Historyczny festyn
Przez ponad dwie dekady, zawsze na początku lipca, świetlica wiejska w Witkowie, niezmiennie kierowana przez Danutę Sałasińską, organizuje festyny dla mieszkańców i gości, którzy chętnie tutaj przyjeżdżają z różnych stron. Początkowo była to prezentacja dorobku artystycznego młodzieży i dorosłych skupionych wokół świetlicy wiejskiej, połączona z konkursami i zabawami ruchowymi dla mieszkańców oraz kulinarną biesiadą. W ostatnich latach organizowane są festyny tematyczne. Był już festyn w stylu country, na Wyspach Karaibskich czy w wiejskiej zagrodzie. W ubiegłym roku był to festyn nawiązujący do czasów PRL-u.
W sobotę uczestnicy imprezy odbyli jeszcze odleglejszą podróż w czasie. Organizatorzy zaproponowali im festyn historyczny. Do pomocy zaproszono Bractwo Rycerskie herbu „Tur” z Chojnic. Imprezę zainaugurował strzał z armatni i z hakownicy. Najprawdopodobniej kula przedziurawiła niebo i już na stracie nad Witkowem przeszła 10-minutowa ulewa. Na szczęście ciężkie chmury szybko się rozstąpiły i później było już tylko słońce. Była więc prezentacja historycznej broni, zarówno strzeleckiej, jak i białej, oraz pokazy fechtunku.
Chętni mogli spróbować sił w strzelaniu z kuszy i w małżeńskim wyścigu, którego finałem było przecięcie jabłka przy pomocy szabli. Można też było nauczyć się historycznego „tańca praczki”, pisania ptasim piórem i lepienia gliny. Oprócz zabaw zręcznościowych zaprezentowano również scenki rodzajowe przedstawiające zwyczaje rycerskie: scenę ścięcia skazańca, którego wybawiła biała chusteczka rzucona przez wybrankę serca, pasowanie na rycerza i dwórkę czy zabawy plebejskie. Prowadzący imprezę zręcznie, a zarazem dowcipnie organizował konkursy, a przy okazji w przystępny sposób przekazywał uczestnikom wiedzę historyczną.
Jak zwykle mocnym punktem festynu w Witkowie były kulinaria. Tym razem za podniebienia odpowiadała karczma rycerska, której centralnym punktem było ognisko, a nad nim kociołek, w którym warzył się staropolski bigos. Ten kociołek to najnowszy zakup świetlicy i pewnie jeszcze nie raz panie z KGW uwarzą w nim coś pysznego.
Po raz kolejny z przyjemnością obserwowaliśmy witkowski festyn. Jego organizacja nie byłaby możliwa bez pomocy mieszkańców. To oni pomagali w przygotowaniu bogatej scenografii. Jej najistotniejszym elementem były historyczne stroje, w które się ubrali. Tutaj nikt się nie wstydzi. Co pani Danka wymyśli, to oni zrealizują. Ciekawe, będzie w przyszłym roku?