Inwestujemy w szpital, a zysku praktycznie nie ma
Już w czerwcu Franciszek Klóska przygotował obszerny dokument pt. „Ocena sytuacji finansowej Novum-Med spółka z o.o. w Więcborku”. Opracowanie jest typowo księgowym, analitycznym podejściem do funkcjonowania spółki. Dla laika jest to materiał nieprzystępny, pełen niezrozumiałych terminów. Dla fachowca to temat do dyskusji o jej kondycji, zwłaszcza że obejmuje lata 2008 - 2013, a w niektórych obszarach i lata wcześniejsze.
– Inwestujemy w tę spółkę ogromne środki i dlatego z jej strony należałoby oczekiwać pewnych efektów. Niestety, im więcej inwestujemy, tym wyniki finansowe są gorsze. Strata w ubiegłym roku przekroczyła 400 tysięcy, a w pierwszym półroczu tego roku to już 283 tysiące. Inwestujemy w szpital, a zysku praktycznie nie ma – mówił Franciszek Klóska podczas obrad komisji zdrowia i pomocy społecznej, kiedy omawiał swoje opracowanie.
Wskazał na ujemną rentowność spółki w 2013 roku, kiedy to na pokrycie straty wydano niemal połowę wszystkich zysków z lat poprzednich. Mimo że kapitał spółki wynosi 1.540.000 złotych, to jego zdecydowaną większość stanowi majątek w aporcie. Żywa gotówka jest raczej symboliczna. Klóska przedstawił też relacje płac pracowników na kontraktach do przychodów spółki, które w zasadzie ograniczają się do tego, co przydzieli Narodowy Fundusz Zdrowia. W 2006 roku udział płac w przychodach stanowił 47,2 proc. i w ciągu kolejnych 3 lat poszybował do 58,5 proc. W ubiegłym roku było to 56,5 proc., a plan na ten rok po obniżce wynagrodzeń to 54,6 proc.
– W mojej ocenie ta relacja nie powinna przekraczać 50 proc. Inaczej spółka pójdzie w straty – mówił Franciszek Klóska.
Tutaj z ripostą wystąpiła główna księgowa spółki, Barbara Myślińska:
– Przez te 3 lata otrzymaliśmy z funduszu dodatkową pulę pieniędzy wyłącznie na podwyżkę wynagrodzeń. Na nic innego nie mogliśmy ich wydać.
– O wysokości kontraktów z lekarzami decyduje dziś drapieżny rynek pracy. Oni znają swoją cenę. Na przykład anestezjolodzy podzielili rynek między siebie i dyktują ceny. My i tak z płacami jesteśmy w dolnej części tabeli. Chciałbym podziękować mojej załodze, która zgodziła się na obniżkę w tym roku. Powiem też, że w ostatnim czasie trzech moich lekarzy miało zawały – bronił się prezes Plewako.
– O dziwo, kiedy były małe kontrakty lekarzy, to zyski spółki były największe – nie ustępował radny Klóska.
Dyskusji nad raportem nie rozwijano przesadnie, ale typowo księgowe i biznesowe podejście do zagadnienia władzom spółki się nie podobało. Chodzi jednak o to, o czym w wywiadzie na naszych łamach mówił Dariusz Krakowiak. Skoro szpital się rozbudowuje, unowocześnia, to powinien ona działać na szerszą skalę, zwiększać przychody. Niestety, tendencja jest odwrotna, ponieważ rosną koszty utrzymania rozbudowanej placówki.
Nie ma winnych, mamy pecha
Wreszcie dokładnie policzono, ile kosztowała rozbudowa szpitala w Więcborku. Według faktur na inwestycję wydano 15.240.964,40 zł. Do tego należy jednak doliczyć odsetki za wykup wierzytelności, które obliczono na 2.723.618 zł. Ich wykup ma się zakończyć w 2027 roku. Dodać również należy zakup sprzętu za 4.527.495 zł (połowę z tej kwoty stanowi dofinansowanie z UE). To jednak nie koniec wydatków. Piwnica i piętro nowego skrzydła są w stanie surowym, dlatego spółka ubiega się o kolejne 5.737.954 zł na dokończenie inwestycji. Kwoty te przyprawiają o zawrót głowy, a nazywanie szpitala studnią bez dna wcale nie jest przesadzone. Idą wybory, więc niektórzy zaczynają się usprawiedliwiać, że co złego to nie oni. W tym miejscu pojawia się magiczne słowo -wytrych, czyli samo zło - Budopol.
– Zostaliśmy ofiarą wyrafinowanej gry, z góry nastawionej na ucieczkę z placu budowy. Trudno szukać winnych. Naciągnięto nas na mercedesa, a wystarczył dobry volkswagen. Każdy z nas miał jak najlepsze intencje. Nie można mówić o winie. Robiliśmy wszystko, co tylko było możliwe, aby było jak najlepiej. To jest po prostu pech. W relacjach z tą firmą polegli lepsi od nas – mówi prezes Plewako.
– Rozdmuchaliśmy tę budowę ponad stan. Nie było nas na to stać. Wydaliśmy 20 milionów i końca nie widać. Szkoda, że przeinwestowaliśmy, a nie zainwestowaliśmy – dodaje radny Węglewski przypominając, że umowę z Budopolem podpisano dzień po wyborach, które wyłoniły obecną radę powiatu.
– To najbardziej mnie boli, że obciąża się nas, tę radę, za rzeczy, na które nie miała ona wpływu – mówi przewodniczący Dariusz Krakowiak, który czuje społeczną presję związaną z porażkami na placu budowy w Więcborku.
Niestety, w odbiorze społecznym decyzja Krakowiaka o kandydowaniu do samorządu województwa jest ucieczką z tonącego okrętu i tego nikt nie zmieni. Starosta Tadych mówi wprost:
– Grozi nam niewykonanie budżetu i wprowadzenie programu naprawczego w roku przyszłym. Może być tak, że marszałek przyzna nam środki na dokończenie budowy, ale my tego nie będziemy w stanie zrealizować, ponieważ nie będzie środków na wkład własny. Wszystko powinno się wyjaśnić w ciągu miesiąca.
Przynajmniej za szczerość starostę trzeba pochwalić.