Jak nie gmina, to parafia
O tej sprawie pisaliśmy w WK nr 3 z tego roku (,,Kościelny parking na prywatnym gruncie”). Spór dotyczy 37 metrów kwadratowych przyległych do słynnego w czasach PRL-u baru „Miś”. Na części prywatnej działki wybudowano parking. Właściciel, Marek Lewandowski, zorientował się dopiero po kilku latach, kiedy było już za późno. Nie porozumiał się z gminą co do wykupu fragmentu działki, na którym znajduje się parking. W związku z tym skierował przeciwko gminie pozew sądowy i zażądał zadośćuczynienia za bezumowne korzystanie z gruntu przez okres 10 lat, po 100 złotych za każdy miesiąc. Gmina od początku twierdziła, że z parkingiem nie ma nic wspólnego. Nie jest to prawdą, ponieważ to z jej udziałem oraz udziałem dawnego Banku Gdańskiego budowano ten parking.
Sąd powództwo Marka Lewandowskiego oddalił, stwierdzając, że gmina nie korzysta z tego parkingu, więc nie jest stroną w tym sporze. Sąd zasugerował jednak, że stroną może być parafia. To na parafialnej działce budowano pozostałą część parkingu (wcześniej był tu ogródek warzywny).
– Czy pójdzie pan z proboszczem do sądu? – pytamy Marka Lewandowskiego.
– Jeśli żyjemy w państwie prawa, to tak będę musiał zrobić – pada odpowiedź.
Lewandowski w swoim pozwie zaznaczył, że połowę żądanej kwoty chce przeznaczyć na Caritas, czyli kościelną organizację. Do tej pory swoje 37 metrów kwadratowych udostępniał właścicielom pojazdów. W tej chwili swoją własność wygrodził i takie jest jego prawo. Tylko jakim prawem gmina nadal żąda od niego podatku od gruntu zajętego na parking?