Kto zastrzelił Reksia?
To była sobota, 30 lipca, kilka, może kilkanaście minut po godzinie 20.00. Spokojną dotąd aleją Lipową przechadzali się ludzie, przejeżdżały samochody. Na placu zabaw w tzw. „gapim lasku” bawiło się kilkoro dzieci. Jak podaje jeden ze świadków, nagle rozległ się huk i dało się słyszeć pisk psa. Później, do pracujących na miejscu funkcjonariuszy policji, podbiegła mała dziewczynka i w identyczny sposób opisała to, co słyszała bawiąc się tuż obok. Pies, zwykły kundel, zdołał jeszcze przebiec kilkadziesiąt metrów. Minął najbliższe skrzyżowanie i upadł.
– Stałem obok baru „Grota” i paliłem papierosa. Widziałem tego psa, upadł na krawężnik i po kilku minutach już nie żył. W boku miał przestrzeloną dziurę. Znałem tego psa, to Reksio, należał do mojej sąsiadki. Od razu zadzwoniłem na policję. Początkowo nie mogłem się połączyć, ale za trzecim razem udało się. Policjantka, której na początku to zgłaszałem, nie chciała mi uwierzyć. Policjanci przyjechali po około 25 minutach, najpierw mundurowi, potem kryminalni i technicy – relacjonuje Marcin Wodyński, który ostatni widział żywego Reksia.
– O wszystkim dowiedziałam się od koleżanki. Na miejscu byli już policjanci. Reksiu był u mnie od 11 lat. Wszyscy go tu w okolicy znali. Nie był niebezpieczny. Jak to pies, obwąchał swoje rejony, przyszedł do domu, najadł się, wyspał. Nikomu krzywdy nie robił. Wiadomo, szczekał na obcych. Może listonosz się go trochę bał. Nie mam pojęcia, komu on mógł przeszkadzać. Ktoś z premedytacją zastrzelił Reksia, ale przecież na tej ulicy jest dom przy domu, plac zabaw. Ja tam też chodzę ze swoim dzieckiem. Teraz się boję – mówi Katarzyna Cudyk, właścicielka zastrzelonego psiaka.
– W tej sprawie prowadzone są czynności z artykułu 35 ustawy o ochronie zwierząt. Piesek następnego dnia trafił do weterynarza w Kamieniu, który przeprowadził sekcję zwłok. Jej wyniki będą lada chwila. Jak dotąd, policjantom nie udało się ustalić sprawcy tego czynu – mówi kom. Krzysztof Wieczorek, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Sępólnie.
Policjanci przeszukali okolicę, w której doszło do zastrzelenia psa, ale nie znaleźli żadnych śladów, które pomogłyby zidentyfikować strzelca lub rodzaj broni. Gdyby Reksiu pozostał w miejscu, w którym dosięgła go kula, z dużym prawdopodobieństwem można by określić kierunek, z jakiego padł strzał. Sekcja zwłok pozwoli odpowiedzieć na pytanie, z jakiej broni strzelano. Wiele wskazuje na to, że strzelano z terenu prywatnej posesji. Można sprawdzić, kto w okolicy ma zarejestrowaną broń, ale jeśli była to broń nielegalna lub pożyczona, śledczy będą mieli kłopot z ustaleniem sprawcy. Jeśli była to broń myśliwska, jej właściciel powinien odpowiadać również za naruszenie ustawy „Prawo łowieckie”, która precyzyjnie określa, gdzie i w jakich okolicznościach można użyć broni. Cytowany przez rzecznika policji artykuł 35 ustawy „O ochronie zwierząt” mówi: „Kto zabija zwierzę z naruszeniem przepisów ustawy, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”.
Znajdą się tacy, którzy powiedzą: dlaczego pies wałęsał się po osiedlu? Dlaczego nie znajdował się na terenie posesji właściciela? Sam sobie jest winny. Taki głos jest również słuszny, ale w tej historii nie to jest najważniejsze. Ktoś nieodpowiedzialny użył broni w terenie zabudowanym, na osiedlu, gdzie dom stoi koło domu, gdzie porusza się wiele osób. Ponadto tuż obok jest plac zabaw dla dzieci. W tym przypadku zagrożone było również zdrowie i życie ludzi. Strzelano w kierunku drogi asfaltowej, chodnika. Wielkie szczęście, że kula nie odbiła się rykoszetem i nie poleciała w kierunku człowieka.
*****
Komenda Powiatowa Policji w Sępólnie prosi osoby posiadające informacje w tej sprawie, świadków zdarzenia o kontakt osobisty bądź telefoniczny pod nr tel. 052-3890230, 052-3890236 lub 997.