Jak nielegalnie zamknięto ulicę
Kilka tygodni temu ruszyła rozbudowa sępoleńskiego żłobka. Dla potrzeb tej inwestycji zamknięto fragment ulicy Młyńskiej. Ulica stała się nagle placem budowy. Trudno, jak trzeba, to trzeba. Dostęp do terenu, na którym powstaje nowa część placówki, z innej strony jest praktycznie niemożliwy. Wokół placu budowy, w tym na ulicy, postawiono pełne ogrodzenie. Ruch kołowy odbywa się wokół wyspy znajdującej się vis a vis „Bożej męki”, na wysokości liceum. Od pierwszych dni o zmianach w organizacji ruchu na ulicy Młyńskiej nie informowały żadne tablice czy znaki. Miejscowi kierowcy wiedzieli, że zagrodzone miejsce można ominąć, obcy nie wiedzieli. Mało tego, widoczność przy objeżdżaniu wyspy była zerowa. Jednym słowem, typowa partyzantka i to niezgodna z prawem. Aby zamknąć fragment ulicy czy cokolwiek na niej zmienić, wymagany jest projekt zmian w organizacji ruchu. Taki projekt przygotowuje wykonawca. Następnie opiniuje go właściwy komendant policji i zatwierdza organ zarządzający ruchem. W przypadku drogi gminnej, jaką jest ulica Młyńska, organem zarządzającym ruchem jest starosta. Sprawą zainteresowaliśmy się w ubiegłą środę, kiedy fragment ulicy był już wyłączony z ruchu od kilku dobrych dni. Na ten dzień nie było projektu zmian w organizacji ruchu. W miejscu, gdzie powstały utrudnienia, nie było żadnych znaków czy tablic informacyjnych. W tym dniu plac budowy odwiedził również powiatowy inspektor nadzoru budowlanego, który jako drogowiec zwrócił uwagę na brak odpowiedniego oznakowania. – To prawda, nie było żadnych znaków, nie było trójkąta widoczności. Zwróciłem na to uwagę kierownikowi budowy i zobowiązałem do wykonania określonych czynności – mówi Dariusz Kędziora. Sprawą również zainteresowała się policja. – Podjęliśmy czynności w tej sprawie. Osoby funkcyjne na budowie zostały zobowiązane do zainstalowania odpowiedniego oznakowania. Ma to być zrobione dzisiaj do godziny piętnastej – mówi Zbysław Prużyński, naczelnik sekcji prewencji i ruchu drogowego Komendy Powiatowej Policji w Sępólnie. Spytaliśmy pana naczelnika czy wie, że nie ma wymaganego prawem projektu zmian w organizacji ruchu na tej ulicy. – Taki projekt został wykonany – upierał się naczelnik. Owszem, policja posiadała projekt przekazany do zaopiniowania, ale był to projekt, którego nie można wcielić w życie. Był to zaledwie projekt projektu. Aby stał się on prawomocny, musi być zatwierdzony przez organ zarządzający ruchem, czyli starostę. Tymczasem projekt do zatwierdzenia trafił do wydziału komunikacji w środę, tuż przed końcem dnia pracy, i od razu został cofnięty do uzupełnienia ze względu na braki formalne. Projekt został zatwierdzony następnego dnia, kiedy ulica była już zamknięta, a wokół umieszczono oznakowanie. To nie znaczy, że wszystko jest już w porządku. Rozporządzenie ministra infrastruktury o szczególnych warunkach zarządzania ruchem mówi, że zmiany w organizacji ruchem należy zgłosić organowi zarządzającemu ruchem, czyli staroście, na 7 dni przed ich planowanym wprowadzeniem. To znaczy, że mogą one zacząć obowiązywać dopiero w ósmym dniu. Tej procedury nie dochowano. W tym przypadku zrobiono wszystko od końca. Najpierw zamknięto dla ruchu fragment ulicy, a dopiero później dorobiono do tego wymaganą dokumentację. Obowiązek ten spoczywał na wykonawcy, czyli sępoleńskim ZGK. Pewnie dlatego sprawa ta nie doczekała się żadnych reperkusji. Nic się nie stało. Gdyby jednak doszło w tym miejscu do jakiegoś wypadku, to prokurator miałby pole do popisu. Ulicę zamknięto w sposób nielegalny.