Nie będzie urzędu w przychodni
W drugiej połowie lat 80. w Więcborku narodził się pomysł budowy ośrodka zdrowia. Głównymi architektami i osobami czuwającymi nad sprawną realizacją przedsięwzięcia byli ówczesny naczelnik Ksawery Niemczyk oraz miejscowy lekarz Tadeusz Suszyński. – Przejęliśmy działkę od szpitala, ponieważ zależało nam, żeby przychodnia i szpital były blisko siebie. Budowa była finansowana ze środków gminnych oraz pieniędzy pochodzących z Narodowego Funduszu Ochrony Zdrowia. Pamiętam, że w 1988 roku był już stan surowy zamknięty. Budowa została zakończona w pierwszej połowie lat 90. – wspomina zamierzchłe czasy Ksawery Niemczyk. Za budowę mającą służyć mieszkańcom gminy, podobnie jak w sąsiednim Sępólnie, odpowiadali pracownicy więcborskiego PBRolu. Przez dłuższy czas jeden z największych obiektów w mieście był chlubą gminy. Miejsko-Gminny Zakład Opieki Zdrowotnej w Więcborku działał tam z powodzeniem przez kilkanaście długich lat. Na początku 2005 roku na forum gminnym rozgorzała dyskusja na temat prywatyzacji placówki. ,,Zmiany zachodzące w kraju wymuszają przekształcenie podmiotu w zakład niepubliczny” - mówił na posiedzeniu komisji oświaty i zdrowia w marcu 2005 roku dyrektor Tomasz Mesjasz. Wówczas przewodniczący rady miejskiej Józef Kujawiak, sceptycznie nastawiony do jakichkolwiek zmian, pytał, czy przekształcenie przychodni w podmiot niepubliczny jest konieczne. W latach 2003-2004 zyski Miejsko-Gminnego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Więcborku sięgały 120 tysięcy zł rocznie. Już wówczas było wiadomo, że działalność polegająca na świadczeniu usług zdrowotnych jest bardzo opłacalna. W marcu 2006 roku spełniły się marzenia znacznej grupy lekarzy. Rada Miejska w Więcborku postawiła w stan likwidacji Miejsko-Gminny Zakład Opieki Zdrowotnej i w jego miejsce powołała do życia Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej ,,Provita”. Zdecydowano wówczas o udostępnieniu wszystkich nieruchomości należących do gminy na podstawie umowy dzierżawy nowej firmie. ,,Provita” rozpoczęła działalność
1 sierpnia 2006 roku. ,,Reforma służby zdrowia zapoczątkowana w 1999 roku spowodowała powstanie rynku usług medycznych, na którym zakłady opieki zdrowotnej konkurują między sobą jakością i ceną wykonywanych usług. Z inicjatywą prywatyzacji Miejsko-Gminnego Zakładu Usług Zdrowotnych wystąpiła grupa lekarzy dotychczas pracujących w tym zakładzie” - czytamy w uzasadnieniu uchwały z tamtego okresu. W maju 2006 roku zanim ,,Provita” zaczęła na dobre funkcjonować rada miejska zdecydowała o wydzierżawieniu nowej spółce nieruchomości położonych w Więcborku przy ulicy Powstańców Wlkp. oraz w Pęperzynie i Sypniewie. Radni zgodzili się na bezprzetargową dzierżawę budynku przychodni o powierzchni 0,8 ha. Ta decyzja wzbudziła wiele kontrowersji, bowiem w prywatne ręce trafił jeden z największych obiektów w mieście. Kwestią ściśle powiązaną była kwota dzierżawy wynikająca z umowy zawartej pomiędzy gminą a spółką. Samorząd zdecydował oddać budynek za przysłowiową złotówkę. – Ostatnia faktura za miesięczną dzierżawę pomieszczeń przychodni opiewa na kwotę 2426 zł – mówi w rozmowie z nami Iwona Sikorska, zastępca burmistrza Więcborka. Gdy powiążemy to ze zwolnieniami z podatku od nieruchomości pomieszczeń związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej polegającej na świadczeniu usług zdrowotnych, to okaże się, że ,,Provita” gospodaruje na mieniu gminnym za pół darmo. Trzeba również pamiętać o poddzierżawianiu części pomieszczeń przez spółkę na rzecz innych lekarzy i Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie. – Gmina nie ma osobnej umowy z tymi podmiotami. Te pomieszczenia są poddzierżawiane przez ,,Provitę” – wyjaśnia Józef Kujawiak, przewodniczący Rady Miejskiej w Więcborku. O historii budynku przy ulicy Powstańców Wlkp. piszemy nie bez powodu. Nasi Czytelnicy bezustannie zasypują nas pytaniami dotyczącymi przenosin urzędu miejskiego do gmachu przychodni i poprawy komfortu pracy całego magistratu. Wszystko wskazuje na to, że w najbliższej przyszłości żadnych przenosin nie będzie, bowiem ,,Provita” nie ma zamiaru opuszczać pomieszczeń ośrodka zdrowia, chociaż niedawno w planach spółki była budowa nowego obiektu. W styczniu 2009 roku rada miejska podjęła uchwałę w sprawie sprzedaży w trybie przetargu ograniczonego nieruchomości niezabudowanej położonej w Więcborku (pomiędzy urzędem a przychodnią) o powierzchni 0,1180 ha. ,,Na przedmiotowej nieruchomości zostanie wzniesiony obiekt zapewniający ochronę zdrowia dla mieszkańców gminy” - czytamy w uzasadnieniu stosownej uchwały. Cała procedura była skrojona na miarę pod ,,Provitę”. Spółka bez żadnych komplikacji nabyła działkę, na której miała wznieść nowy ośrodek zdrowia. Dzięki temu procesowi firma zarządzana od lat przez Tomasza Mesjasza zwolniłaby znaczną część pomieszczeń obecnie użytkowanych. Wówczas burmistrz mógłby przenieść urząd miejski do nowego lokum. Przeprowadzka poprawiłaby znacząco warunki lokalowe, komfort pracy i obsługi petentów. Może wówczas magistrat zacząłby spełniać podstawowe wymogi sanepidu, straży pożarnej oraz sprostałby potrzebom osób niepełnosprawnych. Na ostatniej sesji rady miejskiej Tomasz Mesjasz stwierdził, że do budowy nowej przychodni w najbliższym czasie nie dojdzie. – W tej chwili koszty budowy nowej przychodni nas przerastają. Oczywiście można wziąć kredyt na ten cel, ale dopiero wówczas gdy sytuacja w służbie zdrowia będzie stabilna – powiedział szef ,,Provity”. Mesjasz byłby nierozsądny, gdyby teraz rozpoczął budowę. Niski czynsz płacony gminie sprawia, że koszty takiej inwestycji zwróciłyby się najszybciej za kilkadziesiąt lat. Urzędnicy stracili kolejną szansę przenosin do przestronnego budynku. Wąskie korytarze i kręte schody prowadzące na poddasze są dużym utrapieniem dla petentów, szczególnie starszych i schorowanych. W ostatnim czasie Paweł Toczko przy pomocy swoich współpracowników wyremontował większość pomieszczeń, jednak w żaden sposób przeprowadzone prace nie poprawią funkcjonalności przestarzałego obiektu. Na przestrzeni wielu lat, głównie za rządów burmistrza Andrzeja Maracha, władze gminy zaprzepaściły szanse przenosin urzędu. Informują nas o tym nasi Czytelnicy dobrze zorientowani w sytuacji. – Była niepowtarzalna szansa przejęcia biurowca tartaku przy ulicy Złotowskiej. Zaległości podatkowe były tak wysokie, że gmina mogła to zrobić w każdej chwili – twierdzi nasz Czytelnik. – Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek taka opcja była brana pod uwagę. Jedyną opcją, nad którą się zastanawiano, były przenosiny do budynku, w którym mieści się przedszkole, ale wówczas urząd oddaliłby się od centrum – komentuje całą sprawę Józef Kujawiak, przewodniczący rady miejskiej i nestor więcborskiego samorządu. Dla naszych Czytelników nie mamy najlepszych informacji. Nie ma żadnych racjonalnych przesłanek świadczących o tym, że kiedykolwiek zmieni się lokalizacja Urzędu Miejskiego w Więcborku.