Nasze serca zaczęły bić coraz mocniej, radość wypełniała każdy, choćby najmniejszy fragment naszych dusz
W niedzielny poranek 27 kwietnia oczy wiernych skierowane były na plac św. Piotra w Rzymie, gdzie papież Franciszek I ogłosił świętymi błogosławionych papieży Jana Pawła II i Jana XXIII. Tego dnia odczuwalne było to, jak bije serce Kościoła, które niesione słowami Jana Pawła II „Nie lękajcie się” i Jana XXIII „Chrześcijanie na tym świecie liczą się tylko wtedy, gdy przynoszą pokój”, miało swój oddźwięk we wszystkich krańcach Ziemi. Swoimi wrażeniami z uroczystości kanonizacji Jana Pawła II i Jana XXIII podzielili się z nami krajeńscy pielgrzymi Szymon Szwochert i Aleksandra Kobusińska.
– Santi! Zachmurzony niedzielny poranek w Rzymie, plac św. Piotra, przyległe ulice i place. Wszędzie falujący tłum, kakofonia języków, feeria barw, terkot krążących ciągle helikopterów, co chwila przeraźliwe wycie karetek. Ci, którzy przybyli tu poprzedniego wieczora, zajęli już najlepsze miejsca – siedzieli otuleni kurtkami, kocami, podsypiając lub posilając się z zadowoleniem w swych zmęczonych oczach. Inni przez cały czas przemieszczali się w różne strony, w nadziei na znalezienie skrawka trawnika bądź wypustu w murze, skąd mogliby widzieć któryś z telebimów. Szli rozśpiewanymi grupami lub indywidualnie, w bajecznie kolorowych strojach, z flagami, chustami, krzesełkami, plecakami. Między nimi przez cały czas uwijali się ciemnoskórzy handlarze, wytrwale próbujący sprzedać najróżniejsze przedmioty, oraz fotoreporterzy polujący na swój „shot życia”. Pełno było też przejętych swą rolą przedstawicieli najróżniejszych służb czuwających nad całym przedsięwzięciem. A wszystkich tych ludzi łączyło jedno pragnienie - być tu w chwili, gdy padną te długo wyczekiwane słowa: „Ioannem XXIII et Ioannem Paulum II Santos esse decerimus et definimus” – mówi Szymon Szwochert z Sępólna.
– Podróż do Rzymu na kanonizację dwóch papieży Jana Pawła II i Jana XXIII rozpoczęliśmy już 22 kwietnia. Po mszy świętej o godzinie 6:00 i załadowaniu bagaży wyruszyliśmy z Poznania w pierwszy etap pielgrzymki, celem było Monachium. Następnego ranka udaliśmy się do Bolonii, przez szyby podziwialiśmy ogrom ośnieżonych szczytów Alp i znajdujące się u ich podnóży małe alpejskie kościoły, których strzeliste wieżyczki określają kierunek i cel. Nasza podróż była wędrówką od grobu jednego świętego do kolejnego. W Bolonii św. Dominik – dla nas, a w szczególności dla ojców, którzy przewodzili naszą pielgrzymką: ojca Jana Góry i ojca Tomasza Dostatniego, msza i modlitwa przy grobie założyciela zakonu dominikańskiego była wyjątkowym przeżyciem. Następnie święty Józef z Kupertynu w Osimo oraz święta Klara i święty Franciszek z Asyżu. W piątkowy wieczór dotarliśmy do Rzymu.
W sobotę nasze serca zaczęły bić coraz mocniej, radość wypełniała każdy, choćby najmniejszy fragment naszych dusz. Około południa na placu świętego Piotra spotkaliśmy się z Siewcami Lednicy. Poprzez śpiewy, tańce i ogromny entuzjazm zapraszaliśmy wszystkich Polaków na to, co miało wydarzyć się wieczorem – czuwanie Polaków na Piazza Navona.
Już sam wyjazd na kanonizację Jana Pawła II był dla każdego z naszych rodaków przeżyciem, które ciężko opisać słowami. Dla mnie szczególnie wyjątkowe było to, że mogę uczestniczyć w tym wyjątkowym wydarzeniu z ojcem Janem Górą, który z inicjatywy papieża zaczął organizować coroczne spotkania młodzieży i tworzyć wielkie dzieło, jakim jest Lednica, który zrobił odlew ręki Jana Pawła II i „wykradł” od papieża wiele pamiątek - od piuski, poprzez buty, aż po parkiet z Franciszkańskiej.
W sobotni wieczór Piazza Navona zamienił się w polskie miasteczko w Rzymie. Na placu zgromadziło się 10 tysięcy wiernych, głównie Polaków, ale także obcokrajowcy, widząc, co się dzieje, bez chwili zawahania przyłączali się do nas. Zaczęliśmy o godzinie 20:00 od śpiewów i tańców lednickich, poza pieśniami znanymi z lat ubiegłych, po raz pierwszy oficjalnie zabrzmiała pieśń tegorocznego spotkania „Oczekiwanie”. To był prawdziwy wybuch entuzjazmu wiary, który w pełni obrazował radość Polaków z kanonizacji naszego rodaka. O godzinie 21:00 odśpiewany został Apel Jasnogórski, a tuż po nim rozpoczęła się Msza święta z udziałem kardynała Stanisława Dziwisza, która w pierwotnych planach miała odbyć się wewnątrz kościoła św. Agnieszki, jednak, aby w pełni umożliwić wszystkim zgromadzonym na placu uczestnictwo w Eucharystii, ołtarz ustawiony został na schodach świątyni. Pełne uczestnictwo – tak! Inaczej nie można tego nazwać, kiedy podczas modlitwy wiernych, każdy mógł wypowiedzieć swoją intencję, którą nosił w sercu, kiedy podczas „Baranku Boży” wszyscy złapaliśmy się za ręce, tworząc jedną wspólnotę.
Po mszy przyszedł czas na adorację Najświętszego Sakramentu – moment najpiękniejszy, pełen skupienia, refleksji i wyciszenia. Niesamowite, gdy na placu, na którym przed chwilą rozlegały się radosne śpiewy, zapada zupełna cisza, gdy ten roztańczony przed kilkoma minutami tłum, klęczy przed Tym, który przychodzi do nas w postaci kawałka chleba. Teraz liczy się tylko On. Osobista relacja z Chrystusem, rozmowa z Nim sam na sam, ta bliskość ze Zmartwychwstałym, na którą w gonitwie dnia codziennego tak często nie mamy czasu. Wpatrzeni w białą Hostię widzimy w niej odbicie swoich serc, swoich radości, smutków, problemów, pragnień, wszystko to zawierzamy właśnie Jemu.
Czuwanie na Piazza Navona duchowo było dla nas momentem kanonizacji. Tam była radość, entuzjazm, ale też wyciszenie i skupienie, a przede wszystkim wspólnota.
Po północy z Piazza Navona przeszliśmy pod mury Watykanu. W całonocnym czuwaniu i oczekiwaniu na otwarcie bram na plac świętego Piotra umacniał nas Duch Święty, bez jego wsparcia byłoby dużo, dużo ciężej przetrwać tę noc. O godzinie 5:30 bramy zostały otwarte, udało się – dostaliśmy się na plac świętego Piotra i będziemy mogli na żywo śledzić przebieg kanonizacji dwóch wielkich papieży! Niemiłosiernie zmęczeni, ale ogromnie szczęśliwi czekamy na rozpoczęcie uroczystości kanonizacyjnych. Tysiące osób, z różnych państw, które tak jak my chcą przeżywać to wielkie wydarzenie w życiu całego Kościoła. Radości, która nam tam towarzyszyła, nie da się opisać żadnymi słowami, to trzeba po prostu przeżyć.
W czasie pontyfikatu Ojca Świętego Jana Pawła II, będąc dzieckiem, chyba nie do końca zdawałam sobie sprawę z tego, jak wielkiego mamy rodaka. Obecnie, poznawszy głębiej naukę Jana Pawła II, jest on dla mnie człowiekiem, który całkowicie powierzył i oddał swoje życie Bogu, który darzył innych ludzi ogromną miłością, ale stawiał przed nimi wymagania. To najpiękniejszy obraz miłości, takiej miłości, jaką umiłował nas Chrystus. Miłości, która nie żąda, ale która wymaga i to chyba największy dar, jaki możemy dać drugiemu człowiekowi – miłość wymagająca, bo właśnie ona obrazuje w pełni, jak bardzo zależy nam na drugiej osobie, na jej przyszłości i jej wieczności. I jeszcze jedno – Jan Paweł II nigdy nie przysłaniał swoją osobą Chrystusa, zawsze przez swoją osobę wskazywał nam na Niego, ale nigdy Go nie zasłaniał. Słów Jana Pawła II, które szczególnie do mnie trafiają, jest sporo i na pewno nie podejmę się wybrania spośród nich słów najważniejszych, bo wszystkie są dla mnie niezwykle istotne. Są wśród nich na pewno słowa kierowane do młodzieży zgromadzonej na Polach Lednickich, które Jan Paweł II wypowiedział w ośmiu przemówieniach przy okazji spotkań młodzieży, ale także dobrze znane nam wszystkim: „Wymagajcie od siebie, choćby inni od was nie wymagali” – słowa, które w wieku sytuacjach w naszej codzienności dają po prostu ogromną siłą. „Miłość silniejsza jest od nienawiści i od zemsty, lepiej jest dawać aniżeli brać, angażowanie się jest skuteczniejsze od czczego stawiania żądań”. I jeszcze bardzo ważne słowa Ojca Świętego zawarte w medytacji poświęconej bezinteresownemu darowi, napisanej w 1994 roku: „Człowiek nie może odnaleźć się w pełni inaczej jak tylko poprzez bezinteresowny dar z siebie samego”.
Myślę, że nie możemy zapominać o tym, że byliśmy świadkami kanonizacji nie tylko Jana Pawła II, ale także Jana XXIII. Oczywiście niewielu z nas pamięta drugiego z tych papieży, ale to właśnie on wprowadził do Kościoła powiew nowej jakości i otwartość na wiernych. Myślę, że właśnie moment jego kanonizacji jest bardzo dobrym czasem, żeby lepiej poznać życie i nauczanie Jana XXIII.
Nie da się ukryć, że dla nas, Polaków, szczególne znaczenie miało ogłoszenie świętym Jana Pawła II. Była to dla nas chwila ogromnej radości, ale ta chwila minęła, a my musimy zastanowić się co dalej. Kanonizacja jest dla nas, Polaków, dla nas pokolenia Jana Pawła II, ogromnym zobowiązaniem. Nie możemy zatrzymać się tylko na tym, co przeżyliśmy, musimy przełożyć to na teraźniejszość, a przede wszystkim na przyszłość! Jak to zrobimy, zależy tylko od nas. Możemy budować papieżowi kolejne pomniki, tylko czy Jan Paweł II właśnie tego by chciał? A może bardziej chciałby, żebyśmy to my byli jego żywym pomnikiem, żebyśmy w swoją codzienność wcielali jego naukę, żebyśmy swoim życiem świadczyli o obecności Chrystusa, tak jak on o tym świadczył? Znajdźmy codziennie choćby 10 minut, żeby studiować słowa Jana Pawła II, żeby zgłębiać jego naukę i żyć nią na co dzień. Zaangażujmy się, wykażmy inicjatywę, wymagajmy od siebie i nie bójmy się miłości! Już teraz zapraszam do przyłączenia się do ogólnopolskiej akcji ,,Cała Polska tańczy dla Jana Pawła II”. 17 maja od godziny 14:00 do 15:00 na placu przed kościołem chcemy zatańczyć do pieśni lednickich dla Jana Pawła II i wyrazić swoją radość z kanonizacji – mówi Aleksandra Kobusińska z Sępólna.
Fotogaleria Szymona Szwocherta z kanonizacji - TUTAJ