Jak starosta opowiadał bajki o Suchorączku
Na ostatniej sesji Rady Powiatu Sępoleńskiego starosta Jarosław Tadych przez kilkanaście minut mówił o działaniach służb związanych ze zwalczaniem koronawirusa. W swojej wypowiedzi odniósł się do sytuacji jaka ma miejsce w domach pomocy społecznej.
– Poczyniliśmy bardzo restrykcyjne kroki związane z zawiadywaniem Domem Pomocy Społecznej w Suchorączku. Polegają one na całkowitym zakazie opuszczania domu i całkowitym zakazie kontaktu z osobami, które tam zamieszkują. W Suchorączku sytuacja mieszkańców jest bardzo trudna. Przebywają tam osoby chore psychicznie, które nie wytrzymują zamknięcia. Wcześniej mogli chodzić na zewnątrz, spacerować, pójść do sklepu, a dzisiaj są zamknięci. Niestety, musieliśmy ich zamknąć ze względów bezpieczeństwa. Udaje nam się ten reżim utrzymać, chociaż pani dyrektor ma sytuację bardzo trudną. Telewizory latają, a okna są wybijane przez mieszkańców – mówił na sesji starosta sępoleński.
– Wspomniał pan o Domu Pomocy Społecznej w Suchorączku. Czy pensjonariusze są w całkowitej izolacji i nie mogą przebywać w parku, czy mogą? – dopytywał starostę Marek Chart, przewodniczący rady powiatu.
– Jest całkowita izolacja. Nie mogą wychodzić. Wiem, że to jest bardzo trudne. Jeżeli pozwolimy na wychodzenie na zewnątrz, to nie wiadomo co taka osoba utrwali sobie w głowie – odpowiedział starosta. Jarosław Tadych jest niedoinformowany, ponieważ zupełnie inną wersję wydarzeń przedstawia dyrekcja DPS.
– Na początku epidemii na terenie domu doszło do incydentów ale ogólnie nasi mieszkańcy są zdyscyplinowani. To nie prawda, że są pozamykani w czterech ścianach. Wychodzą na zewnątrz i spacerują pod okiem opiekunów. Oczywiście nie opuszczają naszej posesji ale mamy ogromny teren wokół naszego domu. Ponadto prowadzimy część zajęć terapeutycznych – mówi Justyna Krzysztofek, dyrektor Domu Pomocy Społecznej w Suchorączku.
Podczas sesji starosta opowiedział o jeszcze jednym niepokojącym zdarzeniu mającym miejsce w DPS-ie.
– Do jednego z mieszkańców został wezwany psychiatra. Okazało się, że wcześniej korzystał on z gabinetu innego lekarza, który był zarażony koronawirusem. Musieliśmy wysłać pielęgniarki na kwarantannę – oznajmił podczas sesji. Te rewelacje dementuje pani dyrektor, mówiąc, że żaden z pracowników nie przebywał na kwarantannie i nie było żadnego zagrożenia zarażeniem. Na sesji starosta opowiadał bajki o funkcjonowaniu domu, a to powoduje zupełnie niepotrzebny chaos informacyjny i zamieszanie. Ponadto jest krzywdzące dla całego personelu, ponieważ pracownicy Domu Pomocy Społecznej w Suchorączku, pomimo trudności, panują nad sytuacją. Nie muszą chodzić w kaskach ochronnych na terenie placówki. W miejscu, gdzie przebywa jednocześnie 75 pensjonariuszy, musi dochodzić do różnych incydentów. Jest to po prostu nieuniknione.
Jarosław Tadych w swoim obszernym wystąpieniu wspomniał o jeszcze jednej ważnej rzeczy. Samorząd województwa kujawsko-pomorskiego dysponuje kwotą kilkunastu milionów złotych na bezpośrednią walkę z koronawirusem. Część pieniędzy zostanie wydatkowana na rozmaite środki ochrony, a część na dodatkowe wynagrodzenia dla pracowników domów pomocy społecznej, zakładów opiekuńczo leczniczych i pracowników środowiskowych. Są to osoby szczególnie narażone, które mają otrzymać przez okres 3 miesięcy dodatek do pensji wynoszący 1000 zł. Ponadto ze środków samorządu województwa mają być wykonywane testy na obecność wirusa pracownikom domów pomocy społecznej.