Jan Spirka - TW Witold - kłamcą lustracyjnym

Robert Lida, 30 grudzień 2011, 23:41
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Sąd Okręgowy w Bydgoszczy wydał orzeczenie stwierdzające, że Jan Spirka złożył oświadczenie lustracyjne niezgodne z prawdą. Zdaniem sądu Spirka był tajnym i świadomym współpracownikiem prl-owskiej służby bezpieczeństwa. Sąd orzekł wobec byłego wicestarosty sępolenskiego utratę prawa wybieralności w wyborach wszystkich szczebli na okres 5 lat oraz zakaz pełnienia funkcji publicznych na 5 lat. Orzeczenie sądu w tej sprawie jest nieprawomocne i przysługuje na nie odwołanie do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku.

Po dwóch latach zakończył się proces lustracyjny byłego wicestarosty sępoleńskiego Jana Spirki. Prokurator Instytutu Pamięci Narodowej w Gdańsku stwierdził, że Spirka
w swoim oświadczeniu lustracyjnym, złożonym 21 września 2007 roku, podał nieprawdę, zatajając fakt współpracy ze służbą bezpieczeństwa PRL. Zdaniem prokuratora Spirka był tajnym i świadomym współpracownikiem SB od 1969 roku do 1987 roku pod pseudonimem ,,Witold”. W poniedziałek ostatecznie zamknięto przewód sądowy w tej sprawie,
a strony wygłosiły mowy końcowe. Wczoraj, tj. w środę, sąd wydał orzeczenie.
– O współpracy pana Spirki z organami bezpieczeństwa świadczą zachowane dokumenty i zeznania świadków. Są zapisy ewidencyjne i teczka personalna. Wynika z nich, że osoba lustrowana współpracowała z wydziałem IV Rejonowego Urzędu Bezpieczeństwa. Pozyskał go do współpracy Antoni B. W trakcie prawie 18-letniej współpracy prowadziło go 6 funkcjonariuszy SB. W tym czasie pobrał łączne wynagrodzenie w kwocie 10.300 złotych, na co są pokwitowania. Jego teczki pracy mają łącznie 160 kart. Świadek Stefan M. stwierdził, że Spirka przekazywał informacje chętnie i często z własnej inicjatywy. Był świadomym i tajnym współpracownikiem. Kontaktował się i przekazywał informacje w warunkach konspiracji. Miał pełną świadomość komu je przekazuje. Dwaj biegli potwierdzili, że dokumenty potwierdzał własnoręcznym podpisem – mówił prokurator Krzysztof Grodziewicz w swej mowie końcowej.
Prokurator wniósł o 6 lat zakazu sprawowania funkcji publicznych i 6 lat zakazu startowania w wyborach powszechnych.
Pełnomocnik Jana Spirki był odmiennego zdania i wniósł o uznanie oświadczenia lustracyjnego za zgodne z prawdą. Zdaniem pełnomocnika Spirka nie był świadomy, że kontaktował się z oficerami SB. Myślał, że to funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej.
– Nie można mówić o tajności, skoro większość spotkań odbywała się w miejscu pracy pana Spirki. Przekazywane informacje dotyczyły rzeczy ogólnych i mało istotnych. Nie dotyczyły opozycji – mówił pełnomocnik.
– Gdybym był świadomym i tajnym współpracownikiem, to napisałbym w oświadczeniu słowo „tak” i nie musielibyśmy się przez dwa lata spotykać na sali sądowej. W kwestionariuszu osobowym kompletnie nie zgadzały się moje cechy charakterystyczne. W innych meldunkach też była nieprawda. Każdy z nas wiedział, że Stefan M. to milicjant, a nie oficer SB – powiedział na zakończenie procesu Jan Spirka.
– Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że oświadczenie lustracyjne złożone przez Jana Spirkę jest niezgodne z prawdą. Zarówno teczka personalna, jak i zeznania świadków świadczą o tym, że osoba lustrowana kontaktowała się z funkcjonariuszami SB i przekazywała im informacje. Współpraca ta miała charakter świadomy i tajny – mówiła, uzasadniając wyrok sędzia Anna Warakomska-Łysiak.
Sąd zasądził Janowi Spirce koszty postępowania. – Na pewno będę apelował – powiedział nam Spirka po publikacji orzeczenia sądu.