarzom zwyczajnie zabrakło czasu.
ZOBACZ ZDJĘCIA
Zryw Dąbrówka - Fuks Wielowicz 1:13 (1:5)
Bramki: Arkadiusz Grochowski 7, Rafał Żarczyński, Damian Nawrocki, Klemens Grochowski, Daniel Mordzak Wielowicz. Tomasz Maculewicz Dąbrówka. Żk. Edmund Jażdżewski Dąbrówka. Michał Michaś Wielowicz. Sędzia Marcin Lica.
Mecz w Dąbrówce rozpoczął się z kilkunastominutowym opóźnieniem. Gospodarze po raz kolejny w tym sezonie mieli kłopoty ze skompletowaniem składu i przygotowaniem boiska. W protokole pomeczowym arbiter zwrócił uwagę na naganne zachowanie miejscowych. Odnotował, że w godzinie rozpoczęcia meczu boisko było nieprzygotowane do rozegrania zawodów. Jedną z siatek musieli wieszać goście, którzy chcieli jak najszybciej rozpocząć niedzielne spotkanie. Ostatecznie gospodarzom udało się skompletować eksperymentalny skład i wybiec na boisko. Pierwszy kwadrans nie zwiastował pogromu Zrywu. Gospodarze kilka razy groźnie zaatakowali bramkę faworytów. W 14 minucie sędzia dopatrzył się zagrania ręką w polu karnym Fuksa i podyktował rzut karny. Jedenastkę na bramkę pewnym strzałem zamienił Tomasz Maculewicz. To najjaśniejsza postać niedzielnej potyczki w szeregach miejscowych. Po upływie 20 minut kibice gospodarzy z niedowierzaniem spoglądali na to, co dzieje się na płycie boska. Niektórzy zastanawiali się, czym szczególnym Fuks Wielowicz wyróżnia sie na tle innych drużyn. Pewnie tym, że najlepsza drużyna rozgrywek w ciągu 65 minut 13-krotnie trafiała do siatki miejscowych. Kanonadę lidera rozpoczął Arkadiusz Grochowski, który w 26. min spotkania wykończył szybką kontrę swojego zespołu. Dwie minuty później ten sam zawodnik wyprowadził gości na prowadzenie. Tym razem Grochowski pokonał bramkarza gospodarzy precyzyjnym strzałem zza pola karnego. W 36. min swojego jedynego gola w tym jednostronnym pojedynku strzelił Damian Nawrocki. Napastnik Fuksa ośmieszył defensorów Zrywu, z łatwością ograł bramkarza i skierował piłkę do pustej bramki. Tuż przed przerwą sędzia Marcin Lica zauważył ewidentny faul obrońcy Zrywu we własnym polu karnym i podyktował rzut karny dla Fuksa. Żaden z napastników nie garnął się do wykonania jedenastki. Do piłki podszedł Klemens Grochowski i bez najmniejszych problemów pokonał Macieja Krauśnika. W ostatniej akcji pierwszej połowy Arek Grochowski strzelił swoją trzecią bramkę wykańczając dwójkową akcję z Nawrockim. Druga połowa jeszcze bardziej uwidoczniła przepaść dzielącą oba zespoły. Najlepsza drużyna ligi bez wielkiego wysiłku dołożyła do swojego konta kolejne trafienia. Jednostronny pojedynek zakończył się hokejowym rezultatem.
Bez wątpienia bohaterem spotkania był Arkadiusz Grochowski strzelec 7 bramek. Dzięki fenomenalnemu występowi objął on prowadzenie w klasyfikacji najlepszych snajperów ligi, wyprzedzając swojego klubowego kolegę Damiana Nawrockiego. Między nimi nie widać rywalizacji o koronę króla strzelców. Wręcz przeciwnie, obaj napastnicy doskonale współpracują i rozumieją się na boisku. Na uwagę zasługuje świetny występ Rafała Żarczyńskiego, który w ciągu czterech minut 3 razy trafił do bramki Zrywu. O postawie gospodarzy nie można powiedzieć nic dobrego. Zawodnicy Zrywu powinni cieszyć się, że bieżący sezon właśnie dobiega końca. Niedzielnym zwycięstwem Fuks Wielowicz zapewnił sobie kolejny tytuł w piłkarskiej lidze powiatowej. Najprawdopodobniej w przyszłym sezonie najlepsi gracze tej drużyny spróbują swoich sił w rozgrywkach B-klasy.
Bez wątpienia bohaterem spotkania był Arkadiusz Grochowski strzelec 7 bramek. Dzięki fenomenalnemu występowi objął on prowadzenie w klasyfikacji najlepszych snajperów ligi, wyprzedzając swojego klubowego kolegę Damiana Nawrockiego. Między nimi nie widać rywalizacji o koronę króla strzelców. Wręcz przeciwnie, obaj napastnicy doskonale współpracują i rozumieją się na boisku. Na uwagę zasługuje świetny występ Rafała Żarczyńskiego, który w ciągu czterech minut 3 razy trafił do bramki Zrywu. O postawie gospodarzy nie można powiedzieć nic dobrego. Zawodnicy Zrywu powinni cieszyć się, że bieżący sezon właśnie dobiega końca. Niedzielnym zwycięstwem Fuks Wielowicz zapewnił sobie kolejny tytuł w piłkarskiej lidze powiatowej. Najprawdopodobniej w przyszłym sezonie najlepsi gracze tej drużyny spróbują swoich sił w rozgrywkach B-klasy.
Tom-Dach Sitno - KS Kawle 4:1 (2:0)
Bramki: Andrzej Hippler, Zbigniew Wrotniak, Radosław Kołodyński, Łukasz Głomski Sitno. Kamil Nowaczyk Kawle.
Żk. Sylwester Spichalski, Andrzej Hippler Sitno. Sędzia Arkadiusz Gnaś.
Tom-Dach Sitno po raz kolejny udowodnił, że może zajść wysoko w ogólnej klasyfikacji. Pojedynkom w Sitnie od zawsze towarzyszy bardzo fajna atmosfera, gdyż na boisko przychodzą całe rodziny. Dopiero w dwudziestej siódmej minucie spotkania udało się zdobyć kontaktowego gola. Mimo tego że Damian Janke dwoił się i troił, aby wedrzeć się do bramki gospodarzy, pierwszego gola strzelił Andrzej Hippler. Kilkanaście minut później niezawodny „Hipek” dośrodkował piłkę do Zbigniewa Wrotniaka, który lekkim strzałem zdobył drugą bramkę dla Sitna. Po przerwie „Prins” Radosław Kołodyński, niedoceniany przez kolegów zawodnik Tom-Dachu, udowodnił, że nie wolno nikogo przekreślać na starcie. W pięknym stylu z wyskoku wdarł się tuż przed bramkę gości. Nie czekając na zachętę kolegów, huknął z impetem w piłkę, aby w ostateczności zapisać się na liście strzelców. Dziesięć minut później jego zmiennik Łukasz Głowacki zaliczył czwarte trafienie. Przez kolejne minuty gry Kawle chciały się rehabilitować, lecz dopiero po serii nieudanych ataków kontaktową bramkę dla przyjezdnych strzelił Kamil Nowaczyk.
Tom-Dach Sitno po raz kolejny udowodnił, że może zajść wysoko w ogólnej klasyfikacji. Pojedynkom w Sitnie od zawsze towarzyszy bardzo fajna atmosfera, gdyż na boisko przychodzą całe rodziny. Dopiero w dwudziestej siódmej minucie spotkania udało się zdobyć kontaktowego gola. Mimo tego że Damian Janke dwoił się i troił, aby wedrzeć się do bramki gospodarzy, pierwszego gola strzelił Andrzej Hippler. Kilkanaście minut później niezawodny „Hipek” dośrodkował piłkę do Zbigniewa Wrotniaka, który lekkim strzałem zdobył drugą bramkę dla Sitna. Po przerwie „Prins” Radosław Kołodyński, niedoceniany przez kolegów zawodnik Tom-Dachu, udowodnił, że nie wolno nikogo przekreślać na starcie. W pięknym stylu z wyskoku wdarł się tuż przed bramkę gości. Nie czekając na zachętę kolegów, huknął z impetem w piłkę, aby w ostateczności zapisać się na liście strzelców. Dziesięć minut później jego zmiennik Łukasz Głowacki zaliczył czwarte trafienie. Przez kolejne minuty gry Kawle chciały się rehabilitować, lecz dopiero po serii nieudanych ataków kontaktową bramkę dla przyjezdnych strzelił Kamil Nowaczyk.
ZOBACZ ZDJĘCIA
Sosenka Sośno - LZS Płocicz 0:3 (0:1)
Bramki: Adam Napierski, Arkadiusz Stępień, Rafał Pokora.
Żk. Adam Głowacki (trzecia kartka) Sośno. Jacek Tryk (trzecia kartka) Płocicz. Sędzia Stanisław Żekiecki.
Podczas niedzielnego meczu w Sośnie obydwie drużyny bardzo mocno przypominały polską reprezentację podczas meczu z Grecją na Euro 2012. Nie chodzi tu o samą grę. Sosenka Sośno, tak jak polska reprezentacja, grała jednym napastnikiem, a ekipa z Płocicza ma w swoim gronie atakującego Lewandowskiego. Mimo podobieństw, mecz nie zakończył się remisem, lecz przegraną gospodarzy. Po wyrównanej grze dopiero w trzydziestej minucie udało się wedrzeć na bramkowe salony. Przez ten czas Ariel Stremlau bezskutecznie z pomocą Dariusza Żmicha próbował wdrapać się na szczyty zwycięstwa. Mimo dobrych chęci i znakomitych umiejętności, nie udało im się wbić do bramki gości strzeżonej przez niezawodnego Karola Bekera. Dopiero Adam Napierski, wykorzystując zamieszanie w obrębie pola karnego gospodarzy, zaskoczył ekipę z Sośna i lekkim strzałem zdobył pierwszą bramkę na wagę trzech punktów. Po przerwie obie drużyny grały bardziej uważnie, lecz ze zmiennym szczęściem, które zdecydowanie sprzyjało gościom. Po prostu było już planowo i jednobramkowe prowadzenie Płocicza mimo imponujących umiejętności miejscowych pomnożyło się razy trzy. Bramki dla przyjezdnych strzelili Arkadiusz Sępień i Rafał Pokora. O tym meczu można by pisać bardzo wiele, lecz bez wątpienia należy uznać wyższość gości nad wyżej sytuowaną ekipą Sosenki.
Podczas niedzielnego meczu w Sośnie obydwie drużyny bardzo mocno przypominały polską reprezentację podczas meczu z Grecją na Euro 2012. Nie chodzi tu o samą grę. Sosenka Sośno, tak jak polska reprezentacja, grała jednym napastnikiem, a ekipa z Płocicza ma w swoim gronie atakującego Lewandowskiego. Mimo podobieństw, mecz nie zakończył się remisem, lecz przegraną gospodarzy. Po wyrównanej grze dopiero w trzydziestej minucie udało się wedrzeć na bramkowe salony. Przez ten czas Ariel Stremlau bezskutecznie z pomocą Dariusza Żmicha próbował wdrapać się na szczyty zwycięstwa. Mimo dobrych chęci i znakomitych umiejętności, nie udało im się wbić do bramki gości strzeżonej przez niezawodnego Karola Bekera. Dopiero Adam Napierski, wykorzystując zamieszanie w obrębie pola karnego gospodarzy, zaskoczył ekipę z Sośna i lekkim strzałem zdobył pierwszą bramkę na wagę trzech punktów. Po przerwie obie drużyny grały bardziej uważnie, lecz ze zmiennym szczęściem, które zdecydowanie sprzyjało gościom. Po prostu było już planowo i jednobramkowe prowadzenie Płocicza mimo imponujących umiejętności miejscowych pomnożyło się razy trzy. Bramki dla przyjezdnych strzelili Arkadiusz Sępień i Rafał Pokora. O tym meczu można by pisać bardzo wiele, lecz bez wątpienia należy uznać wyższość gości nad wyżej sytuowaną ekipą Sosenki.
ZOBACZ ZDJĘCIA
Victoria Orzełek - HZ Zamarte 2:0 (2:0)
Bramki: Marcin Szreder 2.
Żk. Dawid Haliniak, Radosław Hałasowski, Marcin Szreder Orzełek. Sędzia Wiesław Jarząb.
Teoretycznie w tym meczu zdarzyć się mogło wszystko. Z układu w tabeli wynikało jednak, że goście są lepsi aż o pięć punktów. Ale co to nie znaczy atut własnego boiska, bardzo charakterystycznego, położonego wyraźnie nad poziomem drogi do Witkowa. „Ziemniaki”, owszem, ruszyły do ataku, chcąc rozstrzygnąć mecz w pierwszych minutach. Niestety, kombinowaniem, jak strzelić chociaż jedną bramkę, musieli zawracać sobie głowy do końca meczu. Niepowodzenia gości w atakach na bramkę wyjątkowo motywowały Victorię, najbardziej jednak świetnie dysponowanego Marcina Szredera. Jego znany powszechnie ciąg na bramkę został wynagrodzony dwoma golami zdobytymi w krótkim odstępie czasu w pierwszej połowie. Oba były przedniej marki po indywidualnych akcjach na bardzo dużej prędkości. Obrona Zamartego nie była przy tym bez winy, chociaż w przekroju całego spotkania dwoiła się i troiła. Podobnie zresztą do formacji ofensywnej, której zawodników zaczarowała chyba najbardziej nieżyczliwość miejscowych kibiców, w tym grupki władającej niezwykle obrzydliwym językiem, jaki wymyka się spod kontroli po najtańszym piwie. W sumie mecz był ciekawy z lekką przewagą gości i wyraźnym pechem gospodarzy. Obie drużyny nie szczędziły sił, zwłaszcza w bezpośredniej walce o piłkę. W jednej z takich sytuacji ofiarnie grający Janusz Trzciński po niebezpiecznym zagraniu Szredera doznał groźnej kontuzji barku.
Teoretycznie w tym meczu zdarzyć się mogło wszystko. Z układu w tabeli wynikało jednak, że goście są lepsi aż o pięć punktów. Ale co to nie znaczy atut własnego boiska, bardzo charakterystycznego, położonego wyraźnie nad poziomem drogi do Witkowa. „Ziemniaki”, owszem, ruszyły do ataku, chcąc rozstrzygnąć mecz w pierwszych minutach. Niestety, kombinowaniem, jak strzelić chociaż jedną bramkę, musieli zawracać sobie głowy do końca meczu. Niepowodzenia gości w atakach na bramkę wyjątkowo motywowały Victorię, najbardziej jednak świetnie dysponowanego Marcina Szredera. Jego znany powszechnie ciąg na bramkę został wynagrodzony dwoma golami zdobytymi w krótkim odstępie czasu w pierwszej połowie. Oba były przedniej marki po indywidualnych akcjach na bardzo dużej prędkości. Obrona Zamartego nie była przy tym bez winy, chociaż w przekroju całego spotkania dwoiła się i troiła. Podobnie zresztą do formacji ofensywnej, której zawodników zaczarowała chyba najbardziej nieżyczliwość miejscowych kibiców, w tym grupki władającej niezwykle obrzydliwym językiem, jaki wymyka się spod kontroli po najtańszym piwie. W sumie mecz był ciekawy z lekką przewagą gości i wyraźnym pechem gospodarzy. Obie drużyny nie szczędziły sił, zwłaszcza w bezpośredniej walce o piłkę. W jednej z takich sytuacji ofiarnie grający Janusz Trzciński po niebezpiecznym zagraniu Szredera doznał groźnej kontuzji barku.
ZOBACZ ZDJĘCIA
Najlepsi strzelcy
32 bramki Arkadiusz Grochowski Wielowicz 30 bramek Damian Nawrocki Wielowicz 27 bramek Marcin Szreder Orzełek 20 bramek Ariel Stremlau Sośno 19 bramek Andrzej Hippler Sitno 15 bramek Dawid Wierzchucki Obkas. 14 bramek Arkadiusz Szulc Zamarte
32 bramki Arkadiusz Grochowski Wielowicz 30 bramek Damian Nawrocki Wielowicz 27 bramek Marcin Szreder Orzełek 20 bramek Ariel Stremlau Sośno 19 bramek Andrzej Hippler Sitno 15 bramek Dawid Wierzchucki Obkas. 14 bramek Arkadiusz Szulc Zamarte