Sępólno
Nie chcą deweloperki
Pięć lat temu burmistrz Sępólna wydał decyzję ustalającą warunki zabudowy działki nr 834 położonej przy ulicy Wiklinowej dla inwestycji polegającej na budowie pięciu jednorodzinnych budynków mieszkalnych. Od decyzji odwołali się właściciele sąsiednich posesji. Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Bydgoszczy uchyliło zaskarżoną decyzję i sprawa przycichła. Skarżący są niemal pewni, że to „ustawka” pod jakiegoś dewelopera. Niedawno zostało wszczęte ponowne postępowanie w tej samej sprawie. Być może konflikt na linii gmina - sąsiedzi działki 834 udało się zażegnać dzięki spotkaniu, które odbyło się w ubiegłą środę.
Chodzi o teren położony między ulicą Kochanowskiego a Wiklinową. Działka 834 ma jednak specyficzny kształt. Ma maksymalnie 20 metrów szerokości i 220 metrów długości. Bezpośrednio graniczy z nią 13 posesji przynależnych do ulicy Kochanowskiego. Zgodnie z założeniami z tej działki miałoby być wydzielonych 5 mniejszych przeznaczonych pod budowę domów jednorodzinnych. Skąd wzięła się działka o tak nietypowym kształcie? Jest to pas gruntu, który jeszcze za czasów burmistrza Drozdowskiego zabezpieczono pod południową obwodnicę miasta. Miała ona połączyć drogę w kierunku Lipki z rondem przy ulicy Sienkiewicza.
– Powstał problem, co zrobić z tym pasem gruntu Postanowiliśmy, że spróbujemy przeznaczyć go na działki budowlane. Ja się przy tym nie upieram. Wolałbym, aby ten grunt posłużył na powiększenie naszych nieruchomości – mówił burmistrz Waldemar Stupałkowski cytowany w naszym artykule z 24 maja 2018 roku.
Właśnie wtedy, a dokładnie 16 kwietnia burmistrz wydał decyzję, w której ustalił warunki zabudowy dla zmiany zagospodarowania terenu polegającej na budowie pięciu budynków mieszkalnych jednorodzinnych na działce 834 położonej przy ulicy Wiklinowej.
Zgodnie z prawem o wydanej decyzji poinformowano właścicieli przyległych nieruchomości. Okazało się, że oni mieli inną wizję zagospodarownia tego terenu. Część z nich już wcześniej złożyła wnioski o wykup części gruntów przylegających do ich nieruchomości. W ten sposób mogliby je powiększyć. Część widziała tutaj teren rekreacyjny dla szybko rozbudowującego się osiedla. Ze swoim problemem udali się na posiedzenie zarządu osiedla numer 1, którym wówczas kierowała Mariola Mosiądz - Śmigiel (obecnie Turek). Pani przewodnicząca zobowiązała się do zorganizowania spotkania mieszkanców z burmistrzem. Takie spotkanie odbyło się w sali konfernecyjnej Centrum Aktywności Społecznej przy ulicy Jeziornej. Miało spokojny i rzeczowy porzebieg. Mieszkańcy oprócz wymienionych argumentów wskazywali również na to, że na granicy działki 834 oraz ich działek, przebiega bardzo ważny dla całego osiedla rów melioracyjny. Pytali również co można wybudować na tak wąskiej działce?
Mieszkańcy wyrazili również obawę, że to jest po prostu „ustawka” pod dewelopera, który coraz mocniej rozpycha się na osiedlu. Burmistrz Stupałkowski temu zaprzeczył. Spotkanie zakończyło się deklaracjami, które mogły zadowolić zainteresowanych mieszkańców.
W międzyczasie mieszkańcy będący stroną w postępowaniu o wydanie decyzji o warunkach zabudowy zgodnie z przysługującym im prawem odwołali się od niej do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Bydgoszczy. Podpisało się pod nim 21 właścicieli sąsiednich nieruchomości.
Decyzją z 4 czerwca 2018 roku SKO uchyliło decyzję burmistrza z 16 kwietnia i w całości przekazało ją do ponownego rozpatrzenia. Decyzja miała charakter ostateczny. Kolegium uznało, że wniosek o ustalenie warunków zabudowy był niekompletny, ponieważ nie określono w nim granic terenu inwestycji oraz obszaru, na który ona będzie oddziaływała, przedstawionego na kopii mapy zasadniczej lub w przypadku jej braku na kopii mapy katastralnej, przyjętych do państwowego zasobu geodezyjnego i kartograficznego w skali 1:500 lub 1:1000.
„Do wniosku dołączono bowiem kopię mapy, nieznanego rodzaju, w skali 1:2000, na której zaznaczono granice terenu inwestycji oraz obszar, na którym inwestycja będzie oddziaływać, a niezależnie od tego do wniosku dołączono wyrys z mapy ewidencyjnej w skali 1:1000, na której nie zaznaczono nic. Wniosek nie zawiera także szkicu planowanej inwestycji zawierającego wszystkie jej gabaryty. Ponadto inwestor w swoim wniosku nie określił zapotrzebowania na energię elektryczną, wodę, a wskazał jedynie źródło zaopatrzenia. W ocenie składu konieczne jest określenie np. dobowego zapotrzebowania na media potwierdzonego przez gestorów sieci o możliwości dostarczenia tych mediów w wymaganym czasie” – czytamy w uzasadnieniu decyzji SKO. Generalnie temat rozbił się o sprawy proceduralne. Musimy przyznać, że zdanie o mapie, „na której nie zaznaczono nic”, bardzo nas rozbawiło.
Kolegium uznało również, że burmistrz, rozpatrując sprawę, powinien podjąć wszelkie czynności, uwzględniając interes społeczny i słuszny interes obywateli czy też interes osób trzecich. Tak czy inaczej decyzja o warunkach zabudowy została uchylona i sprawa na kilka lat przycichła, aby w tym roku ponownie odżyć. Mieszkańcy sąsiadujący z działką 834 otrzymali urzędowe informacje, że ponownie wszczęto postępowanie o wydanie warunków zabudowy dla takiego samego przedsięwzięcia, polegającego na budowie pięciu jednorodzinnych budynków mieszkalnych. Od razu poprosili o spotkanie z burmistrzem. Doszło do niego w ubiegłą środę. Jego gospodarzem nie był co prawda burmistrz, ale kierownik referatu Inwestycji i Rozwoju Gospodarczego Urzędu Miejskiego w Sępólnie Anna Sotkiewicz - Tumanik. W spotkaniu wzięła również udział Małgorzata Barabach, inspektor tegoż referatu, oraz przedstawiciel zarządu osiedla numer 1 Marcin Gulka.
Okazało się, że deklarujący wcześniej chęć wykupu części działki 834 z przeznaczeniem na powiększenie swoich nieruchomosci przy ulicy Kochanowskiego nie mogą tego zrobić. Na przeszkodzie stanęły względy prawne. Po prostu na terenie miejskim nie mogą funkcjonować tak duże działki, a po drugie, działki, które mają być wydzielone z działki 834, mogą funkcjonować jako samodzielne działki budowlane, ponieważ mają dostęp do drogi publicznej i mediów.
– Burmistrz obiecywał nam, że jeśli nie możemy tego wykupić, to ten teren zostanie przeznaczony na teren rekreacyjny, który będzie służył całemu osiedlu. Osiedle się rozbudowuje, a najbliższy plac zabaw jest kilkanście ulic stąd. Przyjdzie deweloper i postawi tam jakiś barak – mówiła jedna z uczestniczek spotkania.
– Warunki zabudowy to nie jest zgoda na budowę. Pozwolenie na budowę wydaje starosta. Warunki to widełki, w jakich może się poruszać projektant. Dopiero później nastąpi podział geodezyjny, a działki wystawione na przetarg – odpowiadała inspektor Małgorzata Barabach.
– Od początku wiemy, że na takie rozwiązanie prze deweloper. Część z nas chciałaby wykupić te działki, ale na przetargu z deweloperem nie mamy żadnych szans – dodał mieszkaniec ulicy Kochanowskiego.
Jego sąsiedzi wykombinowali, że nawet gdyby wykupili co drugą wydzieloną działkę, to skutecznie zablokują plany dewelopera.
– Spotkaliśmy się tutaj, aby państwa wysłuchać i zawrzeć jakiś kompromis. Możemy jeszcze raz poprosić radcę prawnego o opinię w sprawie możliwości wykupu części tej działki w trybie bezprzetargowym z przeznaczeniem na powiększenie państwa nieruchomości. Być może przez te kilka laty przepisy się zmieniły. Później możmy zorganizowac kolejne spotkanie. – zadeklarowała Anna Sotkiewicz - Tumanik.
Podczas spotaknia „urodził się” jeszcze jednen pomysł. Już niedługo odbędzie się zebranie ogólne mieszkańców osiedla numer 1, na którym zgłoszony zostanie wniosek o przeznaczenie tej wąskiej działki przy ulicy Wiklinowej na potrzeby rekreacji mieszkanców osiedla. Jeśli wniosek zostanie zaakceptowany przez uczestników zebrania, to trafi na biurko burmistrza.
Ktoś spyta, o co tutaj chodzi. Gmina ma wolny teren, więc chce na nim zarobić. Jest też ktoś, być może rzeczony deweloper, których chciałby na nim budować. Są wreszcie właściciele przyległych nieruchomości, którym nie podoba się budowa domów za ich płotem. Takie ich prawo. Już raz pokazali, że sę zdeterminowani. W tej chwili działka 834 to gliniasty teren porośnięty brzozami - samosiejkami, krzakami i wysoką trawą, który niektórzy traktują jako wysypisko śmieci. Z jednym argumentem mieszkańców się zgadzamy. W kierunku Kawli, Wiśniewy i Wiśniewki powstaje drugie miasto. Stanęło już kilkaset domów budowanych przez osoby indywidualne oraz deweloperów. Osiedlają się tam głównie ludzie młodzi, którzy mają małe dzieci lub wkrótce mieć je będą. Dlatego miasto, gospodarując swoimi terenami, powinno tworzyć dla nich przyjazne środowisko, w tym miejsca usług publicznych, miejsca rekreacji. Niestety, obecnie urbaniści o tym zapominają. Dlaczego mieszkańcy tego osiedla do sklepu, na boisko czy plac zabaw mają udawać się na drugi koniec miasta?
Niestety, w tej chwili w każdym mieście dosłownie każdy skrawek gruntu sprzedaje się pod zabudowę, zapominając o usługach publicznych, o miejscach rekreacji. Zobaczymy, co na ten temat powiedzą mieszkańcy osiedla. (Li)