Minister zabiera subwencję
Nierealny plan ratowania oświaty
Analiza kosztów funkcjonowania poszczególnych szkół samorządowych zapoczątkowała ożywioną dyskusję na ten temat. Ze sprawozdania przedstawionego przez Danutę Zawidzką wynika, że tylko jedna placówka oświatowa w gminie Więcbork utrzymuje się z ministerialnej subwencji. Do pozostałych szkół samorząd musi dołożyć prawie 2 miliony złotych rocznie. Największe koszty generują obie szkoły usytuowane w mieście. Taka tendencja utrzymuje się w gminie od wielu lat.
Do szkół miejskich gmina dokłada rocznie 973 tys. zł. – Wydaje mi się, że administracja i obsługa w niektórych szkołach jest za bardzo rozbudowana. W szczególności mam na myśli obie szkoły w mieście. Na przestrzeni ostatnich lat nic w tym kierunku nie zrobiono. Karawana jedzie dalej – mówi na ten temat Józef Kujawiak, przewodniczący Rady Miejskiej w Więcborku. Podczas sesji po raz kolejny odżył temat dalszego funkcjonowania Biura Obsługi Oświaty Samorządowej. Radnym nie przedstawiono szczegółowej informacji na temat dalszej działalności jednostki. Radni nie usłyszeli, czy jej byt jest ekonomicznie uzasadniony, czy też lepiej zatrudnić księgowych do poszczególnych szkół. – Czekam na wyliczenia co jest dla nas bardziej opłacalne – powiedział podczas obrad Henryk Szwochert, przewodniczący komisji budżetu. – W przyszłym miesiącu szczegółowe koszty dotyczące BOOS-u i zatrudnienia księgowych w poszczególnych szkołach zostaną przedstawione – odpowiedziała Iwona Sikorska, wiceburmistrz Więcborka. – Być może powinniśmy przeanalizować zatrudnienie w innych działach. Może palaczy ze szkół przekwalifikować na inspektorów od śmieci. Wiosną mogliby roznosić deklaracje – wtrąciła radna Grażyna Witczak. W Więcborku po raz enty debatowano na temat ilości etatów administracji i obsługi poszczególnych szkół. Wiele uwagi poświęcono również wysokim kosztom ogrzewania. Z oświatowej dyskusji o pieniądzach nic nie wynika. Pierwszą część bezowocnej debaty w mocnych słowach podsumował Ireneusz Balcer. Wiceprzewodniczący rady stwierdził, że dopóki nie zlikwidujemy dwóch szkół, to sytuacja się nie poprawi. Dyskutowanie na temat jednego etatu uznał za bezprzedmiotowe. Emocje związane z oświatą nie opadły do samego końca.
W ostatnim punkcie sesji radni pochylili się nad zmianami w budżecie. Okazało się, że minister finansów obciął tegoroczną subwencję ogólną o 223 tys. zł. Czy to efekt urzędniczej niefrasobliwości? Trudno na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć. – Dajcie czas, żeby skarbnik i dyrektor BOOS-u mogli ocenić, z czego wynika obcięcie tegorocznej subwencji – apelowała do radnych Iwona Sikorska. Więcborscy urzędnicy wyliczyli, że w ostatnim kwartale bieżącego roku zabraknie pieniędzy na zaspokojenie podstawowych potrzeb poszczególnych szkół. Danuta Zawidzka w kilku punktach przedstawiła plan ratowania więcborskiej oświaty. Racjonalizacja wydatków ma polegać m.in. na oszczędnościach w zakupie energii i ogrzewania i obniżce ilości etatów administracji i obsługi. Jedna z opcji przedstawiona przez dyrektor Zawidzką zakłada zastąpienie sprzątaczek firmą sprzątającą, inna traktuje o przekształceniu szkół wiejskich w filię placówek znajdujących się w mieście. Oczywiście rozwiązaniem ostatecznym jest definitywna likwidacji najmniejszych i najmniej rentownych szkół. Na taki krok przed laty zdecydowali się samorządowcy z Kamienia i uzdrowili sytuację w oświacie.
– Z ust dyrektora BOOS-u usłyszałem dziś wiele twórczych propozycji i to mi się bardzo podoba, chociaż w cuda nie wierzę – podsumował propozycje Zawidzkiej Józef Kujawiak. – Jestem zaskoczona, że pan przewodniczący jako wieloletni dyrektor szkoły nie zdaje sobie sprawy z nierealności niektórych z przedstawionych propozycji – powiedziała radna Grażyna Witczak. Podczas sesji radni skrytykowali budowę orlika w oparciu o rosnące i niezaplanowane koszty inwestycji. – To bardzo fajna inwestycja, która już nadaje się do remontu – podsumował poczynania budowlańców radny Mariusz Wobszal. Nadmienił, że jakakolwiek odpowiedzialność za błędy i uchybienia nie istnieje. Podobnie jest w BOOS-ie.
Michał Bąk z referatu inwestycji w typowy dla siebie sposób porównywał budowę do żywego organizmu: – Człowiek nie jest alfą i omegą i nie jest w stanie przewidzieć wszystkiego – mówił.
Do sytuacji w więcborskiej oświacie odniósł się również przedstawiciel związków zawodowych. Marek Libera zapytał:
– Czy gmina nie mogła zawrzeć porozumienia ze starostwem w sprawie ogrzewania więcborskiego gimnazjum z modernizowanej kotłowni należącej do powiatu? Takie rozwiązanie przyczyniłoby się do minimalizacji kosztów utrzymania szkoły. – Wystarczyło pociągnąć rurę przez ulicę – powiedział. Szef lokalnych struktur związku bronił pracowników oświaty, mówiąc, że bez względu na okoliczności zwalnianie ludzi jest nieludzkie. – Jestem za tym, żeby zatrudnienie było optymalne, ale niech to się odbywa naturalnie. Po prostu nie zatrudniajmy nowych pracowników w miejsce tych, którzy odchodzą na emeryturę – dodał.
Bezzasadna skarga na burmistrza
Radni jednogłośnie uznali za bezzasadną skargę Tomasz Bracki na bezczynność burmistrza. Mieszkaniec Więcborka kilkakrotnie apelował do magistratu o zmianę nazw ulic, które mają komunistycznych patronów. Prosił o ujęcie tego zadania w tegorocznym budżecie gminy. Komisja rewizyjna uznała skargę za bezzasadną, ponieważ rok budżetowy dopiero się zaczął. Warto podkreślić, że mieszkańcy Łopiennika negatywnie odnoszą się do zmian nazw, ponieważ wiążą się one z wymianą wszystkich dokumentów i generują olbrzymie koszty.
Radni wyrazili zgodę na wydzierżawienie w drodze bezprzetargowej jednego pomieszczenia w budynku na Hallera 7 na rzecz miejscowego kupca. – Osoba, która tam mieszka, czeka na regulacje. Od lat nie ma umowy na wynajem tego mieszkania. Dopełnienie wszelkich formalności leży w gestii urzędników - powiedział radny Mariusz Wobszal.
Kontrowersje wokół śmieci
Podczas obrad radni podjęli cały pakiet uchwał śmieciowych. Najpierw po burzliwej dyskusji dotyczącej równego traktowania wszystkich obywateli i współwłaścicieli budynków, większością głosów przyjęto regulamin utrzymania czystości i porządku w gminie. Potem radni pochylili się nad stawkami, które zaczną obowiązywać od 1 lipca bieżącego roku. Było to trzecie z kolei głosowanie w sprawie ustalenia wysokości stawek za śmieci komunalne. Ostatecznie każdy mieszkaniec gminy, który nie będzie zbierał śmieci w sposób selektywny, zapłaci miesięcznie 13 zł. Osoby, które zdecydują się segregować odpady zapłacą 8 zł. W opinii Tomasza Fifielskiego z więcborskiego magistratu ustawodawca zezwala na różnicowanie stawki opłat, wprowadzanie zwolnień i ustanawianie dopłat dla osób, które spełnią określone warunki. W Więcborku ustalono, że gdy liczba osób zamieszkujących w danej nieruchomości przekroczy 4, to stawka opłaty wynosić będzie 4 zł dla każdej następnej osoby. Warunkiem obniżenia opłaty jest selektywna zbiórka odpadów. To ukłon w stronę rodzin wielodzietnych. Za zaproponowanymi stawkami głosowała większość radnych.
G. Witczak, R. Mroczkowski i W. Kuszewski byli przeciwni natomiast K. Wilczyński i H. Szwochert wstrzymali się od głosu.
– Liczymy na wpływy z opłaty śmieciowej rzędu 540 tys. zł w ciągu pół roku – powiedział Tomasz Fifielski.