Sępólno
Latanie na motoparalotni uzależnia
Unieść się w górę niczym ptak, poczuć wolność, podziwiając piękno krajeńskiego krajobrazu to umiejętność, którą potrafi Jacek Wiszniewski, miłośnik paralotniarstwa. Sępólnianin każdą wolną chwilę poświęca lataniu na motoparalotni. Od kilku lat należy do sępoleńskiej grupy paralotniarzy, których mogą Państwo podziwiać, szczególnie latem, w krajeńskich przestworzach. Skąd zrodził się pomysł, aby latać na motoparalotni? Czy każdy chętny mocnych wrażeń może latać na paralotni?
Między innymi o tym Przemysław Wilkowski rozmawiał z Jackiem Wiszniewskim.
> Jak się zaczęła Pana przygoda z paralotnią?
– W sumie od dzieciństwa pasjonowałem się modelarstwem, to z pewnością miało wpływ na to, że ciągnęło mnie do latania. Kolega z Lutowa, który mieszkał po sąsiedzku, zaczął latać na motolotni, ja wówczas byłem młodym chłopakiem i też marzyłem o lataniu. Drugi kolega, z którym później pracowałem, latał na paralotni. Zaraził mnie miłością do paralotniarstwa i pociągnął dalej w tym temacie. Ze wszystkich możliwości motolotnia jest najtańszym sposobem na latanie.
> Ile osób liczy krajeńska grupa paralotniarzy, do której Pan należy, i od jak dawna istnieje?
– Nasza grupa liczy 5 osób, spotykamy się od kilku lat.
> Jakie to uczucie, kiedy wzbija się w powietrze i może z góry podziwiać piękno krajeńskiej ziemi? Czy czuł Pan strach podczas swojego pierwszego lotu?
– Teraz jest to już dla mnie normalne. Gdy bywają dłuższe przerwy, to człowiek nie może się już doczekać, aby ponownie latać. Latanie to już prawie nałóg. Podczas pierwszego startu i przygotowania do lotu towarzyszyły mi dziwne emocje. Na początku, aby nie inwestować za dużo, kupiłem używaną paralotnię. Natomiast silniczek zbudowałem własnoręcznie. Wszystko działało. Pierwszy lot, uniosłem się w górę i nastąpiło awaryjne lądowanie. Następnie, kolejny start, zrobiłem kółko i ponownie awaryjne lądowanie. Taki był mój początek z paralotnią.
> Co się stało, że musiał Pan lądować?
– Gdzieś była jakaś przyczyna. W momencie, gdy doszedłem do źródła usterki, postanowiłem kupić nowy sprzęt.
> Ten sezon zaczął się dość dobrze, czerwcowa aura sprzyja ku temu, by latać. Jednak jakie muszą być zachowane środki ostrożności, aby przystąpić do lotu?
– Przede wszystkim zwracamy uwagę na pogodę. Nie może wiać silny wiatr ani padać deszcz. Każdy lot musimy zgłaszać do tzw. FIS-u, czyli Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej. Naszym obowiązkiem jest zgłaszać, o jakiej porze zaczynamy lot, a po skończonym locie poinformować, czy został ukończony bezpiecznie. Dlaczego? Dlatego, że my jesteśmy latającymi obiektami, które nie muszą posiadać licencji na radio typowo lotnicze. To nie znaczy, że inni też nie muszą zgłaszać. Każdy musi zgłaszać, ale szczególnie my, gdyż latając w górze, nie mamy łączności z obiektami, które już latają. Nawet jeżeli śmigłowiec ratowniczy będzie leciał w stronę Sępólna, a my rozpoczniemy swoją zabawę, to on będzie poinformowany, że w tym regionie są np. trzy paralotnie i poruszają się w danym obrębie. To on musi zwracać na nas szczególną uwagę, bo my już nie otrzymujemy takiej informacji, że ktoś się do nas zbliża. Zdarzają się przypadki, że nie uzyskujemy zgody, bo nad Sępólnem jest korytarz wojskowy. W takich sytuacjach nie ma zezwolenia.
> Wiem, że jeden z Pana kolegów paralotniarzy sezon rozpoczął już w lutym, dzięki temu mógł sfotografować taflę lodu na sępoleńskim jeziorze. Czy takie latanie paralotnią w okresie zimy jest bezpieczne?
– Nie ma żadnych przeciwwskazań, aby latać zimą na paralotni nad zamarzniętym jeziorem. To raczej kwestia ubioru i tego, jak długo wytrzyma się w powietrzu w takich warunkach atmosferycznych. Ja również latałem zimą.
> Jak często wzbija Pan się w górę w ciągu roku i w jakich okolicach najczęściej lata?
– Są takie lata, że bardzo dużo jest lotów. W ubiegłym roku było jednak słabo. W sezonie latamy popołudniami, bo to najlepsza pora, mniej więcej około 30 lotów.
> Ile czasu trwa średnio jeden lot?
– To zależy od nas. Maksymalnie do 3 godzin na jednym tankowaniu.
– W sumie od dzieciństwa pasjonowałem się modelarstwem, to z pewnością miało wpływ na to, że ciągnęło mnie do latania. Kolega z Lutowa, który mieszkał po sąsiedzku, zaczął latać na motolotni, ja wówczas byłem młodym chłopakiem i też marzyłem o lataniu. Drugi kolega, z którym później pracowałem, latał na paralotni. Zaraził mnie miłością do paralotniarstwa i pociągnął dalej w tym temacie. Ze wszystkich możliwości motolotnia jest najtańszym sposobem na latanie.
> Ile osób liczy krajeńska grupa paralotniarzy, do której Pan należy, i od jak dawna istnieje?
– Nasza grupa liczy 5 osób, spotykamy się od kilku lat.
> Jakie to uczucie, kiedy wzbija się w powietrze i może z góry podziwiać piękno krajeńskiej ziemi? Czy czuł Pan strach podczas swojego pierwszego lotu?
– Teraz jest to już dla mnie normalne. Gdy bywają dłuższe przerwy, to człowiek nie może się już doczekać, aby ponownie latać. Latanie to już prawie nałóg. Podczas pierwszego startu i przygotowania do lotu towarzyszyły mi dziwne emocje. Na początku, aby nie inwestować za dużo, kupiłem używaną paralotnię. Natomiast silniczek zbudowałem własnoręcznie. Wszystko działało. Pierwszy lot, uniosłem się w górę i nastąpiło awaryjne lądowanie. Następnie, kolejny start, zrobiłem kółko i ponownie awaryjne lądowanie. Taki był mój początek z paralotnią.
> Co się stało, że musiał Pan lądować?
– Gdzieś była jakaś przyczyna. W momencie, gdy doszedłem do źródła usterki, postanowiłem kupić nowy sprzęt.
> Ten sezon zaczął się dość dobrze, czerwcowa aura sprzyja ku temu, by latać. Jednak jakie muszą być zachowane środki ostrożności, aby przystąpić do lotu?
– Przede wszystkim zwracamy uwagę na pogodę. Nie może wiać silny wiatr ani padać deszcz. Każdy lot musimy zgłaszać do tzw. FIS-u, czyli Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej. Naszym obowiązkiem jest zgłaszać, o jakiej porze zaczynamy lot, a po skończonym locie poinformować, czy został ukończony bezpiecznie. Dlaczego? Dlatego, że my jesteśmy latającymi obiektami, które nie muszą posiadać licencji na radio typowo lotnicze. To nie znaczy, że inni też nie muszą zgłaszać. Każdy musi zgłaszać, ale szczególnie my, gdyż latając w górze, nie mamy łączności z obiektami, które już latają. Nawet jeżeli śmigłowiec ratowniczy będzie leciał w stronę Sępólna, a my rozpoczniemy swoją zabawę, to on będzie poinformowany, że w tym regionie są np. trzy paralotnie i poruszają się w danym obrębie. To on musi zwracać na nas szczególną uwagę, bo my już nie otrzymujemy takiej informacji, że ktoś się do nas zbliża. Zdarzają się przypadki, że nie uzyskujemy zgody, bo nad Sępólnem jest korytarz wojskowy. W takich sytuacjach nie ma zezwolenia.
> Wiem, że jeden z Pana kolegów paralotniarzy sezon rozpoczął już w lutym, dzięki temu mógł sfotografować taflę lodu na sępoleńskim jeziorze. Czy takie latanie paralotnią w okresie zimy jest bezpieczne?
– Nie ma żadnych przeciwwskazań, aby latać zimą na paralotni nad zamarzniętym jeziorem. To raczej kwestia ubioru i tego, jak długo wytrzyma się w powietrzu w takich warunkach atmosferycznych. Ja również latałem zimą.
> Jak często wzbija Pan się w górę w ciągu roku i w jakich okolicach najczęściej lata?
– Są takie lata, że bardzo dużo jest lotów. W ubiegłym roku było jednak słabo. W sezonie latamy popołudniami, bo to najlepsza pora, mniej więcej około 30 lotów.
> Ile czasu trwa średnio jeden lot?
– To zależy od nas. Maksymalnie do 3 godzin na jednym tankowaniu.
> Czy pamięta Pan, dokąd odbył swój najdłuższy lot?
– Najdłuższy lot odbyłem z Sępólna do Debrzna i z powrotem.
> Na jakiej maksymalnej wysokości można latać na paralotni?
– Maksymalna wysokość to około 2900 metrów. Ja osobiście najwyżej byłem na wysokości 2200 metrów.
> Oczywiście to nie jest tak, że wystarczy kupić sobie sprzęt i można zacząć latać. Czy mógłby Pan powiedzieć coś więcej na temat tego, jak uzyskać licencję do lotów na paralotni i z jakim kosztem to się wiąże?
– Do uzyskania licencji potrzebne jest szkolenie. W sumie trwa to kilka dni w zależności od umiejętności. Pierwsze loty są bezsilnikowe, wyciągane na linie. Samo latanie nie jest trudne. Kwestia wystartowania i na tym się kończy. Jeśli chodzi o latanie, to motoparalotnia jest najtańsza i przynosi dużo frajdy.
> Na jakim sprzęcie Pan lata?
– Jest to francuska paralotnia „Paramania”. W następnym roku przymierzam się do kupienia nowej z firmy „Dudek”. Jeżeli chodzi o napęd, marzy mi się silnik z firmy „Techno-Fly”.
> A jaki proponowałby Pan początkującym?
– Dla początkujących proponowałbym sprzęt używany. Koszt to około 10 tysięcy złotych. Z kolei nowy to minimum 25 tysięcy złotych. Kupuje się sprzęt i uczestniczy w szkoleniu, z reguły szkoły dysponują sprzętem. Jeśli szkolenie się wydłuża, zawsze w czasie wolnym można poćwiczyć na swoim sprzęcie.
> Czy na Pana sprzęcie można latać w tandemie?
– Nie. Nawet jeśli miałbym taki sprzęt, to i tak musiałbym najpierw otrzymać uprawnienia na pasażera.
– Najdłuższy lot odbyłem z Sępólna do Debrzna i z powrotem.
> Na jakiej maksymalnej wysokości można latać na paralotni?
– Maksymalna wysokość to około 2900 metrów. Ja osobiście najwyżej byłem na wysokości 2200 metrów.
> Oczywiście to nie jest tak, że wystarczy kupić sobie sprzęt i można zacząć latać. Czy mógłby Pan powiedzieć coś więcej na temat tego, jak uzyskać licencję do lotów na paralotni i z jakim kosztem to się wiąże?
– Do uzyskania licencji potrzebne jest szkolenie. W sumie trwa to kilka dni w zależności od umiejętności. Pierwsze loty są bezsilnikowe, wyciągane na linie. Samo latanie nie jest trudne. Kwestia wystartowania i na tym się kończy. Jeśli chodzi o latanie, to motoparalotnia jest najtańsza i przynosi dużo frajdy.
> Na jakim sprzęcie Pan lata?
– Jest to francuska paralotnia „Paramania”. W następnym roku przymierzam się do kupienia nowej z firmy „Dudek”. Jeżeli chodzi o napęd, marzy mi się silnik z firmy „Techno-Fly”.
> A jaki proponowałby Pan początkującym?
– Dla początkujących proponowałbym sprzęt używany. Koszt to około 10 tysięcy złotych. Z kolei nowy to minimum 25 tysięcy złotych. Kupuje się sprzęt i uczestniczy w szkoleniu, z reguły szkoły dysponują sprzętem. Jeśli szkolenie się wydłuża, zawsze w czasie wolnym można poćwiczyć na swoim sprzęcie.
> Czy na Pana sprzęcie można latać w tandemie?
– Nie. Nawet jeśli miałbym taki sprzęt, to i tak musiałbym najpierw otrzymać uprawnienia na pasażera.
> Co powinien zrobić każdy chętny, który chciałby spróbować swoich sił w paralotniarstwie?
– Każdy chętny może dołączyć do naszej grupy. Zachęcamy.
> Dziękuję za wywiad i życzę bezpiecznych lotów.
– Dziękuję.
– Każdy chętny może dołączyć do naszej grupy. Zachęcamy.
> Dziękuję za wywiad i życzę bezpiecznych lotów.
– Dziękuję.