Powiat

Na właściciela śmierdzących ferm doniosą do prokuratury

Robert Lida, 24 czerwiec 2021, 10:07
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Mieszkańcy Obkasu, Wałdówka, Włościborza i Trzcian muszą żyć w smrodzie ferm trzody chlewnej działających w systemie bezściółkowym. Ich właścicielem jest ta sama osoba, mieszkaniec Drożdżenicy. Tymczasem na terenie Krajeńskiego Parku Krajobrazowego prawo zabrania hodowli tą metodą.
Na właściciela śmierdzących ferm doniosą do prokuratury

Chlewnia w Obkasie należy do mieszkańca Drożdżenicy, któremu odległe smrody z własnej hodowli nie przeszkadzają

Na właściciela śmierdzących ferm doniosą do prokuratury

Dyrektor Barbara Wiśniewska naświetliła problem gminy Kamień

Żadna z instytucji państwowych i samorządowych nie może sobie z tym problemem poradzić. W piątek podczas specjalnej narady zorganizowanej przez starostę zdecydowano, że Krajeński Park Krajobrazowy złoży w tej sprawie do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Zawiadomienie nie trafi do Prokuratury Rejonowej w Tucholi, ponieważ jej szef ma takie samo nazwisko jak właściciel śmierdzących ferm.
– Przecież tutaj nie da się normalnie żyć. Nie możemy otworzyć okien. Boimy się co będzie jak przyjdą większe upały. Przecież tam hoduje się świnie na rusztach, a to jest zabronione. Na podwórku leżą ciągle te same dwa baloty słomy. Jak przyjeżdża jakaś kontrola, to w chlewach ścielą słomę – mówi mieszkaniec Obkasu. W Obkasie bywamy regularnie na meczach ,,powiatówki” i możemy tylko potwierdzić te słowa. Smród jest tam niewyobrażalny. 
– Problem narasta od 2018 roku. Pierwsze sygnały dotyczyły Wałdówka. Później były kolejne. Wszystkie prowadzi ta sama osoba fizyczna, mieszkaniec Drożdżenicy lub członkowie jego rodziny. Na terenie naszego powiatu ma ponad 100 hektarów gruntów rolnych. W Trzcianach dzierżawi nieruchomości od Skarbu Państwa. Umowa dzierżawy obowiązuje do 2028 roku. Hodowle są rozpisane na członków rodziny: na żonę lub siostrzenicę. To rozpisywanie majątku to są celowe działania aby uniknąć obowiązku posiadania tak zwanego pozwolenia zintegrowanego. Bez takiego pozwolenia w jednym miejscu może być hodowane maksymalnie 2000 sztuk świń. Ta liczba jest pilnowana i nigdzie nie jest przekroczona. Taka hodowla miała też powstać w Dąbrówce, ale udało się to zatrzymać na podstawie decyzji powiatowego inspektora nadzoru budowlanego. Ten pan twierdzi, że stosuje system ściółkowy lub mieszany. Kiedy przychodzimy na kontrolę, widzimy na podwórku kupkę trocin lub trochę sieczki i to ma być ściółka. Niestety, przepisy w tym względzie są niejasne. Ciągle nie ma tak zwanej ustawy oporowej. Trzeba udowodnić temu inwestorowi, że stosuje metodę bezściółkową. Jeśli to nam się uda, to będziemy mogli zatrzymać tę hodowlę – mówiła Barbara Wiśniewska, dyrektor wydziału rolnictwa, leśnictwa i ochrony środowiska Starostwa Powiatowego w Sępólnie podczas specjalnej narady, którą zorganizowano w piątek. 
Wzięli w niej udział włodarze powiatu i gmin wchodzących w skład powiatu sępoleńskiego, dyrektor Krajeńskiego Parku Krajobrazowego, powiatowy lekarz weterynarii, a także przedstawiciel Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa - radny wojewódzki Marek Witkowski oraz poseł Iwona Kozłowska. 
Fermy trzody, o których tutaj mowa, były wielokrotnie kontrolowane przez różne inspekcje, ale nic z tnich nie wynika. Po prostu nie ma norm odorowych. Natomiast inne przepisy, w tym dotyczące zakazu stosowania metody bezściółkowej, są jawnie łamane. 
– Dla mnie to jest nienormalne, że w tych przypadkach nie można wyegzekwować przepisów. Pytam: kto stwierdza i kto egzekwuje te przepisy? – pytał po trzykroć burmistrz Sępólna Waldemar Stupałkowski. 
Urzędy są zasypywane błaganiami mieszkańców zasmrodzonych miejscowości o pomoc, a te są bezsilne. Osoby niemające pojęcia o rolnictwie muszą wiedzieć, że metoda bezściółkowa polega na tym, że zwierzęta są utrzymywane na ażurowych rusztach i w ten sposób powstają odcieki, czyli cuchnąca gnojowica, którą potem wylewa się na pola. Z kolei przy metodzie ściółkowej zwierzęta są utrzymywane na ściółce ze słomy, która po części wchłania ich odchody i tak powstaje obornik, który jest znakomitym nawozem naturalnym. 
Przepisy dotyczące Krajeńskiego Parku Krajobrazowego wprost zabraniają chowu trzody chlewnej metodą bezściółkową. Jest tylko jeden wyjątek. Metodę tą można stosować jeśli była ona w tym samym miejscu prowadzona przed powstaniem parku, czyli przed 1998 rokiem. 
Uczestnicy piątkowej narady po ponad godzinnej dyskusji podjęli decyzję, że jedyną metodą rozwiązania tego śmierdzącego problemu jest przekazanie jej organom ścigania. Krajeński Park Krajobrazowy skieruje do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez hodowcę z Drożdżenicy. Przy czym zawiadomienie to nie trafi do Tucholi, ponieważ szef tamtejszej prokuratury rejonowej nosi takie samo nazwisko jak ów hodowca. Czyżby była to przypadkowa zbieżność nazwisk?