Niegodni głównej płyty
Krajna - Grom Osie 0:7 (0:4)
Krajna: R. Mrugalski (67' P. Janke), R. Bogdanowicz, M. Tyda (84' M. Mosek), G. Paszylk, T. Słowiński, Ł. Kozina, R. Błaszkowski, P. Jurenczyk, M. Jóźwiak (46' H. Grajczyk), Sz. Skiba, M. Twardy.
Los (chyba nie do końca ślepy) sprawił, że Krajnie, powoli budującej skład do rozgrywek A-klasy, przypadła w pierwszej rundzie Pucharu Polski na szczeblu okręgu potyczka z jedną z czołowych drużyn IV ligi - Gromem Osie. Wynik pojedynku jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego był bardzo łatwy do przewidzenia. Starcie kompletnych amatorów, grających ze sobą dopiero od miesiąca, z zawodowcami, zarabiającymi na grze, nie mogło przynieść innego rozstrzygnięcia. Nie jest to jednak najgorszy wynik w pierwszej pucharowej rundzie. W Tucholi, miejscowa Tucholanka, jeden z głównych faworytów ligi, a przy okazji rywal Krajny w rozgrywkach A-klasy, przegrała również z drużyną grającą w IV lidze, Zawiszą II 0:8. W drużynie z Osia zagrało czterech byłych piłkarzy Krajny. Do trzech grających wiosną dołączył teraz Łukasz Nowak. Nie poszedł on jednak drogą swoich boiskowych kolegów, którzy bez skrupułów odwrócili się od klub i na normalnych zasadach opuścił sępoleńską drużynę. Przed rozpoczęciem przygotowań spotkał się z prezesem klubu i w szczerej rozmowie panowie doszli do porozumienia, że Krajna nie jest w stanie spełnić warunków zawodnika i może on spokojnie szukać sobie nowego klubu. Z oczywistych względów wybór padł na Grom Osie. Kupiony za niewielkie pieniądze jak na tej klasy piłkarza, pokazuje on, że dla osian był to najlepszy transfer ostatnich lat. Spotkanie pucharowe w Sępólnie było również tego potwierdzeniem. Łukasz bez dwóch zdań był najlepszym piłkarzem na boisku. Włączał się w każdą akcję gości, strzelił trzy gole. Na lepszym boisku zapewne by ten wynik podwoił.
Samo spotkanie było kompletnie bez historii i toczyło się do przysłowiowej jednej bramki. Goście już w 4. min mogli objąć prowadzenie, jednak ładną interwencją popisał się R. Mrugalski. Nie zachował jednak długo czystego konta i w 13. min padła pierwsza bramka, a po kolejnych 6 min było już 3:0 dla gości i losy pojedynku praktycznie się rozstrzygnęły. W międzyczasie jeden strzał z dystansu oddał P. Jurenczyk, ale nie trafił w światło bramki. Po utracie trzeciego gola drugą akcję w meczu przeprowadzili gospodarze, a dośrodkowania Ł. Koziny nie sięgnął M. Jóźwiak. Drużyna z Osia nie zamierzała poprzestawać na trzech golach i cały czas atakowała bramkę Krajny. W 27. min mocno zakotłowało się w polu karnym, a wybijający wślizgiem piłkę G. Paszylk skierował ją do własnej siatki. Groźne akcje osian przerywane były bardzo nielicznymi strzałami gospodarzy. Szczęścia próbował M. Jóźwiak, jednak z bliska posłał piłkę obok słupka. Gospodarze sporo szczęścia mieli w ostatnich minutach, gdy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i strzale głową piłkę z linii bramkowej wybił T. Słowiński. W doliczonym czasie pierwszej połowy zaskakujący strzał z rzutu wolnego Ł. Koziny odbił się od nierównej murawy i sprawił sporo kłopotów bramkarzowi Gromu. Ten jednak zachował czujność i końcówkami palców wybił piłkę nad bramkę.
W drugiej połowie goście nieco zwolnili. Wprawdzie w dalszym ciągu posiadali ogromną przewagę, jednak ich akcje nie były już tak szybkie jak przed przerwą. Najlepszą sytuację drużyna Krajny do strzelenia gola miała w 60. min. Na czystą pozycję wyszedł Sz. Skiba, jednak przegrał pojedynek z bramkarzem gości, który intuicyjnie, obronił strzał. Między 62. a 65. min dwie kolejne bramki strzelił niezawodny Ł. Nowak. Kilkadziesiąt sekund później mogła paść kolejna bramka, jednak akcję gości udanym wślizgiem przerwał H. Grajczyk. W 67. min między słupkami pojawił się młodziutki P. Janke, zmieniając R. Mrugalskiego i pokazał się z dobrej strony. Najpierw obronił strzał gości z kilku metrów, a w 75. min otrzymał porcję braw od sępoleńskich kibiców. Sędzia dopatrzył się faulu w polu karnym i odgwizdał rzut karny. Do piłki podszedł bramkarz Gromu Osie, a strzał po ziemi pewnie obronił P. Janke. Po złapaniu piłki zabrakło mu jednak troszkę sprytu, aby długim wykopnięciem uruchomić szybki kontratak. Wszak bramka rywali stała pusta po tym, jak golkiper po nieudanym rzucie karnym musiał wracać między słupki. W ostatnich sekundach pojedynku i kolejnej akcji goście strzelili siódmego gola, ustalając tym samym wynik spotkania.
- Trafiliśmy bez wątpienia na najmocniejszą drużynę z naszego okręgu. Dla naszej drużyny, jako kompletnych amatorów była to dobra lekcja futbolu. Ten mecz dla nas nie ma jednak żadnego znaczenia. Liczyć się będzie tylko gra w lidze, do której cały czas się przygotowujemy - mówił po meczu trener Krajny M. Tyda.