Kolejny bank żąda gwarancji
Po tym, jak powiat zaciągnął ponad 15-milionowy kredyt w Getin Banku (między innymi na spłatę poprzednich kredytów), zabezpieczony hipoteką na czterech nieruchomościach, o podobne zabezpieczenie wystąpił Bank Spółdzielczy w Więcborku. Powiat zaciągnął w BS-ie 4 kredyty długoterminowe w latach 2012, 2015 i 2016. W sumie do spłaty pozostało około 4.500.000 zł. Ostateczny termin spłaty dwóch kredytów zaciągniętych w 2012 roku przypada w bieżącym roku. Natomiast dwóch pozostałych w lipcu i październiku 2025 roku. Bank Spółdzielczy zażądał dodatkowego zabezpieczenia hipoteką na kwotę prawie 9.000.000 zł, czyli 200 procent udzielonego kredytu. Przepisy prawa pozwalają bankowi na takie działanie.
– Jeżeli nie zabezpieczymy tych kredytów, to bank może zażądać ich jednorazowej spłaty. Staną się one zobowiązaniem wymagalnym i wtedy odsetki będą o 100 procent wyższe. Wszystkie środki, które będą wpływały na nasz rachunek, mogą być zabrane na spłatę tego zobowiązania. W tej sytuacji nastąpi całkowity paraliż powiatu – mówił skarbnik powiatu, Władysław Rembelski podczas piątkowej sesji rady powiatu.
Radna Katarzyna Kolasa pytała, w jakich jeszcze bankach powiat zaciągnął kredyty i czy mogą one również wystąpić o dodatkowe zabezpieczenia.
– Mamy kredyty w Getin Banku, PKO BP, BGW, BS Więcbork i BS Złotniki Kujawskie. Kwot nie pamiętam. Te banki również mają prawo wystąpić o takie zabezpieczenie. To wynika ze zmiany przepisów bankowych. Banki, udzielając kredytów, muszą tworzyć rezerwy. Bank jest z niej zwolniony, jeśli kredyt jest zabezpieczony hipoteką – odpowiedział skarbnik powiatu.
– Czy i kiedy pozostałe banki wystąpią z podobnymi roszczeniami? – zapytał retorycznie radny Andrzej Chatłas.
– Czy te dwa DPS-y są warte 9 milionów? – pytała z kolei radna Danuta Zalewska.
Okazało się, że cena wskazanych nieruchomości nie jest znana. Wycena zostanie dopiero przeprowadzona.
– Czy mamy jeszcze jakieś nieruchomości, które można zastawić? – to z kolei pytanie radnego Krzysztofa Szymanowicza.
– Majątek powiatu jest wyższy niż wartość zaciągniętych kredytów – stwierdził skarbnik.
– To tylko zabezpieczenie. Na razie jeszcze jesteśmy wypłacalni – powiedział przewodniczący Marek Chart, ewidentnie robiąc dobrą minę do złej gry, przy czym kluczowe są tutaj słowa „na razie”.
Ostatecznie za zgodą na obciążenie obu nieruchomości hipoteką głosowało 12 radnych, przeciwko byli radni Danuta Zalewska i Krzysztof Szymanowicz, od głosu wstrzymali się Andrzej Chatłas i Jan Król.
Powiatowi radni zakończyli 2018 rok w niewesołych nastrojach. Zadłużeniowa pętla się zacieśnia, ale przecież oni żadnych konsekwencji z tego tytułu nie poniosą. Skarbnik powie: – Wracam na emeryturę – i będzie pozamiatane. Już chyba tylko on wie, o co w tym wszystkim chodzi. A może nie wie?
Jakie jest zadłużenie powiatu?
Ostatnia sesja rady powiatu pokazała szczególną taktykę rządzenia tą jednostką samorządową. Olbrzymie zadłużenie graniczące z bankructwem sprawiło, że starostowie do spółki ze skarbnikiem i, niestety, przewodniczącym rady powiatu stanęli pod ścianą. Już końcówka poprzedniej kadencji zasygnalizowała katastrofę finansów, która stała się udziałem rządzącaych. Oczywiście z dala, jak to u nas bywa, od większości radnych, z wyłączeniem zarządu i kierownictwa rady. Ci wszystko wiedzieli, a może nie chcieli wiedzieć bądź nie rozumieli „w cziom dzieło”. Nie wiadomo, w każdym razie sprytne posunięcie starostów na odchodne (tak jak wygrali wybory, tak samo mogli je przegrać) postawiło radnych przed sporym dylematem. Dla powierzchownych obserwatorów poczynań członków zarządu i rady, miny jednych i drugich były nietęgie. Tuż po wyborach i w trakcie gabinetowych układanek (oczywiście w godzinach pracy urzędu) pojawiła się najlepsza myśl: narobiliście bajzlu, rządźcie więc dalej. I tak to starostowie, skarbnik i przewodniczący rady na przyczepkę przejęli własny bałagan i zmierzają do końca - tym razem planu pięcioletniego. Co on zakłada? Ano przede wszystkim ratowanie powiatu przed bankructwem. Ambitne wizje – prawda? Czy ten skład wierchuszki temu podoła? Już dzisiaj można powiedzieć z całą pewnością, że nie. Jeśli już na starcie ludzie doprowadzający powiat do ruiny otrzymują w rozkazie wdrożenie programu naprawczego, to należy snuć duże obawy. Ten sam zestaw rządzących i kolejne połajanie to fatalny prognostyk na ledwie rozpoczętą kadencję. Co zrobić, żeby odbudować jako takie zaufanie? Trzeba szukać, a tam ludzi płatnych do tego trochę jest, no i szukają.
Świetną okazją do ucieczki przed odpowiedzialnością okazało się pismo Banku Spółdzielczego w Więcborku prowadzące do zabezpieczenia hipotecznego 4,5 milionowego kredytu. W umowie zabezpieczono go wekslem in blanco. Wtedy to wystarczyło, jednak w obliczu katastrofy finansowej zarząd Banku Spółdzielczego postanowił bardziej zabezpieczyć pożyczone pieniądze. Prawdopodobnie za chwilę zrobią to także inne banki udzielające niegospodarnemu starostwu w sumie grubo ponad 30 mln zł kredytów. Dlaczego to robią i zrobią? Ano dla tego, ponieważ banki dysponują pieniędzmi zdeponowanymi przez gospodarnych ludzi, przez gospodarne firmy, a nawet, są takie, gospodarne samorządy. Żądanie zabezpieczenie mieniem minimum dwukrotnej wartości jest troską o depozytariuszy. I nic nie wniesie gadulstwo radnego akcentującego sarkastycznie bankowe żądanie. Rozmydlanie odpowiedzialności za totalny bałagan finansowy w starostwie, w którym się po części uczestniczyło, jest nieprzyzwoite. Jeśli radny Andrzej Chatłas, załóżmy, chciałby ruszyć w optymistyczny rejs z więcborskiej promenady na Kręciszek i z powrotem, marząc o dopłynięciu na Śmiłowo, a potrzebowałby na to dwóch worków żeglarskich pieniędzy, to pewnie bez konkretnego zastawienia nikt by mu nie pożyczył. Każdy bank „żądałby” od niego przedstawienia konkretnych fantów, z którymi czasami mogą być problemy. To nie fair, że najpierw wyciągamy ręce do banku, bo nie umiemy gospodarować, a gdy długi przerosną ludzkie wyobrażenie, to huzia na kredytodawcę bo… żąda.
Ostatnia sesja pozostawiła bardzo ponury obraz. Radni nie dyskutowali, dlaczego ci sami starostwie wpuścili nową radę w tak potworny kanał, nie domagali się wyjaśnień, nie żądali jasnej analizy przyczyn zadłużenia. Nie szukali sposobu wyjścia z krachu finansowego. Padały pojedyncze pytania ze strony radnych Prawa i Sprawiedliwości typu: czy pozostałe banki, w tym np. BS w Złotnikach Kujawskich, również zażądają zamiany weksli na hipoteki? Co ważne, takie posunięcia są zgodne z umowami podpisanymi przez władze starostwa. Zwrócił na to uwagę wiceprzewodniczący Piotr Dobrzański. – Jeśli dobrze zrozumiałem, wystąpienie Banku Spółdzielczego w Więcborku jest konsekwencją zapisów umownych… Rozumiem, że ta umowa była jedną ze standardowych, a nie wymuszona przez bank? – Tak, zgadza się, to są standardowe umowy i banki nie odstępują od tych umów – potwierdził skarbnik Rembelski. Co jest w piśmie banku do starostwa, którego ujawnienia domagał się radny Chatłas? Bank nic nie żąda, lecz wyraźnie wzywa kredytobiorcę do przedstawienia i dokonania dodatkowego zabezpieczenia spłaty wierzytelności w formie stosownych aneksów. Bank, nie upierając się przy hipotece, proponuje dodatkowe zabezpieczenie rzeczowe, np. na nieruchomościach – hipoteka, bądź majątku ruchomym – zastaw lub przewłaszczenie. Alternatywnie bądź uzupełniająco bank dopuszcza przyjęcie innych zabezpieczeń, o ile powiat posiada zdolność do ich zapewnienia. Nikt z radnych, jakby świetnie wiedząc, że powiat bankrutuje, nie pytał sprawców najkwaśniejszego bigosu o inne, być może lepsze formy zabezpieczenia. Starostowie kompletnie milczeli i zacierali ręce, że dyskusja oscyluje wokół bankowego pisma.
To nie koniec absurdalnej dyskusji. Kolejny wątek otworzyło pytanie radnego Chatłasa: – Kiedy pozostałe banki zgłoszą się z podobnymi żądaniami?
– Zdecydowanie na to pytanie odpowiedzieć nie umiem i nie mogę, z tym że według mojej orientacji pozostałe banki nie powinny. Chyba że będą jakieś informacje niepokojące przesyłane przez kogoś do tych banków, to również te banki mogą też wnioskować o zabezpieczenie hipoteczne. Dlatego, że mam informacje, że jednak jakieś informacje przekazywane są innym bankom – powiedział dosłownie skarbnik Rembelski.
O dziwo, na wyraźną sugestię o „kablowaniu” niemrawe towarzystwo radnych nie pociągnęło skarbnika za język. Czyżby wszyscy wiedzieli, o kogo chodzi? Swoją drogą, po jakie licho donosić do banków o zadłużeniu powiatu, skoro średnio wnikliwy analityk wie o wiele więcej niż wszyscy radni razem wzięci. Oczywiście wespół ze skarbnikiem, który nie potrafił określić wysokości zadłużenia ani wartości majątku powiatu.
– Kredyty spłacamy. Jesteśmy wypłacalni. Bądźmy dobrej myśli – skwitował przewodniczący słabiutką dyskusję, od której odcięli się radni sprzyjający zadłużeniom. – Komisja budżetu i finansów jednogłośnie pozytywnie zaopiniowała projekt uchwały – przeczytał radny Balcer. Tym samym rada wyraziła zgodę na obciążenie hipoteką nieruchomości wchodzących w skład majątku powiatu.
Po co była ta dyskusja i co z niej dobrego pozostało? O ile radni wiedzą więcej, nim zasiedli w sali sesyjnej? Nikt, a już na pewno radny Chatłas, nie odnosił się do hipotek „żądanych” przez Getin Bank i w podskokach zrealizowanych przez starostwo. Dlaczego? W tym przypadku wszyscy wiedzą (daj Boże) o wymogu banków, które zamiast tworzenia rezerw pochodzących z zysku „żądają” zabezpieczeń hipotecznych. Gdyby każdy z radnych był bankowcem - a dyskusja pokazała, że jest to niemożliwe - to jak jeden „żądaliby” od tonącego w długach powiatu zabezpieczeń hipotecznych.
Na koniec pytanie, jakie zadała radna Katarzyna Kolasa: W jakich bankach mamy jeszcze zobowiązania kredytowe? Tutaj skarbnik nie był szczery. Pełnej (?) odpowiedzi co do ilości banków udzielił dopiero radnemu Szymanowiczowi. Suma zadłużeń jednak nie padła. Dlaczego radni zadowolili się brakiem tak ważnej informacji? To jest ich słodka tajemnica, z której wynika, że nie o takie szczegóły radnym chodzi. 27 maja kolejny Dzień Samorządowca. Aby do maja!