Mieszkańcy wybrali doświadczenie
- Pana kontrkandydat uzyskał tyle głosów, co wszyscy dotychczasowi przeciwnicy razem wzięci. To jest spore zaskoczenie, ale też wyraźny sygnał dla Pana od wyborców. Czy taki wynik wyborów traktuje Pan jako ostrzeżenie? Czy daje on do myślenia?
– Kontrkandydat uzyskał bardzo dobry wynik, osiągając prawie 35 procent głosów poparcia. Należy mu w tym miejscu pogratulować. Przeprowadził bardzo dobrą kampanię wyborczą, która ten wynik spowodowała. Patrząc na to, co się stało w kraju i także u sąsiadów, 65-procentowe poparcie uważam za duży sukces. Myślę, że w całym kraju następuje próba odreagowania wyborców. Nie wiem, czy to właściwie nazwałem. Cieszę się, że mieszkańcy po raz kolejny zdecydowali się powierzyć mi los naszej gminy i, moim zdaniem, przedłożyli doświadczenie nad to, co kontrkandydat preferował w kampanii wyborczej.
- Cztery lata temu, w tym samym miejscu, mówiliśmy o słabym wyniku wyborczym Przymierza Społecznego dla Krajny w gminie Sępólno. Teraz ten wynik jest wręcz katastrofalny - zaledwie jeden radny. Czy to już koniec Przymierza? A może formuła tego ugrupowania już się wyczerpała?
– W tym roku po raz pierwszy mieszkańcy głosowali w obwodach, gdzie do rady wchodził jeden kandydat. Poprzednio był inny układ, głosowano na listę. Dzisiaj mieszkańcy w swoich okręgach wybierali jedną osobę. To jest zasadnicza zmiana. Myślę, że Przymierze powinno wyciągnąć z tego wnioski. W tej sytuacji trzeba zupełnie inaczej prowadzić kampanię. Trzeba skierować większy nacisk na indywidualne promowanie kandydata, a mniej na komitet. Potwierdzeniem tego jest znakomity wynik tego jednego kandydata, który wszedł do rady. On zrobił kampanię indywidualną i uzyskał najlepszy wynik w gminie. Pozostali przegrywali dwoma, trzema, a nawet jednym głosem. Myślę, że formuła Przymierza się nie wyczerpała, natomiast należy wyciągnąć wnioski na przyszłość i tę kampanię poprowadzić bardziej indywidualnie. Ta struktura powinna nas wszystkich wiązać. Przymierze skupia wszystkich, którzy chcą zrobić coś dobrego dla gminy Sępólno, a nie są uzależnieni od partii.
- Po tej dotkliwej porażce te osoby mogą się zniechęcić przed kolejnymi wyborami.
– Pewnie zniechęcenie nastąpi, ale ono szybko przeminie. Wielu członków Przymierza to osoby, które udzielają się społecznie. Obojętnie, czy są radnymi, czy nie. Działają w różnego typu stowarzyszeniach i organizacjach. Ta praca ich satysfakcjonuje i, co więcej, daje efekty dla mieszkańców. Myślę, że za cztery lata pełni sił i pomysłów przystąpią do wyborów, a Przymierze jeszcze długo będzie funkcjonowało.
- Jak by Pan podsumował minione cztery lata swojego urzędowania?
– Generalnie, podsumowanie należy do mieszkańców i pewnie takie podsumowana robią. Widzą, jak zmieniło się miasto, jak zmieniła się gmina, co zostało zrealizowane, a co nie. Cieszę się, że w minionej kadencji udało się poprowadzić gminę w zgodzie i bez większych awantur. Mówię tutaj o współpracy burmistrza z radą miejską. Udało się odsunąć na bok własne ambicje i patrzeć na dobro mieszkańców. Było wiele takich przykładów, gdzie mimo różnic politycznych potrafiliśmy się dogadać i realizować pewne cele. Zawsze są głosy za i przeciw, ale w formie demokratycznej dyskusji. Jeśli jest dobra współpraca między ośrodkiem uchwałodawczym a wykonawczym, to jest wielkie dobrodziejstwo.
- Gmina jest po to, aby zaspokajać potrzeby mieszkańców. Zresztą wynika to z ustawy samorządowej. Czy na nową kadencją jest jakiś cel nadrzędny, jakiś priorytet?
– Myślę, że takim priorytetem, który połączył już wszystkich radnych, jest budowa infrastruktury drogowej. W tej kadencji chcemy położyć nacisk na tę sprawę. Dotyczy to terenów miejskich i wiejskich. Gmina to jeden organizm. Mówię o tym, aby nie próbować dzielić gminy na miejską i wiejską. Kolejnym priorytetem będzie tworzenie infrastruktury dla przedsiębiorców, którzy mogliby w Sępólnie tworzyć nowe miejsca pracy. Nie zapominając też o podmiotach, które u nas funkcjonują i dają miejsca pracy. To jest też skarb, który należy doceniać. Chcemy im polepszać warunki do działalności. Mówię tu na przykład o współpracy z firmami, które są zlokalizowane wzdłuż ulicy Składowej. Chcemy tę ulicę zrealizować wspólnie, aby można było do nich normalnie dojechać. Jest inicjatywa przedsiębiorców, którzy chcą partycypować w kosztach.
- Czy to jest w porządku, aby przedsiębiorca, który płaci 18 złotych podatku od metra kwadratowego nieruchomości, musiał jeszcze za własne pieniądze budować sobie drogę dojazdową?
– Zawsze uważaliśmy, że jeśli ktoś chce swoje prywatne pieniądze wyłożyć na zadanie publiczne, to należy je wziąć. Tego nie należy traktować jako przymusu. Z inicjatywą modernizacji ulicy Składowej wyszli sami przedsiębiorcy. My nie stawiamy takich warunków. Jeśli jest inicjatywa społeczna, to nie wolno jej odrzucić.
- Przyszli, bo nie mogli się już doczekać.
– Zgoda, ale patrząc na ulicę Przemysłową, to nie wymagamy od przedsiębiorców żadnej partycypacji w kosztach. Jest ona zgłoszona do przetargu modernizacyjnego ogłoszonego przez marszałka i do końca grudnia powinno być w tej sprawie rozstrzygnięcie, czy dostaniemy dofinansowanie.
- Prawdziwą plagą Sępólna w ostatnich miesiącach były awarie sieci wodociągowej. Budujemy drogi, chodniki, a pod spodem mamy rury z lat 70. ubiegłego wieku. To jest rzecz, której nie widać, ale trzeba ją zrobić. Sztandarowym przykładem jest ulica Sienkiewicza.
– Potwierdzam to, że sieci wodociągowe w starej części miasta są już wiekowe. Swego czasu odbyła się dyskusja na ten temat, kiedy gmina nie była jeszcze w pełni zwodociągowana, czy wymieniamy istniejące sieci, czy doprowadzamy wodociągi tam, gdzie ich w ogóle nie ma. Decyzja była, że budujemy nowe wodociągi. Dzisiaj większość gminy jest zwodociągowana, zostały indywidualne przypadki. Pozwala to na planowanie wymiany istniejącej sieci. Wszędzie tam, gdzie będzie to możliwe, będziemy robić to bezwykopowo. Są już takie technologie. Chcemy maksymalnie oszczędzić nowo wybudowaną infrastrukturę. Tam, gdzie będzie możliwość budowy wodociągu przewiertem, to takie będą zalecenia. Nie chcemy niszczyć tego, co zostało wybudowane.
- Wracając do sprawy budowy ulic i dróg. Gdzie mieszkańcy mogą spodziewać się nowych nawierzchni?
– Miniona kadencja sporządziła plan modernizacji i budowy dróg. Mówimy o dokończeniu drogi Wiśniewa - Wiśniewka. Tam zostało 800 metrów. Jest to w projekcie budżetu na 2015 rok. W mieście mamy naznaczone ulice Składową oraz Broniewskiego. Zamówione zostały dokumentacje na ulicę Konopnickiej i drogę transportu rolnego Wałdowo - Toboły. Nowa rada powinna ustalić plan i kolejność budowy dalszych ulic i dróg. Będę sugerował, aby patrzeć na tę część miasta, która nie ma utwardzonych dróg, a od wielu lat istnieje tam zabudowa mieszkaniowa. Mam na myśli osiedla Jana Pawła II i osiedle w stronę na Chojnice. Będziemy też dalej zabiegać o budowę kolejnych ścieżek rowerowych.
- Czy podoba się Panu nowa wiata targowa? Może mieszkańcy mają rację, że jednak powinno to być miejsce służące rekreacji?
– Myślę, że te rzeczy można pogodzić. Zamysł jest taki, że rzeka Sępolenka rozdziela te dwie funkcje. Funkcję usługowo-handlową i rekreacyjno-wypoczynkową. W tej drugiej części mamy plac zabaw i miasteczko rowerowe, które chcemy przywrócić do życia. Tam powstanie też siłownia plenerowa. Nawet kiedy nie było hali targowej, to i tak patrzyło się na zabudowę miejską. Zawsze zabudowa miejska rozrasta się kosztem terenów przyległych. Jednym ta hala się podoba, drugim nie. To jest kwestia gustu. Ważne, że w miejscu, które już tradycyjnie stało się miejscem targowym, ta budowla powstała. Dyskutowaliśmy, czy targowisko przenieść w inne miejsce. Wszyscy podpowiadali, że skoro ono tam już jest, zaakceptowane przez mieszkańców i handlujących, to warto je zagospodarować, aby było lepiej dla obu stron. Wyznaczenie placu targowego poza miastem mija się z celem. Mamy przykłady, gdzie takie miejsca po prostu umierają. Tam ludzie nie dotrą. Obecne miejsce jest łatwo dostępne. Założenie było takie, że hala poprawi warunki kupujących i handlujących.
- Mieszkańcy widzą, że w Sępólnie wiele się zmieniło, ale też mówią, że zapomniano o starym centrum, gdzie jest niezagospodarowany rynek, odrapane elewacje kamienic. Czy o tym też myśleliście? Mamy piękny, nowy pomnik i brzydki pomnik na placu Wolności. Może by go gdzieś przenieść?
– To problem, który dostrzegamy. Regularnie spotykam się z mieszkańcami na zebraniach i oni też to sygnalizują. Są pomysły, aby przenieść pomnik. Były nawet konkretne lokalizacje. Uważam, że pomnik powinien zostać tam, gdzie jest. Natomiast stara, centralna część miasta powinna być odnowiona. Mamy opracowania zrobione przez studentów, którzy mieli praktyki w Sępólnie. Są to projekty, które warto wykorzystać. Będziemy szukać pieniędzy na rewitalizację centrum miasta. Pod tym pojęciem kryje się nie tylko rynek miejski, ale również układ ulic Ratuszowa, Kościelna, Średnia, Studzienna. To jest historyczne centrum naszego miasta. Myślę o odtworzeniu wszystkich ciągów komunikacyjnych tak, jak na przykład w Tucholi czy Chojnicach. Sam pomnik powinien zostać, ponieważ jest on świadectwem pomordowanych w okresie wojny. Jest to symbol pamięci. Część uroczystości czy świąt powinna się odbywać przy nowym pomniku Chrystusa Króla.
- Burmistrz jest również kierownikiem urzędu miejskiego i szefem podległych mu jednostek. Czy w zakresie organizacji tych jednostek planowane są jakieś zmiany?
– Na razie nie mam podstaw, aby dokonywać zmian. CKiS, biblioteka publiczna, CSiR spełniają swoje zadania. Mamy też zakład transportu i usług, szkoły i spółkę ZGK. Uważam, że nie wymagają one zmian strukturalnych czy kadrowych. Możemy co najwyżej te jednostki dostosowywać do potrzeb. Za chwilę wszystkie dzieci będą objęte nauką przedszkolną i powstaną problemy lokalowe. Musimy pomyśleć, jak to rozwiązać. To jest duży problem.
- Dziękuję za rozmowę.