Powiat

Kolejne pręty w kukurydzy

Robert Lida, 28 październik 2021, 11:33
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Po naszym artykule z ubiegłego tygodnia pt. ,,Bandyci w kukurydzy” skontaktował się z nami kolejny poszkodowany.
Kolejne pręty w kukurydzy

Uszkodzeniu uległa sieczkarnia wartości ponad miliona złotych

Kolejne pręty w kukurydzy

Metalowy pręt połamał noże tnące

– W ubiegłym roku miałem cztery takie przypadki. Remont sieczkarni, to każdorazowo wydatek ponad 20 tysięcy złotych – mówi Andrzej Szyszło z Wituni.
W ubiegłym tygodniu pisaliśmy 
o procederze polegającym na  przywiązywaniu do łodyg kukurydzy metalowych prętów, które później niszczą sieczkarnie i kombajny. Straty idą w dziesiątki tysięcy złotych, ale zagrożone jest również ludzkie życie i zdrowie. Posterunek Policji w Więcborku zajmuje się w tej chwili czterema takimi przypadkami zgłoszonymi przez dwóch poszkodowanych. Wszczęto dochodzenie z artykułu 288 Kodeksu karnego, który dotyczy przestępstwa zniszczenia mienia. Pręty o średnicy 27 i 20 milimetrów uszkodziły sprzęt Zbigniewa Łopuskiego z Wilczych Jarów. Nie ulega żadnej wątpliwości, że mamy tutaj do czynienia z celowym działaniem i to kogoś, kto zna się na rzeczy. Sprawca doskonale wie, że sieczkarnie polowe są wyposażone w detektory metalu, które natychmiast je unieruchomiają. Nie dotyczy to jednak metali nieżelaznych. Dlatego w tym przypadku stosuje się pręty ze stali kwasoodpornej. Pręty są przypomocowane do łodyg plastikowymi opaskami zaciskowymi i malowane zieloną farbą lub maskowane kolorową taśmą izolacyjną. Zniszczenia maszyn, do których wpadają takie pręty, są ogromne i kosztowne w naprawie, a ich operatorzy boją się o swoje życie. 
– W ubiegłym roku miałem sytuację, kiedy pręt wyrzucony przez sieczkarnię przeleciał tuż obok głowy traktorzysty. Usługi koszenia kukurydzy świadczę od 11 lat. Za sieczkarnię zapłaciłem dokładnie 1.414.000 złotych i teraz ktoś mi ją notorycznie rozwala. Przecież to jest jakiś nienormalny człowiek. W ubiegłym roku miałem cztery takie przypadki, które zgłosiłem na policję. Niestety, policja nic nie zrobiła w tej sprawie – mówi rozgoryczony Andrzej Szyszło. 
Czy to walka konkurencji, czy zwykła złośliwość, a może objaw choroby psychicznej? Trudno to zrozumieć.