Najlepiej wyremontowany dom w mieście
Przypominamy, że Mirosław Fifielski, jako właściciel połowy nieruchomości, o swoje musiał walczyć w sądach. Budynek w całości zajął Miejsko-Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Więcborku i utworzył tam mieszkania chronione. Fifielski wniósł do Sądu Rejonowego w Tucholi o ustalenie sposobu korzystania ze wspólnej nieruchomości. Zaproponował, że zajmie piętro i działkę po prawej stronie. Sąd w Tucholi odrzucił wniosek, ale na skutek apelacji musiał się nim zająć ponownie. Ósmego sierpnia ubiegłego roku wniosek został oddalony po raz drugi. Sędzia Rafał Szurka, nie kwestionując faktu, że Fifielski jest właścicielem połowy nieruchomości uznał, że wniosek jest nieprecyzyjny, a określenia ,,piętro budynku” i ,,działka z prawej strony” uniemożliwiają podział własności. Sąd okręgowy, rozpatrując apelację w dniu 27 czerwca br., był odmiennego zdania. Sąd okręgowy w wydanym postanowieniu przyznał Mirosławowi Fifielskiemu do wyłącznego korzystania część budynku mieszkalnego położoną na piętrze, a gminie Więcbork na parterze. Z pozostałych części nieruchomości współwłaściciele mają korzystać wspólnie. Wydanie pomieszczeń Fifielskiemu ma nastąpić w terminie do 15 stycznia 2014 r. W tym przypadku sąd uwzględnił fakt, że w budynku przebywają aktualnie lokatorki, z którymi MGOPS zawarł umowy najmu do końca tego roku. Uzasadnienie takiego postanowienia sądu jest proste i czytelne. Jednocześnie jest zaprzeczeniem uzasadnienia decyzji sądu w Tucholi. „W ocenie sądu okręgowego sformułowanie wniosku w niniejszej sprawie jest prawidłowe i orzeczenie wydane zgodnie z tym żądaniem nadaje się do wykonania. Powyżej określony sposób korzystania jest czytelny i nie budzi żadnych wątpliwości z zakresem sposobu korzystania” – czytamy w uzasadnieniu odwoławczym. Postanowienie Sądu Okręgowego II Wydział Cywilny Odwoławczy ma charakter nakazowy. Jednocześnie sąd okręgowy zmienił treść postanowienia Sądu Rejonowego w Tucholi, który koszty postępowania zrzucił na wnioskodawcę. Teraz każda ze stron ponosi koszty postępowania związane ze swoim udziałem w sprawie. Zatem kwestia podziału nieruchomości i wydania jej współwłaścicielowi po dwóch latach sądowych batalii została uregulowana.
Naszym zdaniem tematu budynku przy Kościuszki 3 nie należy odkładać na półkę. Wątpliwości budzą zakres i koszty remontów, jakie przez lata władania tym budynkiem realizował MGOPS. Okazuje się, że topiono w nim ogromne środki. Świadczą o tym niezliczone faktury, których przynajmniej część budzi poważne zastrzeżenia, a nawet wywołuje śmiech. Pomieszczenia w budynku były ciągle gipsowane i malowane. Malowanie, według operatów szacunkowych, zawsze było dwukrotne. Gdyby zliczyć te wszystkie malowania, to na ścianach powinno być kilkadziesiąt warstw farby. Faktura za prace malarskie nr 6/2002, wystawiona przez jedną ze znanych więcborskich firm budowlano-remontowych, opiewa na kwotę 5.638,37 zł. Rachunek uproszczony nr 9/2008 innej firmy z Więcborka za wykonanie dachu na balkonie to 2.532 zł. Problem w tym, że na balkonie nie ma żadnego dachu. Kleje, zaprawy, fugi i inne materiały kupowano w więcborskich sklepach, ale również w Castoramie. Tylko która firma jedzie po wiaderko ,,Śnieżki” specjalnie do Bydgoszczy? Prawdziwym hitem jest jednak rachunek za wysypywanie podłóg trocinami na około 300 zł. W tym domu mieszkają ludzie czy chomiki? Wystarczyło kupić folię malarską za kilka złotych, a efekt byłby taki sam. Naprawdę, w tym budynku trudno doszukać się tak wielkich remontów. Być może te kleje, farby i fugi są wbudowane w zupełnie innym obiekcie? To tak jak za komuny. Obok dużych, państwowych inwestycji wyrastały prywatne domy. Doskonałą okazję do wykazania się ma tutaj komisja rewizyjna rady miejskiej, która już udowodniła, że potrafi być skuteczna i dociekliwa w tropieniu niegospodarności i absurdów. Jeśli nie da rady, to zawsze można przekazać sprawę organom ścigania.
****************
Burmistrz przerżnął za nasze pieniądze!
Burmistrzowi Więcborka nie udało się sponiewierać swoich wyborców. Sąd Okręgowy w Bydgoszczy wydał prawomocne postanowienie nakazujące krnąbrnemu wodzowi wydanie zagrabionej części domu. O jego „chadziajskich” zapędach pisaliśmy niejednokrotnie. Niestety, wszystko wskazuje na to, że stresowanie Fifielskich przez wyjątkowo zawziętego burmistrza rychło nie ustanie.
Fifielscy - tak będzie wyraziściej pisać o Mirosławie, którego problem dotyka całej, zżytej z sobą najbliższej rodziny - po wielu miesiącach przygnębienia mają powody do satysfakcji. Wygrać przed sądem okręgowym z agresywnym burmistrzem wysługującym na dodatek się świetnie opłacanym przez podatników radcą Hoffmanem to radosna chwila dla nich i obrońcy. Tym bardziej radosna, że z poniżających gestów burmistrza i mającego kłopoty z wypowiadaniem się mecenasa, zrozumieli, że sąd w Tucholi stanął po stronie więcborskiego magistratu. W tym duchu ze smutkiem przyjęli postanowienie tucholskiej, nadzwyczaj ślepej Temidy, dla której starcie urzędasów z poczciwym, utrzymujących ich podatnikiem musi oznaczać jego klęskę. Tak było 8 sierpnia 2012 r., kiedy to tamtejszy sędzia, którego wyczyny od czasu do czasu komentowane są bardzo głośno, oddalił wniosek Fifielskich o ustalenie sposobu korzystania ze wspólnej nieruchomości wykorzystywanej nieprawnie przez opiekę społeczną na tak zwane mieszkania chronione. Na takie dictum najwyraźniej nie znającego się na prawie sędziego Szurki zareagował Sąd Okręgowy w Bydgoszczy. Prawomocne postanowienie wydane przez trzyosobowy skład sędziów z udziałem prezesa Sądu Rejonowego w Bydgoszczy Tomasza Adamskiego nakazuje krnąbrnemu burmistrzowi wydanie Fifielskim bez łaski połowy spornego domu. „Sąd Okręgowy nie podzielił stanowiska Sądu Rejonowego, iż sformułowanie wniosku nie pozwalało na orzeczenie o ustaleniu sposobu korzystania ze wspólnej nieruchomości wnioskodawcy i uczestnika. Na wstępie należy nadmienić, iż wnioskodawca na rozprawie apelacyjnej sprecyzował, iż domaga się jedynie ustalenia korzystania z budynku posadowionego na nieruchomości przy ul. Kościuszki 3 w Więcborku, ponieważ uczestnik wydał mu do wyłącznego korzystania dwa garaże znajdujące się na posesji. Zatem Sąd Okręgowy rozpoznał apelację pod kątem żądania ustalenia zakresu współposiadania budynku przez wnioskodawcę i uczestnika.” W przeciwieństwie do tucholskiego, sąd okręgowy zwrócił uwagę na rzecz najważniejszą: Fifielscy prawidłowo skonstruowali wniosek z żądaniem wydania współwłasności. „Z protokołu oględzin wynika, iż na piętrze znajdują się cztery pomieszczenia (cztery pokoje i łazienka). W związku z powyższym, w ocenie Sądu II instancji, precyzyjne jest określenie, iż wnioskodawca Mirosław Fifielski będzie posiadał do wyłącznego korzystania części budynku, a uczestnik Gmina Więcbork będzie posiadała do wyłącznego korzystania część budynku mieszkalnego położoną na parterze, składającą się z dwóch pokoi, kuchni i pomieszczenia gospodarczego, a z pozostałych części nieruchomości wnioskodawca i uczestnik będą korzystać wspólnie.”
Quoad usum. Nad tym terminem prawnym odnoszącym się do wewnętrznego podziału ułatwiającego korzystanie z rzeczy wspólnej pochyliły się oba sądy. Każdy powołał się na oddzielny precedens - postanowienie Sądu Najwyższego. Rejonówka na wygodne dla siebie i korzystne dla burmistrza Toczki postanowienie, w którym SN powołuje się na art 206 kc. Okręgówka skoncentrowała się na uchwale, w której SN w dniu 29 listopada 2007 r. podstawę podziału quoad usum oparł na art. 199 kc. Mówi on mniej więcej tyle, że w przypadku zgody na podział, współwłaściciele mogą żądać rozstrzygnięcia przez sąd. O to właśnie wnosili Fifielscy po odmowie wydania ich własności przez burmistrza Toczkę. Jego zdaniem „warunki techniczno-budowlane nie pozwalają na wyodrębnienie samodzielnej części budynku umożliwiające zamieszkanie w nim przez wnioskodawcę”. Dla burmistrza fakt, że Fifielscy są prawowitymi właścicielami połowy spornej nieruchomości nie miał żadnego znaczenia. To już norma, że w Polsce racja nawet słabiutkiej „wadzy” wspartej obrzydliwie zawisłymi sądami musi gwałcić racje i święte prawa wyborców. Co tam dla takich mocarzy sądy? Co tam księgi wieczyste? Jak one się mają do tak wielkiego burmistrza, który wpisy w ich działach traktuje jak bliżej nieokreślone bazgroły? Dziwne, że tak głupawej postawy burmistrza i jego niezwykle nieskutecznego prawnika Hoffmana nie potrafili utemperować więcborscy radni. To, że radca prawny wciąga burmistrza w nieczystą grę przeciwko wyborcy jest zrozumiałe, to jego dodatkowy biznes. Jednak to, że burmistrz daje wiarę wątpliwemu autorytetowi prawniczemu, popełniającemu całą masę dziecinnych błędów, wpędzając nadto gminę w wymierne straty finansowe, to już problem społeczny, na który nie powinno być przyzwolenia nawet ze strony większości radnych ślepo służących burmistrzowi. Co teraz na to przewodniczący rady miejskiej Józef Kujawiak i jego skłócona, w większości beznadziejna drużyna? Kto rozliczy tę kosztowną głupotę procesową i nazwie wreszcie burmistrza po właściwym imieniu?
Sromotna klęska burmistrza zdaje się niczego go nie nauczyła. Oto z różnych stron docierają do nas wiarygodne informacje poparte fotografiami o ciężkich, zdaniem burmistrza, działach wytaczanych przeciwko Fifielskim. W magistracie nazbierano stos faktur mających w kolejnej sprawie, obciążyć Fifielskich. Kwity z szeregu lat na kwotę przekraczającą wartość skromniutkiego domu z „mieszkaniami chronionymi” dotyczą nieustannych remontów. Trzeba być naprawdę idiotą, żeby tak podejrzanymi kwitami straszyć Bogu ducha winną rodzinę Fifielskich. Liczymy na to, że tucholska prokuratura zamiast umarzać choćby sprawę fałszowania oświadczeń majątkowych posła z tej samej mieściny, nareszcie zapuka z urzędu do gabinetu burmistrza Pawła Toczki. Zapewniamy, nie trzeba być ekspertem, wystarczy być najmarniejszym i choćby najbardziej zapijaczonym prokuratorem, mniejsza o nazwisko, żeby z łatwością wskazać, że burmistrz Toczko posługuje się fakturami i rachunkami świadczącymi o nadużyciach, a już na pewno o wielkiej niegospodarności. Swoją drogą, ciekawe kto na całych tych „mieszkaniach chronionych” się obłowił? Ktoś z opieki społecznej, skoro akceptował tak bzdurne wydatki to pewne, ale kto?
Burmistrz Toczko wykorzystuje cały swój intelekt, by zgnębić Fifielskich tylko dlatego, że lubi mieć rację. Teraz chce udowodnić przed życzliwym mu sądem sędziego Szurki, że Fifielscy poniosą koszty niezliczonych „remontów” wspólnego domu. Gdyby tak było, jako że w wykonaniu tego burmistrza i przed tym sądem wszystko jest możliwe, to obywatele wskrzeszanej nieustannie Polski Ludowej muszą się poważnie bać.
Piotr Pankanin