Katastrofa finansów powiatowej oświaty
Subwencja oświatowa przyznana na bieżący rok i zapisana w tegorocznym budżecie to 12,54 mln zł.
– We wrześniu do szkół trafił podwójny rocznik pierwszoklasistów. W naszych szkołach liczba uczniów wzrosła o 230. Zatem subwencja powinna się zwiększyć. Poza tym wzrosły wynagrodzenia nauczycieli. Gdyby uwzględnić wyższe płace i liczbę uczniów, to subwencja dla naszych szkół powinna wzrosnąć o 27 procent. To daje kwotę 18,4 mln zł. Tymczasem przyznano nam 11,91 mln, czyli jeszcze mniej niż w tym roku. Zrobiliśmy rozeznanie w innych powiatach i one otrzymały średnio o 17 procent więcej. Zastanawiamy się co z naszym powiatem jest nie tak. Wysłaliśmy w tej sprawie pismo do ministerstwa. Byliśmy też u kuratora – mówi wicestarosta Andrzej Marach.
Podejrzenia padły na nowy system informatyczny, tak zwany system informacji oświatowej, do którego poszczególne szkoły na bieżąco wpisują dane dotyczące liczby uczniów, liczby uczniów z niepełnosprawnościami itp. Krótko mówiąc, są to dane, w oparciu o które nalicza się subwencję oświatową. Nowy system wprowadzono stosunkowo niedawno i być może coś poszło nie tak.
– W połowie grudnia w SIO ma się ukazać specjalna aplikacja do weryfikacji danych. Samorządy będą miały na to 30 dni – mówi Artur Juhnke z wydziału edukacji starostwa powiatowego. Wynika z tego, że ewentualna korekta subwencji, jeśli takowa w ogóle będzie, nastąpi po nowym roku, a budżet powiatu na 2020 rok powinien być uchwalony jeszcze w starym roku.
– W projekcie budżetu, który wysłałem do zaopiniowania regionalnej izbie obrachunkowej, subwencja wynosi 11,91 miliona złotych. Moim zdaniem, okoliczności, które zaistniały, upoważniają do tego aby budżet przyjąć w styczniu – dodaje Władysław Rembelski, skarbnik powiatu.
Powiat sępoleński to nie odosobniony przypadek. Wygląda na to, że państwo sukcesywnie wycofuje się z finansowania oświaty samorządowej, ponieważ samo potrzebuje pieniędzy na realizację programów socjalnych. Gminy jeszcze sobie jakoś poradząż, bo mają własne dochody. Podwyższą lokalne podatki i jakoś przetrwają. Powiaty praktycznie takich dochodów nie mają. Należą do nich jedynie opłaty komunikacyjne i geodezyjne, ale ich wysokość regulują stawki urzędowe. Samorządy nie mają na nie wpływu. W tym przypadku to państwo zagwarantowało nauczycielom wzrost wynagrodzeń, ale pieniędzy na to już nie daje.