Hat-trick ,,Paszczaka” w Orzełku
Victoria Orzełek – MTK Orzeł Dąbrowa 3:3 (3:3)
Bramki: Marcin Szreder 3 - Orzełek. Wojciech Żelazny 2, Kamil Rudziński - Dąbrowa. Żk. Marcin Szreder - Orzełek. Przemysław Stryszyk - Dąbrowa. Sędzia Wiesław Jarząb.
Mecz zespołów, które wiosną nie straciły jeszcze punktu, zakończył się remisem. Pojedynek dwóch najskuteczniejszych strzelców ligi zakończył się wynikiem 3:1 dla Marcina Szredera. Należałoby się zastanowić nad zmianą nazwy klubu z Orzełka naVictoria Szreder albo jakoś tak. Popularny „Paszczak” znowu strzelił trzy bramki, a mógł strzelić drugie tyle. Po prostu nie ma na niego mocnych. Jest zbyt szybki dla najszybszych obrońców. Niedzielny pojedynek w pierwszej połowie stał na przynajmniej A-klasowym poziomie. Wszystkie bramki padły właśnie w tej części gry. W 18. min trafił Kamil Rudziński, ale radość gości nie trwała zbyt długo. W odstępie 5 min „Paszczak” dwukrotnie, w swoim stylu urwał się obrońcom i wyprowadził swój zespół na prowadzenie. W 28. min swój pobyt na boisku zgłosił nowy nabytek Orła, pochodzący ze Starego Gronowa Wojciech Żelazny. Odpowiedź Szredera była natychmiastowa, ale Żelazny tez nie pozostał mu dłużny i doprowadził do wyniku 3:3. W drugiej połowie kibice nie obejrzeli już bramek, ale okazji po jednej i drugiej stronie nie brakowało. Nazwisko Szreder kibice odmieniali przez wszystkie przypadki, ale wiele ciepłych słów należy się też Wojtkowi Steinbornowi, który absorbował uwagę obrońców czyszcząc przedpole dla „Paszczaka”, celnie podawał i sam strzelał. To właśnie ta dwójka w 61. min rozegrała akcję meczu. Steinborn z prawej strony zakręcił dwoma obrońcami i dośrodkował na 10 metr. Szreder, zaprzeczając prawom ciążenia, wyskoczył nad głowy obrońców i uderzył piłkę z przewrotki. Ta osłownie o centymetry minęła słupek bramki bronionej przez Brysia. Goście też mieli swoją szansę, ale piłkę zmierzającą w kierunku bramki zatrzymał słupek. Gospodarze nie zwalniali tempa, a goście z upływem czasu już tylko bronili remisowego wyniku. To doprawdy niezwykle rzadki widok. Po kapitalnym meczu sprawiedliwy podział punktów w Orzełku.
Zdjęcia
LZS Lutówko – LZS Piaseczno 1:1 (0:1)
Bramki: Łukasz Oelberg - Lutówko. Mateusz Zabłocki - Piaseczno. Żk. Mateusz Mela - Piaseczno. Sędzia Stanisław Żekiecki.
Derbowy pojedynek zespołów z dwóch sąsiednich wsi gminy Sępólno zakończył się podziałem punktów.
W zespole gości, który jeszcze nie zna smaku porażki, zabrakło Sławka Kurzyńskiego i to było widoczne na boisku. Niemniej, jego koledzy zaprezentowali się nie najgorzej. Gospodarze od pierwszych minut ruszyli do zdecydowanych ataków, ale ich akcje kończyły się na linii pola karnego przeciwnika. Piłkarze z Piaseczna próbowali odgryzać się kontratakami i często padali ofiarą fauli w okolicach 20 metra. Właśnie stałe fragmenty gry stanowiły największe zagrożenie dla gospodarzy. W 12. min z wolnego kapitalnie uderzył Mateusz Mela, ale bramkarz Lutówka popisał się efektowną robinsonadą i uratował swój zespół przed utratą bramki. Jednak w sytuacji z 41. min nie miał już nic do powiedzenia. Zabłocki wbiegł między dwóch obrońców i wykorzystał dokładne dośrodkowanie z lewej strony. Wychowanek Realu Radzim zapewnił swojej drużynie wygraną w pierwszej połowie. W 56. min po rzucie rożnym i zamieszaniu pod bramką Piaseczna Oelberg doprowadził do wyrównania. Wynik w pełni oddaje to, co działo się na boisku. Był to raczej mecz walki niż piłkarskich fajerwerków.
Zdjęcia
LZS Płocicz – HZ Zamarte 3:0 (1:0)
Bramki: Dawid Chmarzyński, Adam Napierski, Jacek Tryk. Żk. Przemysław Kalla, Henryk Brzozczyk - Płocicz. Szymon Modrzyński - Zamarte. Sędzia Stanisław Żekiecki.
W pierwszej połowie mecz pomiędzy lokalnymi rywalami był wyrównanym widowiskiem. Obie drużyny walczyły z dużym zaangażowaniem. Gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska. Jedną z nielicznych, klarownych okazji do zdobycia bramki wykorzystali gospodarze. Najprzytomniej pod bramką gości zachował się Dawid Chmarzyński, który pokonał Macieja Pasińskiego. Pierwsza odsłona zakończyła się skromnym prowadzeniem miejscowych.
W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie. Wzrosła za to skuteczność drużyny z Płocicza. W 55. min szybką kontrę gospodarzy wyprowadzoną prawą stroną boiska na gola zamienił Adam Napierski, pokonując bramkarza z najbliższej odległości. Gościom, którzy do ostatniego gwizdka sędziego walczyli o poprawę niekorzystnego rezultatu, nie można odmówić ambicji. Brakowało im szczęścia, pomysłu i skuteczności pod bramką. Prawdziwą ozdobą niedzielnej potyczki był trzeci gol dla gospodarzy. Wprowadzony po przerwie na plac gry Jacek Tryk otrzymał przepiękne prostopadłe podanie i w pełnym biegu zza pola karnego huknął na bramkę nie dając żadnych szans Pasińskiemu. Popularny ,,Jagna” mógł zostać bohaterem spotkania, ale pięć minut przed zakończeniem pojedynku nie wykorzystał idealnej okazji do podwyższenia wyniku. Strzelił tuż obok lewego słupka bramki gości. W przekroju całego spotkania gospodarze byli drużyną lepszą i zasłużenie zainkasowali 3 punkty. Goście próbowali, ale na posterunku byli niezawodny Józio Rękiewicz i dobrze spisujący się bramkarz. Za ambicję i wolę walki goście zasłużyli na bramkę honorową, ale nie potrafili rozmontować dobrze funkcjonującej obrony gospodarzy. Przyjezdni byli jedną z rewelacji jesieni. Niestety, wiosną spisują się poniżej oczekiwań własnych i garstki wiernych kibiców. Drużyna z Zamartego w meczach z drużynami ze szpicy ligowej tabeli musi poprawić skuteczność, w przeciwnym razie o punkty będzie bardzo trudno. Gospodarze dzięki dobrej postawie umocnili się w ścisłej czołówce ligi. W tej chwili zajmują pozycję medalową.
Zdjęcia
Time Lubcza – Obrol Obkas 1:2 (1:1)
Bramki: Tomasz Maculewicz 2 - Obkas. Łukasz Tomasz - Lubcza. Żk. Tomasz Fifielski, Mateusz Tomasz (ósma kartka) - Lubcza. Szymon Skiba (trzecia kartka), Jacek Kołtonowski (trzecia kartka), Damian Zawidzki (trzecia kartka) - Obkas. Sędzia Marcin Lica.
Piłkarze Obrolu, zapytani przed meczem, kto wygra - odpowiedzieli: Po to tutaj przyjechaliśmy. I mieli rację. Gospodarze wybiegli w podobnych nastrojach, zwłaszcza że w składzie wyjściowym pojawili się bracia Tomaszowie. Racji jednak nie mieli. W Lubczy zabrakło Michała Baumgarta, który ponownie czmychnął do Gromu oraz przeziębionego Jarka Jankowskiego. Strata „Baggiego”, w przeciwieństwie do absencja Jankowskiego nie miała większego znaczenia. Brakowało go wyraźnie do towarzystwa zwłaszcza Łukaszowi Tomaszowi, który od początku meczu zdradzał wielką ochotę do gry. Niestety, już w 7. min po zagraniu ręką w polu karnym obrońcy Time, sędzia podyktował rzut karny, który pewnie egzekwował Tomasz Maculewicz. Niespodziewany gol poderwał gości, których szybkie akcje lewą stroną, inicjowane przez Dawida Wierzchuckiego, siały zagrożenie pod bramką Time, strzeżoną tym razem przez Macieja Bednarskiego. Po jednej z nich obrońca gospodarzy zagrał w polu karnym ręką. Pomimo protestu Wierzchuckiego, sędzia nie zarządził rzutu karnego. Zamiast zwiększonego prowadzenia, goście wkrótce stracili bramkę. W 41. min nieustannie atakujący Łukasz Tomasz pomimo zamurowania bramki przez całą drużynę gości ostrym płaskim strzałem, po którym piłka odbijała się od nóg obrońców, pokonał Krystiana Kowalskiego.
Po przerwie gospodarze chcieli dojść do głosu, ale ich akcje nie były należycie wykończone. Za to w 56. min, w zamieszaniu podbramkowym po stronie gości, wszędobylski Tomasz Maculewicz ustalił wynik spotkania pakując piłkę z najbliższej odległości po błędach obrońców i mijającego się z piłką bramkarza. Prowadzenie uspokoiło gości, za to Lubcza szukała okazji do wyrównania, mobilizując całą drużynę. Niestety, uporządkowanie szyków obronnych i przeszkadzanie w akcjach przez gości nie pozwoliło Time na odniesienie choćby remisu. Tym zwycięstwem Obrol zrównał się punktami z Dąbrową. Czy o różnicy punktowej zadecyduje dopiero konfrontacja obu drużyn przewidziana na 2 czerwca? Czas pokaże.
Fireman Zabartowo/Pęperzyn – Tom-Dach Sitno 3:2 (2:1)
Bramki: Karol Bronowicki 2, Adrian Łabuszewski - Zabartowo. Andrzej Hippler - Sitno. Żk. Marcin Myślicki (trzecia kartka), Patryk Borowicz, Jacek Nowak (trzecia kartka) - Zabartowo. Sędzia Kazimierz Linke.
Gospodarze przystąpili do tego meczu poważnie osłabieni. Z powodu nadmiaru żółtych kartek pomiędzy słupkami nie mógł stanąć etatowy bramkarz Bartosz Gwizdalak. Jego brak był bardzo widoczny. Gwizdalaka w bramce zastąpił młodziutki Dariusz Półgęsek, który niedzielnego spotkania nie zaliczy do udanych. Obie bramki stracone przez jego drużynę obciążają jego konto.
Mecz rozpoczął się dobrze dla gospodarzy. Już w 8. min swój zespół na prowadzenie wyprowadził Karol Bronowicki. Jeden z najlepszych graczy gospodarzy wykorzystał piękne dośrodkowanie z rzutu wolnego i precyzyjnym strzałem głową pokonał bramkarza z Sitna. Kilkanaście minut później miejscowi podwyższyli prowadzenie. Karol Bronowicki wykorzystał nieporadność obrony gości. Przechwycił bezpańską piłkę w ich polu karnym i po raz drugi pokonał Sylwestra Spichalskiego. Goście wykonywali podczas niedzielnego pojedynku niezliczoną ilość stałych fragmentów gry. Każdy rzut wolny bity w stronę bramki był testem sprawności dla młodziutkiego bramkarza gospodarzy. W 40. min Półgęsek wypuścił z rąk piłkę bitą z rzutu wolnego, dopadł do niej niezawodny Andrzej Hippler i z najbliższej odległości skierował futbolówkę do bramki. Minimalne prowadzenie gospodarzy zapowiadało duże emocje po przerwie.
Drugą odsłonę lepiej rozpoczęli gospodarze. Sędzia Kazimierz Linke dopatrzył się zagrania ręką jednego z graczy z Sitna we własnym polu karnym i podyktował rzut karny dla gospodarzy. Jedenastkę na gola zamienił Adrian Łobuszewski. Pięć minut później po raz drugi na listę strzelców wpisał się ,,Hipek”. Napastnik gości strzałem z rzutu wolnego przelobował bramkarza gospodarzy, który źle obliczył lot piłki. Na boisku zrobiło się nerwowo. Półgęsek opuścił plac gry, a w bramce zastąpił go zawodnik z pola, kapitan gospodarzy Paweł Szołdra. Trzeba przyznać, że bronił bezbłędnie. Dwukrotnie uchronił swoją drużynę przed stratą bramki broniąc bardzo groźne strzały gości. Ostatecznie ambitnie walczącej drużynie z Sitna nie udało sie doprowadzić do wyrównania. Po ostatnim gwizdku arbitra gospodarze odetchnęli z ulgą i odtańczyli taniec zwycięstwa na środku boiska.
Zdjęcia
Fuks II Wielowicz – Mastel Lutowo 1:5 (1:2)
Bramki: Tomasz Olszewski 2, Krzysztof Prasał, Adrian Kolasa, Karol Fiedler - Lutowo. Karol Scheffler Wielowicz. Żk. Adrian Kolasa (trzecia kartka) - Lutowo. Patryk Dądela - Wielowicz. Sędzia Arkadiusz Gnaś.
Po rocznej przerwie piłkarze Fuksa rozegrali pierwszy mecz na własnym boisku w Wielowiczu. Pierwsza połowa ukazała znakomite predyspozycje wielowiczan. Gra coraz lepiej się im klei i w końcu są widoczne rezultaty w postaci bramek. Dowodem na takie stwierdzenie jest pierwsza bramka strzelona przez miejscowych. Brawurową akcją mogą się pochwalić bracia Scheffler. Z precyzyjnego podania Macieja, Karol wyczekawszy zamieszanie w polu karnym gości zdobył pierwszą bramkę tego sezonu dla wielowiczan. Gra toczyła się w dobrym tempie. Mimo ogromnych chęci Mateusz Lewalski zastępca nie obecnego podczas tego spotkania podstawowego bramkarza gospodarzy nie był w stanie powstrzymać Tomasza Olszewskiego i Krzysztofa Prasała ze zmiany wyniku. Prasał może się poszczycić jedną z piękniejszych bramek tej kolejki. Po strzale piłka uderzywszy w spojenie bramki wsunęła się do siatki. Było to okienko w samo okienko.
Po przerwie Mastel rozpoczął kanonadę na bramkę Fuksa. Adrian Kolasa, Tomasz Olszewski i Karol Fidler wykorzystując chwilową nieuwagę obrońców Fuksa oraz celność z wolnego zapisali na koncie Lutowa kolejne trzy trafienia. Ostanie dziesięć minut spotkania należało do Fuksa. Kilka sytuacji zagrażało bramce przyjezdnych. Brak zgrania lub odgwizdanie spalonego nie pozwoliło na zmianę wyniku i miejscowi po raz kolejny zakończyli mecz z porażką lecz tym razem okraszoną honorową bramką.
Zdjęcia
Sosenka Sośno – KS Kawle 6:2 (3:0)
Bramki: Ariel Stremlau 2, Marek Herzberg, Karol Dominiak, Damian Twardy, Mariusz Twardy - Sośno. Emilian Wilczek, Artur Lewiński - Kawle. Sędzia Arkadiusz Gnaś.
Ponad dwadzieścia minut czekali kibice na pierwszą bramkę. Z dośrodkowania Marka Herzberga brawurowym zagraniem głową Karol Dominiak zapisał się na liście strzelców. Kilkanaście minut później Tomasz Gajewski skierował piłkę wprost w słupek bramki Sosenki. Na zakończenie pierwszej części Ariel Stremlau i Damian Twardy dodali jeszcze dwa trafienia.
Po przerwie Sosenka dodała do brmkowej listy czwarte trafienie. Zdobywcą tej bramki był gibki Ariel Stremlau. Przyjezdni nie chcieli łatwo oddać trzech punktów i wykorzystując chwilową senność gospodarzy, rozpoczęli atak na bramkę strzeżoną przez Dariusza Ziegerta. Najpierw Emilian Wilczek zdobył honorowego gola. Później Wilczek głową i Szymon Kałaczyński strzałem z ziemi skierowali piłkę wprost nad poprzeczką. Takie zagrożenie dało siłę miejscowym. Piątą bramkę wywalczył drugi z braci Mariusz Twardy. Kawle nie chcąc poddać się presji Sosenki, dwoili się troili, aby zdobyć kolejnego gola.
I udało się. Piłka uderzona przez Artura Lewińskiego trafiła w poprzeczkę. Lewiński przezwyciężając stres, przechwycił futbolówkę i ponownie skierował ją tym razem wprost do siatki gospodarzy. Na zakończenie Marek Herzberg szóstym trafieniem ustalił wynik meczu. Po serii porażek Sosenka w niedzielne popołudnie podniosła się jak feniks z popiołów.
Zdjęcia
Najlepsi strzelcy
25 bramek Marcin Szreder - Orzełek. 19 bramek Kamil Rudziński - Dąbrowa, Ariel Stremlau - Sośno. 16 bramek Andrzej Hippler - Sitno. 15 bramek Dawid Wierzchucki - Obkas. 12 bramek Bartłomiej Wojtasik Dąbrowa, Adam Napierski - Płocicz.