Lider lepszy od mistrza
LZS Płocicz – Time Lubcza 2:0 (2:0)
Bramki: Dawid Chmarzyński, Dawid Kapałczyński
Żk. Mariusz Strumiło
Sędzia Stanisław Żekiecki.
Goście w tym pojedynku nie byli w stanie nawiązać równorzędnej walki z przeciwnikiem. W pierwszym kwadransie gra toczyła się od linii pola karnego do linii pola karnego. Brakowało strzałów, a obrońcy natychmiast przerywali groźniejsze akcje. Z każdą minutą rosła jednak przewaga miejscowych. Ich szybkie akcje skrzydłami kończyły się celnymi dośrodkowaniami i strzałami na bramkę. Brakowało jednak skuteczności. W środku pola niepodzielnie królował doświadczony Dariusz Grzelka. Przechwytywał większość podań piłkarzy z Lubczy i inicjował groźne ataki. W 23. min Szymon Nowakowski faulował w polu karnym rozpędzonego Dawida Chmarzyńskiego. Rzut karny na bramkę zamienił sam poszkodowany. Po kilku minutach do bramki trafił niezawodny Dawid Kapałczyński, który po dośrodkowaniu z rzutu rożnego wykonał karkołomną przewrotkę i z bliska wpakował piłkę do siatki. Okazję do podwyższenia wyniku miał jeszcze „Ecik”, który huknął potężnie w słupek. Z dystansu strzelał też Strumiłło, ale Jarek Jankowski niczym Wojciech Szczęsny zdołał wybić piłkę poza boisko. W drugiej połowie gospodarze wyraźnie zadowoleni z wyniku spuścili z tonu. Piłkarze Time nieco podkręcili tempo, ale nie znaleźli sposobu na sforsowanie szczelnej obrony Płocicza. Próbowali strzelać z daleka, ale na posterunku był doświadczony Dariusz Nawrocki, który po przerwie wrócił między słupki. Zwycięstwo gospodarzy jak najbardziej zasłużone, a Lubcza wyraźnie idzie w dół. Trudno się dziwić, skoro w zespole nie ma strzelców. Co z tego, że w polu przeprowadzane są składne akcje, jeśli nikt nie uderza na bramkę. Nie ma strzałów, nie ma goli.
Victoria Orzełek – HZ Zamarte 2:3 (1:2)
Bramki: Mateusz Szupiński, Daniel Herman, Błażej Odyja Zamarte, Łukasz Tomasz, Marcin Szreder Orzełek
Żk. Błażej Odyja Zamarte
Sędzia Kazimierz Linke.
Piłkarzom z Zamartego udał się rewanż za przegrany dotkliwie finał poprzedniego sezonu. Niedzielny mecz mógł zakończyć się każdym wynikiem, ale to przyjezdni cieszyli się ze zwycięstwa, które umocniło ich na pozycji lidera. Miejscowi jako pierwsi trafili do bramki przeciwnika. Już w 2. min „Spidi”, wykonując rzut wolny z lewej strony, zaskoczył źle ustawionego Mazurkiewicza. Goście od razu rzucili się do odrabiania strat. Najpierw Modrzyński po rajdzie z lewej strony strzelał wprost w Brysia. Potem próbował coś zdziałać „Żwirek”, który chyba wreszcie wraca do dawnej formy. Wyrównanie padło jednak po strzale obrońcy, Mateusz Szupińskiego, który uderzał z 30 metrów, a piłka skozłowała na 5 metrze i zmyliła Brysia. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że pochodzący z Ogorzelin Szupiński jest reprezentantem Polski w unihokeju. Nie wiadomo dlaczego od początku spotkania „Paszczak” grał w pomocy. To po jego stracie piłkę przejął Daniel Herman i z bliskiej odległości pokonał bramkarza Victorii. W drugiej połowie zaczęła się prawdziwa futbolowa wojna. Nikt nie odstawiał ,,nogi”, wszyscy zawodnicy dawali z siebie całą energię. Skwapliwie pilnowany i poniewierany przez przeciwników Błażej Odyja w 47. min dał pokaz swoich możliwości. Otrzymał precyzyjne podanie od „Żwirka” , umiejętnie uwolnił się spod opieki obrońców i w wykorzystał sytuację sam na sam. Odpowiedź miejscowych była imponująca. Przesunięty wreszcie na swoją pozycję Szreder wykorzystał precyzyjne podanie Steinborna i w pełnym biegu huknął z woleja w długi róg bramki Mazurkiewicza. „Paszczak” mógł doprowadzić do remisu, ale w idealnej sytuacji przeniósł piłkę nad poprzeczką. Do ostatniej minuty pod obu bramkami nieustannie się kotłowało. Liczni kibice nie mogli narzekać na brak emocji. Goście wytrzymali napór gospodarzy i po meczu mogli odtańczyć taniec zwycięstwa. Oczywiście pewnym ograniczeniem była koślawa płyta boiska w Orzełku, ale to już naprawdę ostatnie mecze na niej. Nowa już czeka.
Orzeł Seydak Dąbrowa – Sosenka Sośno 0:5 (0:3)
Bramki: Mariusz Krajewski, Kamil Karbowski, Karol Scheffler, Karol Dominiak, Tomasz Sierzchała
Żk. Bogdan Theuss Dąbrowa
Sędzia Wiesław Jarząb.
Worek z bramkami już w 4. min spotkania rozwiązał Mariusz Krajewski, który pokonał bramkarza Orła strzałem z rzutu wolnego. W 27. min prowadzenie Sosenki podwyższył Kamil Karbowski. Wykorzystał dokładne podanie z lewego skrzydła i po rękach bramkarza skierował piłkę do siatki. Jeszcze przed przerwą precyzyjnym lobem nad bramkarzem popisał się Karol Scheffler. Drużyna Sosenki schodziła do szatni z trzema bramkami przewagi. W 67. min Karol Dominiak popisał się silnym strzałem przy słupku z linii pola karnego i po raz czwarty pokonał bramkarza gospodarzy. Wynik tego jednostronnego pojedynku ustalił Tomasz Sierzchała. To był kolejny bardzo słaby mecz w wykonaniu zawodników Orła Dąbrowa. Gospodarze byli tłem dla szybszych i lepiej zorganizowanych gości. Sosenka bezlitośnie wykorzystywała wszystkie błędy gospodarzy i zasłużenie zainkasowała 3 punkty. Drużyna z Sośna pozostaje jedyną niepokonaną ekipą w lidze powiatowej w tym sezonie. Jak długo? Odpowiedź na pytanie poznamy po najbliższych arcytrudnych pojedynkach z zespołami z Orzełka i Zamartego. Na tle tak silnych rywali będzie można ocenić prawdziwą wartość rewelacji tegorocznych rozgrywek.
WKS Wałdowo – LZS Piaseczno 1:8 (1:4)
Bramki: Sławomir Kurzyński 3, Bartosz Burkiewicz 2, Waldemar Burkiewicz, Kamil Zapalski, Robert Bogdanowicz Piaseczno, Oskar Kwasigroch Wałdowo
Żk. Michał Heleniak, Dominik Grochowski Wałdowo - Mateusz Zamojski Piaseczno
Sędzia Maciej Giłka.
Pierwsza bramka autorstwa Waldemara Burkiewicza padła już w 4. min meczu. Tej akcji zapobiec chciał Mateusz Syzdół. Obrońca wślizgiem mógł wybić piłkę, jednak golkiper okazał się szybszy. Kilka minut później gospodarze odpowiedzieli atakiem na atak. Oskar Kwasigroch tuż zza pola karnego mocnym strzałem skierował piłkę w lewy róg bramki Piaseczna. Ten gol bez wątpienia powinien otrzymać tytuł bramki kolejki. Po brawurowej akcji, w powietrzu sensacja. Jak się później okazało, miejscowi mimo dobrych chęci nie zdołali wywalczyć doborowej okazji do podwyższenia wyniku i przejęcia prowadzenia. Dwa kwadranse później Mateusz Szydeł podczas zamieszania w polu karnym miejscowych próbował wbić się do siatki strzeżonej przez Kamila Rybackiego. Bramkarz wybił piłkę, którą w ostateczności przejął Sławomir Kurzyński i lekkim strzałem zdobył kolejnego gola dla przyjezdnych. Dwie minuty później Łukasz Hoppe miał znakomitą okazję, aby wpisać się na liście strzelców. Jego strzał okazał się nieprecyzyjny. Futbolówka, odbijając się od słupka, upadła pod nogi Kamila Zapalskiego, który wbił ją do siatki wałdowian. Po chwili nastąpiła seria celnych strzałów w wykonaniu przyjezdnych. Tym razem Bartosz Burkiewicz znany z ciekawych akcji, mocnym strzałem skierował piłkę do bramki gospodarzy, zdobywając tym czwartego gola dla gości. Po przerwie B. Burkiewicz miał 100% możliwość podwyższyć wynik. Po przejściu obrony i przelobowaniu bramkarza nie zdołał pozostawić piłki w siatce. Znakomitą okazję na kolejnego gola miał także Mateusz Hermann. Po przejęciu piłki skierował ją światło bramki przyjezdnych. W ostateczności futbolówka uderzyła w poprzeczkę. Nie obyło się także bez rzutu karnego. Po faulu w polu karnym Wałdowa do jedenastki stanął Robert Bogdanowicz. W starciu sam na sam z bramkarzem nie dał mu szans zdobywając tym szóstą bramkę dla Piaseczna. Dobry dzień miał Sławomir Kurzyński, który w drugiej odsłonie zdobył jeszcze dwa gole, zapisując tym na swym koncie hat-tricka. Ostatnia akcja w jego wykonaniu ukazała jego znakomite ogranie. Piłka po uderzeniu w poprzeczkę odbiła się od linii bramkowej i wpadła do siatki. Podczas tego meczu uwagę przyćmił obrońca z Wałdowa Mateusz Syzdół. Ten szybki i zwinny zawodnik miejscowych z wrodzoną lekkością potrafił okiełznać utytułowanych piłkarzy gości. Ostatnią bramkę z asysty Zapalskiego zdobył po prostej Bartosz Burkiewicz, ustalając tym wynik meczu. Na zakończenie fenomenalny Oskar Kwasigroch mógł wywalczyć drugiego gola dla miejscowych, lecz piłka nie zdołała wedrzeć się pomiędzy słupki bramki przyjezdnych. Gwizdek arbitra po tej akcji zakończył niedzielne derby.
Fireman Zabartowo/Pęperzyn – Fuks II Wielowicz 2:3 (1:1)
Bramki: Sławomir Szyling 3 Wielowicz, Adrian Łabuszewski, Krzysztof Szczepanek Zabartowo
Żk. Tomasz Haładziak, Adrian Łabuszewski (czwarta kartka), Tomasz Bronowicki Zabartowo - Krzysztof Szyling, Maciej Szulc Wielowicz
Sędzia Arkadiusz Gnaś.
W szaroburej, jesiennej aurze Fireman podejmował na własnym terenie przyjezdnych z Wielowicza. Forma obydwóch tych drużyn pozostawia wiele do życzenia. Lepiej w to spotkanie weszli gospodarze, próbowali wykorzystać swój atut, mocne uderzenie z daleka, jednakżde F. Kunek nie dawał się pokonać. Jako pierwsi do bramki w 24. min trafili gospodarze. Po wrzuceniu piłki na pole karne, najsprytniejszy okazał się Adrian Łabuszewski i dał prowadzenie swojej drużynie. Fuks próbował wyrównać, ale bezskutecznie. Pod koniec pierwszej połowy, przyjezdni zdołali jednak wyrównać. Błąd obrońców wykorzystał S. Szyling i nie dał szans bramkarzowi. W drugiej połowie lepiej prezentowali się goście. Gospodarzom brakowało zgrania, a przede wszystkim pomysłu na grę. Poskutkowało to utratą bramki, której autorem ponownie był S. Szyling. W 63. min sędzia podyktował rzut karny dla Wielowicza i swoją 3 bramkę zdobył S. Szyling. W 70. min miało miejsce kluczowe wydarzenie spotkania. Fireman wywalczył rzut karny, jednakże K. Szczepanek trafił wprost w bramkarza. Gospodarze stworzyli sobie kilka dogodnych sytuacji, ale nie udało zdobyć bramki. Swoje winy w doliczonym czasie gry odkupił K. Szczepanek i ładną bramką zakończył spotkanie.
Obrol Obkas – LZS Lutówko 1:0 (1:0)
Bramka: Adrian Wierzchucki
Żk. Piotr Narloch, Jacek Kołtonowski Obkas - Łukasz Oelberg, Piotr Betin
Sędzia Marcin Lica.
Najlepsi strzelcy
14 bramek Błażej Odyja Zamarte
10 bramek Krystian Pyszka Lubcza
8 bramek Ireneusz Gramenz Lubcza, Sławomir Kurzyński Piaseczno, Dawid Chmarzynski Płocicz
6 bramek Wojciech Steinborn Orzełek, Fabian Dorosz Piaseczno, Sławomir Szyling Wielowicz.