Lutówko wygrało i przegrało
HZ Zamarte – LZS Płocicz 2:4 (0:3)
Bramki: Arkadiusz Fridehl 2, Adam Napierski, Mariusz Samonek Płocicz. Piotr Reca, Marcin Gappa Zamarte. Żk. Jarosław Beker Płocicz. Sędzia Kazimierz Linke.
To był bardzo dobry, momentami znakomity pojedynek dwóch równorzędnych przeciwników. Jego losy rozstrzygnęły się już w pierwszych minutach. Po pierwszym gwizdku sędziego Adaś Napierski pognał prawą stroną boiska do linii końcowej, dośrodkował na pole karne, a Arkadiusz Fridehl bez problemu umieścił piłkę w bramce. Nie minęło 60 sekund, a już goście prowadzili 1:0. Chwilę później Napierski nie niepokojony przez obrońców znalazł się oko w oko z bramkarzem gości, ale fatalnie przestrzelił. W 8. min ,,Fryc” ponownie wpisał się na listę strzelców, posyłając piłkę do siatki nad Wojcieszakiem, który o krok za daleko wyszedł z bramki. Taki zawodnik był w Płociczu potrzebny od samego początku. Arkadiusz Fridehl odmienił grę całej drużyny. W 22. min wyróżniający się Napierski wpisał się na listę strzelców ogrywając dwóch obrońców. Goście zastanawiali się, jak to możliwe, że tak dobrze im idzie. Przecież kilkanaście godzin wcześniej obchodzili sołeckie dożynki. Byli skuteczni, ale dopisywało im również szczęście. W 33. min na drodze piłki, która pewnie zmierzała do bramki Płocicza, nie wiadomo skąd wyrósł nagle Józek Rękiewicz. W kolejnej akcji przyjezdnych przed utratą bramki uratował słupek.
W drugiej połowie gospodarze dokonali kilku zmian w składzie i roszad na boisku. Spore zamieszanie w obronie gości czynił przesunięty z obrony Andrzej Grzegórski. Miejscowi ruszyli do przodu z wielkim impetem, a nagroda przyszła już w 46. min. Piotr Reca trafił z 2 metrów.
Płocicz słynie z tego, że potrafi przegrać nawet przy wysokim prowadzeniu. Przypomnimy tylko mecz ze Zrywem z rundy wiosennej. Taki scenariusz wydawał się bardzo prawdopodobny zwłaszcza że w 68. min kontaktowego gola strzelił Marcin Gappa. Oblężenie bramki Płocicza trwało bez przerwy. Goście próbowali odpowiadać szybkimi kontrami, ale zaczynało im brakować sił. Mimo to w ostatniej minucie spotkania zdołali strzelić jeszcze jedną bramkę. Płocicz zagrał doskonałą pierwsza połowę i to wystarczyło na nieco słabiej dysponowanych gospodarzy.
Zobacz zdjęcia
Obrol Obkas – Time Lubcza 0:3 (0:2)
Bramki: Łukasz Tomasz 2, Bartosz Has. Żk. Damian Zawidzki, Piotr Narloch, Dawid Wierzchucki Obkas. Przemysław Muzyka, Wojciech Split, Szymon Nowakowski, Andrzej Wilczyński, Mateusz Tomasz (trzecia żółta kartka) Lubcza. Czk. Maciej Bednarski (dwa mecze dyskwalifikacji) Lubcza. Sędzia Wiesław Jarząb.
Na ten mecz najbardziej czekali piłkarze z Płocicza. Porażka gospodarzy (mecz rozgrywano na boisku w Dąbrówce) wróżyła im fotel lidera rozgrywek. Obrol - dotychczasowy lider doznał pierwszej i to dotkliwej porażki. Mecz toczył się w niewiarygodnie szybkim tempie i obfitował w wiele sytuacji podbramkowych. O tym, że nikt nie odstawiał nogi świadczy ogromna liczba kolorowych kartek pokazanych przez sędziego. Tylko w ten sposób arbiter mógł spuścić z piłkarzy nadmiar adrenaliny. Mecz doskonale rozpoczął „Spidi”, czyli Łukasz Tomasz. W 5. min wykonywał rzut wolny. Piłka nie bez pomocy wiatru zatoczyła łuk nad murem obrońców i wpadła w samo okienko. Kołtonowski nawet nie drgnął. Pięć minut później Jarek Jankowski huknął
z całych sił w długi róg bramki gospodarzy. Dotknął jej jeszcze Bartek Has i było 2:0 dla Time. Obrol grał szybką piłkę, ale jego akcje kończyły się najczęściej na bezbłędnym Szymonie Nowakowskim lub w najgorszym przypadku Wojtku Splitcie. Gospodarze nie potrafili znaleźć skutecznej recepty na dobrze dysponowany zespół z Lubczy. Decydująca dla losów tego pojedynku okazała się 63 minuta. Za faul na Dawidzie Wierzchuckim sędzia podyktował jedenastkę dla Obrolu. Niestety, Szymon Skiba fatalnie spudłował. Gdyby trafił wynik mógłby być zupełnie inny. Goście wyciągnęli jeszcze rękę do piłkarzy z Obkasu w 78. min. Maciej Bednarski za brutalny faul wyleciał z boiska. Obrol nie dość, że nie wykorzystał przewagi jednego zawodnika, to jeszcze w 88. min stracił kolejną bramkę. Łukasz Tomasz był faulowany w polu karnym i sam wymierzył sprawiedliwość, wykorzystując rzut karny.
Zryw/Real Radzim – LZS Lutówko 3:0 wo. Wynik boiskowy 2:3 (0:2)
W Radzimiu spotkały się drużyny okupujące dwa ostatnie miejsca w ligowej tabeli. Do niedzielnego spotkania ani jednym, ani drugim nie udało się zdobyć żadnych punktów. Real Radzim wzmocniony zaciągiem z Dąbrówki nie sprostał ligowemu beniaminkowi, chociaż przystąpił do tego spotkania z klanem Bosiackich w składzie. Do przerwy za sprawą dobrze dysponowanych Piotra i Pawła Bettina goście zdobyli dwie bramki. Tuż po rozpoczęciu drugiej odsłony Piotr Bettin ponownie pokonał Balę. Kibice miejscowych przecierali oczy ze zdumienia. W 55. min spotkania Kamil Żekiecki zdobył upragnionego gola dla gospodarzy. Pięć minut przed końcem meczu kontaktową bramkę strzelił Łukasz Bosiacki. Na wyrównanie gospodarzom zabrakło czasu. Goście, pomimo braku doświadczenia, umiejętnie przetrzymywali piłkę i wybijali z uderzenia miejscowych. Po spotkaniu piłkarze z Lutówka w geście radości po pierwszym wygranym meczu rzucili się sobie w ramiona. Niestety, radość okazała się przedwczesna. Kilka minut po zakończeniu meczu sędzia Kazimierz Linke zauważył, że w drugiej połowie w drużynie gości zagrał zawodnik nieuprawniony do gry. Jego nazwiska zabrakło w protokole meczowym. Dzięki temu gospodarze wygrali walkowerem. Szkoda, że przez czyjeś niedopatrzenie mecz nie rozstrzygnął się na boisku ,tylko przy sędziowskim stoliku.
Zobacz zdjęcia
Tom-Dach Sitno – Fireman Zabartowo/Pęperzyn 3:0 (2:0)
Bramki: Kamil Pacek, Adrian Jabłoński, Łukasz Głomski. Żk. Bartosz Poraziński, Sylwester Spichalski Sitno. Sędzia Henryk Wirkus.
Głównie wiatr i to przenikliwie mroźny wiejący w poprzek boiska, reżyserował wydarzenia w całym meczu. Do trudnych warunków szybciej przywykli gospodarze. Oni też nadawali ton grze, spychając bojaźliwie grających piłkarzy Firemana na ich połowę. Dobre pół godziny trwało wzajemne badanie sił. Ze strony gości chęć rozstrzygnięcia meczu na swoją korzyść przejawiali zwłaszcza Marcin Nowak, Daniel Mańczuk, Jacek Nowak i Paweł Szołdra. Mniej widoczny byli aktywni zazwyczaj Rafał Łabuszewski i Bartosz Korczak, któremu gra na całej długości boiska wyjątkowo się nie kleiła. Gospodarze też mieli okresy słabszej gry, ale ich siłą była w miarę poprawna gra całego zespołu z szarpiącymi, jak zawsze, Andrzejem Hipplerem, Sylwestrem Spichalskim i Zbigniewem Wrotniakiem. Nie bez znaczenia była dobra postawa w bramce Zbigniewa Napierskiego. Pierwszy gol padł w 15. min po ładnym strzale Kamila Packa. W 24. min podwyższył Adrian Jabłoński, który wykorzystał zamieszanie po błędzie bramkarza Firemana Dariusza Półgęska i z najbliższej odległości wpakował piłkę do bramki.
Po przerwie w 56. min spracowanego Wrotniaka zastąpił Łukasz Głomski. Wejście „Torpedo” ożywiło grę. Rosły piłkarz gospodarzy niemal natychmiast przystąpił do ataków. Po pierwszym jego ładny strzał z dystansu trafił w słupek. W drugim, w 58. min, był już skuteczny. Strzał głową okazał się zbyt trudny do obrony. Ten sam piłkarz cztery minuty później mógł ponownie wpisać się na listę strzelców, jednak jego silny strzał minimalnie minął słupek. Zwycięstwo gospodarzy w pełni zasłużone przy niemrawej postawie gości.
Zobacz zdjęcia
KS Kawle – Sosenka Sośno 0:1 (0:1)
Bramka Damian Zywert. Żk. Marcin Piskulski Kawle. Konrad Nogalski, Karol Dominiak Sośno. Sędzia Wiesław Jarząb.
W pierwszej odsłonie pojedynek toczył się pod dyktando gości, którzy lepiej radzili sobie w trudnych warunkach atmosferycznych. Na odsłoniętym boisku wiał porywisty wiatr, przez co kontrola nad piłką była utrudniona.
W 28. min spotkania Damian Zywert strzelił jedynego gola w tym meczu.
W pierwszej połowie gospodarze byli tłem dla dobrze dysponowanych i wybieganych graczy Sosenki. Goście nie potrafili jednak udokumentować swojej dominacji kolejnymi trafieniami. W drugiej połowie obraz gry uległ zmianie. Gospodarze zagrali o wiele lepiej niż w pierwszej odsłonie. Grali szybciej i bardziej pomysłowo, ale mieli źle ustawione celowniki. Marnowali sytuację za sytuacją. Do bramki nie trafiali nawet z kilku metrów. Gospodarze byli najbliżej wyrównania, gdy piłka uderzona z rzutu wolnego przez Kamila Nowaczyka zatrzymała się na poprzeczce bramki strzeżonej przez Dariusza Ziegerta. Bramkarz Sosenki bronił w niedzielę szczęśliwie. Ustrzegł się poważnych błędów i w kilku sytuacjach uratował swoją drużynę przed utratą bramki. Gospodarze atakowali do samego końca, dążąc do wyrównania. Gra gości ograniczała się do groźnych kontrataków. Pod bramką gospodarzy robiło się niebezpiecznie, gdy do piłki dopadał Ariel Stremlau. Bardzo szybki i sprawny napastnik Sosenki kilkakrotnie zakręcił obroną gospodarzy. Ostatecznie gościom udało się dowieść jednobramkowe prowadzenie do samego końca pojedynku. Gospodarze mogą żałować zmarnowanych sytuacji.
MTK Orzeł Dąbrowa – Victoria Orzełek 1:3 (0:1)
Bramki: Marcin Szreder 2, Dariusz Haliniak Orzełek. Bartosz Wojtasik Dąbrowa. Sędzia Arkadiusz Gnaś.
Także w Dąbrowie hulał wiatr płatający figle słabszym technicznie piłkarzom. W tym meczu wróżenie zwycięstwa nie było łatwe. Atut własnego boiska i spora grupa kibiców przemawiały za gospodarzami. Ale goście dysponują w swoich szeregach wyjątkowo utalentowanym „Paszczakiem”, który i tym razem łatwo gubił pilnujących go obrońców. Pierwszy raz Marcin Szreder urwał się w 21. min i po charakterystycznym prawostronnym wejściu w pole karne, lobem zmusił do kapitulacji bardzo dobrze broniącego Adriana Grockiego. Gospodarze próbowali się pozbierać, jednak ich chaotyczne ataki z łatwością rozmontowywała obrona Victorii. Groźną sytuację w 31. min wypracował najbardziej ofiarny z gospodarzy Kamil Rudziński, który po rajdzie prawą stroną, posłał piłkę wzdłuż linii bramkowej, lecz nie został zrozumiany przez kolegów. W odpowiedzi w 34. min „Paszczak” huknął w słupek. – Aż się wygiął – komentowali z podziwem miejscowi kibice. Tyle dobrego w pierwszej połowie.
Na początku drugiej doskonałą okazję zmarnował Kamil Rudziński, który będąc sam na sam z Łukaszem Czapiewskim strzelił wyjątkowo niedbale kilka metrów obok prawego słupka. Zemściło się to chwilę później. W 57. min po precyzyjnym strzale Dariusza Haliniaka w prawy róg bramki gospodarze zwiększyli straty. Kontaktowa bramka dla Orła niemal nieustannie wisiała w powietrzu. Najbliżsi jej zdobycia byli najpierw Bogdan Theus, a chwilę później Kamil Rudziński, jednak ich strzały były niecelne. W 87. min Marcin Szreder zdobył trzecia bramkę dla gości. Tym razem z rzutu karnego za zagranie ręką w polu karnym przez obrońcę Orła. Honorowa bramka dla gospodarzy padła w 90. min po strzale Bartosza Wojtasika, który nie tylko zaskoczył bramkarza Victorii, ale większość kibiców, psioczących na nieskuteczną grę Dąbrowy.
Zobacz zdjęcia
Mastel Lutowo – Fuks II Wielowicz 8:0 (2:0)
Bramki: Bogdan Szydeł 2, Tomasz Olszewski 2, Krystian Rychter, Marek Dankowski, Mateusz Szydeł, Tomasz Dankowski. Sędzia Wiesław Jarząb.
Niedzielny mecz w Lutowie pokazał potencjał piłkarzy, ale także ich niedyspozycję. Pierwsza część to znakomity kunszt piłkarski prezentowany przez obydwie drużyny na całej powierzchni boiska. Przez czterdzieści minut goście radzili sobie znakomicie. W niczym nie ustępowali wice liderowi ubiegłorocznego sezonu. Strzały na bramkę były coraz częstsze. W zdobyciu bramki miejscowym umiejętnie przeszkadzał Marek Garsztka, bramkarz Fuksa. Po dwudziestu pięciu minutach padła bramka dla Fuksa. Prawdopodobnie był spalony, z czym nie zgodzili się goście. Ostanie pięć minut pierwszej odsłony w całości należały do miejscowych. Krystian Rychter i Marek Dankowski zakończyli pierwszą część dwiema bramkami, których nie spodziewał się bramkarz gości. Po przerwie rezerwy mistrzowskiej drużyny nie były w stanie nawiązać walki. Zauważyć należy, że wyciągnęli wnioski z zeszłotygodniowego meczu i nauczyli się wyrzucać auty. W drugiej części w szczególności zabrakło woli walki. Obrona gości dwoiła się i troiła, aby nie utracić więcej bramek. Nalot niesamowitego Bogdana Szydła, który był dosłownie wszędzie, zmasakrował zapędy beniaminka. Strzały w jego wykonaniu były celne, a do tego bardzo mocne. W tej części Fuks II kilka krotnie próbował wedrzeć się do bramki Lutowa, lecz jego starania niwelowali obrońcy Mastelu.
Mimo tego że osiem straconych bramek nie nastraja optymistycznie. Przed nami jeszcze kilka kolejek, więc może uda się beniaminkowi wywalczyć kilka punktów jak to miało miejsce w meczu z Płociczem. Na zakończenie sędzia dopatrzył się faulu w obrębie pola karnego Fuksa. Bramkarz gości rzucił się w kierunku lotu piłki. W tym samym czasie zawodnik miejscowych, chcąc wywalczyć dogodną sytuację do strzału, przewrócił się przez jego nogi. Po dłuższej chwili arbiter wskazał rzut karny. Po celnej jedenastce Tomasz Olszewski ustalił wynik mecz.
Najlepsi strzelcy:
9 bramek Dawid Wierzchucki Obkas.
8 bramek Arkadiusz Fridehl Płocicz, Marcin Szreder Orzełek.
6 bramek Adam Napierski Płocicz.
5 bramek Bartłomiej Wojtasik Dąbrowa, Bogdan Szydeł Lutowo.