Krajeńska samowola budowlana

Robert Lida, 24 sierpień 2015, 01:15
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Na ulicy Krajeńskiej zupełnie niepostrzeżenie pojawiła się ekipa brukarska budująca chodniki. Mieszkańców przyległego do ulicy osiedla Piastowskiego zalewa krew kiedy na to patrzą.
Krajeńska samowola budowlana

Inwestycja na ulicy Krajeńskiej. Fot. Robert Lida

Krajeńska jest przecież utwardzona asfaltem, a ulice na osiedlu, poza dwoma wyjątkami, to drogi gruntowe. W porze mokrej nie sposób przejść po nich suchą stopą, a samochody grzęzną w błocie. W porze suchej, takiej, jaką mamy obecnie, z ulic podnoszą się tumany kurzu uprzykrzające życie mieszkańcom. Wydawało się, że priorytetem jest budowa ciągów jezdnych i chodników na drogach nieutwardzonych. Tymczasem buduje się obustronny chodnik przy ulicy Krajeńskiej. Kto pilnie obserwuje życie toczące się na osiedlu BOWiD pewnie wie, że wzdłuż tej ulicy ruch pieszy jest raczej znikomy. Stara indiańska zasada mówi, że chodniki powinno budować się tam, gdzie mieszkańcy wydeptali ścieżki. Ulica Krajeńska to jedyna w Polsce ulica, wzdłuż której, obok siebie, w odległości kilkudziesięciu centymetrów biegną dwa, równoległe chodniki. Pisaliśmy o tej kuriozalnej sytuacji kilka lat temu. Okazało się, że chodnik gminny wybudowano na prywatnym gruncie. Właścicielka gruntu doniosła do nadzoru budowlanego, a gmina wybudowała drugi, równoległy chodnik, ale już na swoim gruncie. Po naszym artykule z tej historii śmiała się cała Polska. Temat podchwyciły media o zasięgu ogólnokrajowym. To jednak nie koniec absurdów na ulicy Krajeńskiej. Okazało się bowiem, że wszystko, co tutaj wcześniej wybudowano było kompletną samowola budowlaną. – Budowa tej ulicy od lat przewijała się w budżetach gminy. Nigdy nie doszło do jej realizacji. Problem w tym, że na tę ulicę mamy nakaz powiatowego inspektora nadzoru budowlanego. Na tę ulicę nie było żadnej dokumentacji ani pozwoleń. To była nielegalna budowa. W 2010 roku wykonano projekt i teraz trwa jego realizacja. W związku z tym nie miałem wpływu na przyjęte tam rozwiązania. Przecież nie będziemy robić nowego projektu. Tego mieszkańcy by mi nie wybaczyli. Nie ma wyjścia, wykonujemy nakaz PINB-u – mówi burmistrz Więcborka Waldemar Kuszewski. Sprawdziliśmy tę teorię u źródła czyli u Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Sępólnie. – W sprawie tej ulicy była skarga. Chodziło o chodnik wybudowany na prywatnym gruncie. Okazało się również, że na tę ulicę nie ma żadnej dokumentacji i pozwoleń na budowę. Moja poprzedniczka wydała decyzję nakazującą przygotowanie czterech egzemplarzy projektu oraz pozwolenie na budowę. Nałożono również opłatę legalizacyjną w wysokości 20 tysięcy złotych. Finansowo to musiało gminę zaboleć. Kara plus koszty projektu. Teraz gmina musi zrealizować inwestycję zgodnie z projektem i dopiero wówczas wydamy pozwolenie na użytkowanie. Projekt powstał w 2010 roku, sam jestem jego autorem. Przyjęte tam rozwiązania były konsultowane z władzami miasta – mówi Dariusz Kędziora, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego. Podobno urzędnik odpowiedzialny za budowę ulicy tłumaczył się przed inspektorem, że to było „za komuny”, a wtedy pozwolenia nie były potrzebne. W każdym razie winnych nie ma, kary zapłacone i wszystko jest w porządku. Tylko, do licha, po co chodnik po prawej stronie na wysokości osiedlowej kotłowni? Przecież tam nikt nie chodzi i nie będzie chodził. Na szczęście z informacji uzyskanej od projektanta wynika, że zachowane zostaną miejsca parkingowe na wysokości bloku nr 9. Zmieni się tylko ich układ. I tak urzędnicza głupota i kompletny brak odpowiedzialności doprowadził do bezsensownego wydania publicznych, naszych wspólnych pieniędzy. Nikt za to nie odpowiada, a życie toczy się dalej. Chodników na Piastowskim jak nie było, tak nie ma, ale diabli wiedzą po co i dla kogo będą na Krajeńskiej?