Kolejna powódź na Zaciszu
Opady deszczu i topniejący śnieg to najwięksi wrogowie działkowiczów. Każdego roku o tej samej porze ogródki są zalewane. – Dzieje się tak od kilku lat. Studzienki nie odprowadzają wody. Prawdopodobnie podczas budowy ulicy Polnej coś zostało uszkodzone i zerwane. Prędzej takie zalania nie miały miejsca. My po prostu nie jesteśmy podłączeni. Dotyczy to tylko części działek położonych od strony ulicy Orzeszkowej – mówią zgodnie działkowicze próbujący wypompować wodę z zalanych posesji. Potwierdzenia ich słów nie trzeba daleko szukać. Po uchyleniu włazu studzienki przekonaliśmy się, że woda stoi zamiast opadać. – To dopiero początek. Będzie znacznie gorzej. Wizyty strażaków nic nie dają, ponieważ nie ma gdzie wypompować wody – twierdzą działkowicze z Zacisza. Poważne problemy na Zaciszu pojawiały się dużo wcześniej. W lipcu ubiegłego roku informowaliśmy o powodzi na działkach. – Teren działek jest zdrenowany. W poprzek przechodzą dwa ciągi melioracyjne. Kiedy budowano kanalizację na ulicach Orzeszkowej, Krasickiego i Sawickiej, wszystko poprzerywano i woda nie miała gdzie odchodzić. Mówiliśmy to pracownikom firmy, która to budowała, ale mieli nas gdzieś, zapewniali nas, że tego nie ma w planach – mówił na naszych łamach właściciel działki na Zaciszu. System naczyń połączonych został przerwany, a na efekty nie trzeba było długo czekać. Zalania stały się normą.
Drenarka i kanalizacja deszczowa wymagają pilnej naprawy i ciągłych przeglądów. To zadania leżące m.in. w gestii gminy. Część pozapychanych studzienek znajduje się na ulicy Orzeszkowej w pobliżu ogrodzenia działek - nieopodal głównej siedziby Zakładu Gospodarki Komunalnej.
Tegoroczna zima do tej pory jest łaskawa dla działkowiczów i właścicieli zalewanych posesji. Brak śniegu sprawia, że do zalań dochodzi bardzo rzadko, jednak wszyscy z niepokojem spoglądają w niebo, obawiając się większej ilości białego puchu i opadów.