Nie zmieniam zdania
- Dlaczego głosował Pan przeciwko budżetowi na 2020 rok zaproponowanemu przez burmistrza?
– Nie zgadzam się z takim budżetem, ponieważ nie uwzględnia on potrzeb mieszkańców wsi.
- Jak porównać rewitalizację rynku w mieście do trzech sal gimnastycznych przy szkołach wiejskich?
– My nie mówimy, że trzeba je teraz, natychmiast wybudować. Prosilibyśmy chociaż o jedną. W tym roku można by zrobić dokumentację. Chodzi o to, aby ten proces budowlany rozpocząć i kontynuować go w kolejnych latach. Dziesięć lat temu rada uchwaliła pieniądze na dokumentację rozbudowy szkoły w Wiśniewie. Dzisiaj ona jest już chyba nieaktualna. Ja to uważam za niegospodarność. Od dawna o tym mówię. Jest dokumentacja i co dalej? Wyrzucamy pieniądze? Na tamten czas rozbudowa Wiśniewy miała kosztować 700 tysięcy złotych. Dzisiaj podejrzewam dwa miliony nie wystarczą. To może lepiej wybudować im salę gimnastyczną, a obecną salkę przerobić na dwie izby lekcyjne, których tam brakuje? W Zbożu sala musi być, ponieważ tam w ogóle nie ma warunków do prowadzenie lekcji wf. Teraz będzie robiona dokumentacja przedszkola. Mówię do burmistrza, że nie chodzi mi o to, aby to przedszkole postawić w Lutowie, ale za tablicą z napisem Sępólno, na przykład tutaj w stronę Sikorza. Ono będzie niby na terenie wiejskim, a praktycznie w mieście. Wtedy na dzieci z tego przedszkola będzie większa subwencja. Dlatego nie poparłem tego apelu rady dotyczącego sytuacji w oświacie. Najpierw trzeba u siebie poszukać możliwości znalezienia pieniędzy. Bez względu na koszty, ale wszystko musi być w mieście. Jest 16 oddziałów przedszkolnych w Sępólnie, mówię o tych 9-godzinnych. Na wsi nie ma żadnego. Pytam, dlaczego nie ma w wiejskich szkołach chociaż po jednym oddziale? Może na początek w Wałdowie i Lutowie. Młodzi ludzie, z którymi rozmawiam, mówią, że nie zostawią dziecka na 5 godzin. Jak, będąc w pracy, ma je odebrać? Dlatego wożą swoje dzieci do miasta, bo tutaj ma 9 godzin. Gdyby takie oddziały były na wsi, to nie woziliby swoich dzieci do miasta. Jest jeszcze wiele spraw, które mi się nie podobają w tej gminie. Ten budżet jest nierealny. Właśnie wracam z komisji budżetowej. Trzynaście dni temu wszedł w życie budżet zrównoważony. Dzisiaj się dowiaduję, że będzie 5 milionów ,,w plecy”. W dwa tygodnie mamy budżet minusowy.
- Skąd ten deficyt nagle się wziął?
– My już o tym właściwie wiedzieliśmy. Nie wykonano inwestycji kanalizacyjnej. W związku z tym nie uruchomiono kredytu, czyli pieniądze nie wpłynęły do budżetu. Wykonawca nie wystawił faktury i dlatego ta cała inwestycja przeszła na ten rok. Pytam, po co się bawiono w zrównoważony budżet? Będą się chwalili, że w 2019 roku mieli budżet zrównoważony, ale nic za niego nie zrobili. Kanalizacja niewykonana i większość inwestycji z zeszłego roku jest przesunięta na ten rok. Wygląda na to, że w 2019 roku nic nie zrobili. Prosiliśmy, aby w budżecie znalazła się chociaż jeszcze jedna droga na wsi. Na otarcie łez jest tylko droga w Lutówku, gdzie połowa to dofinansowanie z zewnątrz. Przypomnę tylko, że wcześniej zrobiono wszystkie ulice na osiedlu Jana Pawła II, ale wyłącznie z gminnych pieniędzy, nie było dotacji, a były to ogromne pieniądze. Na drogi wiejskie były wtedy 80-procentowe dotacje i przede wszystkim inwestycje drogowe były o wiele tańsze. W tym budżecie na budowę oświetlenia ulicznego zabezpieczono 23 tysiące złotych. Co to ma być? Projekt na dwie lampy? Co się dzieje z projektami, które już wykonano? Jeszcze rok i będą nieaktualne. Niestety, jak się odezwę, to z tamtej strony jest obraza majestatu. Radni wiejscy ciągle mają pod górkę.
- Od miesięcy walczy Pan o 1,70 zł dopłaty do metra sześciennego ścieków dowożonych. Przypomnijmy, że w skali roku chodzi o śmieszną kwotę około 150 tysięcy złotych. Opór ze strony burmistrza i jego popleczników jest niewiarygodny.
– Mieszkańcy wsi są finansowo karani za to, że nie mają kanalizacji. Złożyłem wniosek o dopłaty. Został odrzucony. Ustawa mówi wyraźnie, że gmina może dopłacać wybranym grupom odbiorców. Oczywiście po spełnieniu określonych wymagań. Przygotowałem gotowy projekt uchwały w tej sprawie, wzorując się na innych gminach, gdzie taka dopłata występuje. Odrzucono ją. Nie mogę tego przeforsować. Nie poddam się. W naszym budżecie to są śmieszne pieniądze. Jest jeszcze jedna możliwość. Na razie nie powiem jaka. Jeśli to nie wypali, to pozostanie petycja mieszkańców. Petycja, czyli wola wyborców. Jak będzie trzeba, to pozbieram osobiście podpisy. Jeśli pozbieram 4 tysiące podpisów, to co, wyrzucą je do kosza? Nie da się tego przeforsować, jak ich jest dziesięciu. Niestety dla wsi, w tej radzie radni z okręgów wiejskich zawsze będą skazani na porażkę.
- Czwartego grudnia odbyło się słynne posiedzenie komisji budżetu z udziałem wszystkich radnych. Po tym posiedzeniu zawnioskował Pan o poszerzenie składu komisji do 13 osób. O co chodzi z tą komisją?
– Po pierwsze, na tym spotkaniu przegłosowano odsunięcie w czasie rewitalizacji rynku w Sępólnie. Nikt o tym nie mówi. Burmistrz mówi na waszych łamach o rewitalizacji, ale nawet słowem nie mówi, że przegrał głosowanie na ten temat. Na tej komisji Antoni Dolny jeszcze raz przedstawił swój wniosek, aby przesunąć rewitalizację w czasie i wybudować sale gimnastyczne na wsi i ten wniosek był głosowany. Wynik był taki: 8 za wnioskiem, 2 przeciw i 3 wstrzymujące. Ciekawe, jak oni się z tego teraz wyplączą. Z opozycji było nas tylko czterech. Dzisiaj część radnych zmieniła zdanie. Widocznie dostali ostrą reprymendę. Widocznie burmistrz uznał, że to głosowanie przeniesie się na głosowanie nad budżetem i dlatego budżet opiniowała tylko komisja budżetowa. Zresztą z wynikiem 3:2. Odkąd jestem radnym, budżet opiniowała cała rada. Stąd mój wniosek o powiększenie komisji do 13 osób. Niestety, został on odrzucony. To było takie robocze opiniowanie budżetu, aby burmistrz wiedział na czym stoi, ale jak przegrali to głosowanie, to już nie głosowała cała rada.
- Pan cały czas używa zwrotu „oni”. Kto to są „oni”?
– Oni to znaczy klub Przymierza. Raz się udało i teraz czekam, co się dalej stanie. Burmistrz w waszej gazecie mówi, że stracimy 3 miliony złotych dofinansowania na rewitalizację, ale dlaczego nie mówi, że aby je dostać, to musimy wziąć 6 milionów złotych kredytu? Tutaj się znajdą pieniądze, a na wiejskie dzieci znowu nic nie dostaną. Jak to jest możliwe, że nie można nic zrobić na wsi? Będziemy zaciągać kolejne kredyty i przez lata je spłacać. Padła propozycja, aby dzieci ze wsi przywozić na wf. na Krajna Arenę. Jedna klasa ma wf. na drugiej lekcji, inna na trzeciej. To co, ten autobus będzie cały dzień jeździł w kółko? Wtedy dopiero będą koszty. Koszt sali gimnastycznej to około 3 miliony złotych, ale jeśli by się udało pozyskać środki zewnętrzne, to już będzie połowa albo mniej. Burmistrz powiedział nam: „Znajdźcie programy na dofinansowanie”. No to znaleźliśmy je w Ministerstwie Sportu, ale musi być dokumentacja. No ale po co, jak można nic nie robić? Jak się coś proponuje, to są obrażeni. Na podwyżkę pensji urzędników znalazł się ponad milion złotych, a 150 tysięcy złotych na dopłatę do ścieków nie ma. To mnie bardzo boli. Ta dopłata dotyczy około 3 tysięcy mieszkańców. Po zakończeniu budowy kanalizacji w mieście to będzie jeszcze mniej. Zostaną praktycznie mieszkańcy wsi. Dlaczego oni mają być karani za to, że mieszkają na wsi?
- Reasumując, nie odpuści Pan i będzie nadal walczył o środowisko wiejskie?
– Jestem mieszkańcem wsi i zostałem wybrany do rady miejskiej przez mieszkańców wsi. Ja mam reprezentować ich interes. Oczywiście, nie można być nieodpowiedzialnym za całą gminę. Przecież 150 tysięcy złotych to nie jest żadna nieodpowiedzialność. Na razie zostaję przy swoim i nie zmieniam zdania. Próbuję ludziom na wsi pomóc. Ja wiem, że nas jest tylko czterech, ale jestem zadowolony z jednej rzeczy. Tylko ja byłem przeciwny poprzednim budżetom. Teraz jest nas czterech. To już powinno dać do myślenia, a to głosowanie na komisji w ogóle daje do myślenia. Ja byłem zszokowany. Burmistrz przegrał głosowanie. Wiem, że to się może zmienić. Potem chyba wzięli tych młodych do porządku i już głosowali za budżetem.
- Jak wzięli do porządku? Czy mam rozumieć, że burmistrz czy przewodniczący wezwał ich na dywan?
– No chyba tak było.
- Teraz ja jestem zszokowany. Dziękuję za rozmowę.