Sępólno
Kominiarz oskarżony o nieumyślne spowodowanie śmierci
W czerwcu ubiegłego roku mieszkańcami Sępólna wstrząsnęła informacja o śmierci 12-letniego Piotrusia z osiedla Słowackiego, który zasłabł podczas kąpieli w kabinie prysznicowej. Od początku podejrzewano, że przyczyną śmierci mógł być tlenek węgla. Okazuje się, że ta sprawa swój epilog znajdzie na sądowej sali. Oskarżonym jest kominiarz, który wykonywał przegląd instalacji kominowej w mieszkaniu. Prokurator postawił mu aż trzy zarzuty.
Do tego tragicznego zdarzenia doszło 20 czerwca ubiegłego roku w jednym z bloków na osiedlu Słowackiego. To był niedzielny wieczór, około godziny 22.00. Chłopiec stracił przytomność w kabinie prysznicowej. Na miejsce wezwano zespół ratownictwa medycznego oraz zastęp strażaków, którzy na zmianę prowadzili czynności restytutacyjne. Reanimacja przyniosła efekt, czynności życiowe powróciły. Dziecko przetransportowano do szpitala w Bydgoszczy. Niestety, następnego dnia Piotruś zmarł.
Początkowo przypuszczano, że przyczyną zasłabnięcia mógł być udar słoneczny. Podejrzenie padło również na gazowy podgrzewacz wody, który mógł emitować trujący tlenek węgla.
– Bezpośrednią przyczyną śmierci poszkodowanego było zapalenie płuc, ale w bezpośrednim związku przyczynowo-skutkowym z tlenkiem węgla wydobywającym się z gazowego piecyka. Chłopiec najpierw podtruł się czadem. Następnie stracił przytomność i upadł w brodziku, a następnie zachłysnął się wodą, co wywołało zapalenie płuc – mówi prokurator Adam Andrejczuk z Prokuratury Rejonowej w Tucholi.
Prokuratura w tej sprawie wszczęła śledztwo. Jego efektem jest akt oskarżenia, który wpłynął już do sądu.
– Oskarżonym w tej sprawie jest osoba dokonująca przeglądów kominiarskich w tym budynku. Prokurator oskarża ją o czyn z artykułu 160 Kodeksu Karnego w związku z artykułami 155 i 271 Kodeksu karnego. Chodzi tutaj o narażenie człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, nieumyślne spowodowanie śmierci oraz poświadczenie nieprawdy w wystawionych dokumentach mających znaczenie prawne. Po prostu co innego napisał w tych dokumentach, a co innego było w rzeczywistości. Czekamy na proces w tej sprawie – dodaje prokurator Andrejczuk.
Za wymienione czyny oskarżonemu grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.