Kupili za mało krzeseł
Wydawało się, że dziesiąta biesiada nie dojdzie do skutku. W lutym tego roku na emeryturę odeszła pomysłodawczyni, autorka tekstów, aktorka i animatorka życia kulturalnego Witkowa, Danuta Sałasińska. W świetlicy zastąpiła ją Małgorzata Surdyk i to ona namówiła panią Dankę do tego, aby napisała scenariusz kolejnego przedstawienia.
– Dziesięć lat temu chcieliśmy sobie urozmaicić jesienne wieczory, dlatego powstała biesiada. W czasie tej pierwszej razem piekłyśmy ciasta, a starsze gospodynie pokazywały młodym, jak drzeć pierze. W tym samym roku powstał zespół wokalny Witkowianie. Zebrałam kobiety ze wsi i zaczęłyśmy śpiewać. W kolejnych latach przygotowywaliśmy przedstawienia teatralne oparte na starych zwyczajach z życia wsi. Było więc kiszenie kapusty, żniwa u sołtysa, wykopki czy legenda o diabłach z witkowskiego młyna. Przez nasz zespół przewinęło się wiele osób. Te, które zaczynały jako nastolatki, dziś mają już swoje dzieci – wspominała Danuta Sałasińska, założycielka witkowskiego Teatru Obrzędu Ludowego, który był nagradzany na wojewódzkich i ogólnopolskich festiwalach.
W tym roku tematem przedstawienia było swatanie. Fenomen przedstawień, które odbywały się w ramach kolejnych biesiad, polega na tym, że aktorzy to zupełni amatorzy. Posługują się wyłącznie gwarą krajeńską. Właśnie ta gwara jest największą wartością tych widowisk, a starsi widzowie przypominają sobie, jak dawniej mówiono w ich domach. Jeśli chodzi o tegoroczne swaty, to widowisko miało bardzo wiele wręcz komediowych akcentów. Co chwila widownia wypełniona do ostatniego miejsca wydawała z siebie salwy autentycznego śmiechu. Można powiedzieć, że impreza w Witkowie to taka zdrowa zabawa i na dodatek za darmo.
Kiedy aktorzy otrzymali zasłużoną porcję gromkich braw, zaczęła się uczta dla ciała. Na stoły „wjechały” potrawy przygotowane przez miejscowe gospodynie. Była między innymi zacierka, szare kluski, wątróbka i rozmaite ciasta. W tym czasie na akordeonie i „klawiszach” przygrywał Adam Brachowski.
Można powiedzieć, że jubileusz Biesiady po Witkowsku się dokonał. Szkoda by było, gdyby to się miało tak skończyć. To, co się dzieje w Witkowie, to społeczny i kulturalny fenomen. Koniecznie trzeba go pielęgnować. Droga Danko, w czasie, kiedy twoja wnuczka smacznie śpi, napisz kolejny tekst i spotkajmy się za znowu za rok. Już dziś zapraszamy tych, którzy nigdy w Witkowie nie byli, aby mogli zobaczyć coś autentycznego.