Nowy radny i wiceprzewodniczący
Roszady w radzie
Jak już informowaliśmy, rezygnację z mandatu radnego złożyła Lucyna Suchomska, reprezentująca komitet wyborczy Przymierze Społeczne dla Krajny. W tej sytuacji należało uzupełnić wakat w radzie. Na szczęście nie trzeba było przeprowadzać wyborów uzupełniających, tak jak to się dzieje w samorządzie gminnym. Do rady wszedł drugi w kolejności kandydat z listy Przymierza, który uzyskał największą liczbę głosów. W tym przypadku jest to Franciszek Fröhlke, doświadczony nauczyciel i dyrektor szkoły w Zalesiu. Do tej pory rada musiała w podobnej sytuacji podejmować uchwałę o wygaszeniu mandatu radnego. Obecnie wprowadzono nowe przepisy i mandat radnego jest wygaszany postanowieniem komisarza wyborczego. Franciszek Fröhlke złożył ślubowanie i stał się pełnoprawnym radnym powiatu sępoleńskiego. Przewodniczący rady podziękował Lucynie Suchomskiej za 5 lat pracy w samorządzie. – Dziękuję za czas, który z wami spędziłam. Życie składa się z wyborów. Mój wybór był przemyślany i sądzę, że słuszny. Nigdy bym nie zrezygnowała, gdybym nie była przekonana, że powiat jest w dobrych rękach. Życzę wam doprowadzenia do końca programu naprawczego – powiedziała była już radna, żegnając się z samorządem.
To nie koniec kadrowych roszad w radzie powiatu. Rada do tej pory pracowała z jednym wiceprzewodniczącym. Nie powiodły się dwie próby jego wyboru. Miejsce to rezerwowano dla przedstawiciela PSL, ale radni tego komitetu, wykiwani przez Platformę w pierwszym rozdaniu, nie reflektowali na tę propozycję. Generalnie, to czy jest jeden czy dwóch wiceprzewodniczących nie ma żadnego znaczenia poza tym, że przy dwóch trzeba wydać więcej pieniędzy na diety. Przewodniczący Marek Chart ponowił próbę wyboru wiceprzewodniczącego i w tajnym głosowaniu jednogłośnie wybrano na tę funkcję Henryka Dąbrowskiego z Sośna, który, przypomnijmy, był już przewodniczącym rady dwie kadencje temu. Rezygnacja Lucyny Suchomskiej wymusiła również konieczność zmian w składach osobowych merytorycznych komisji. Suchomska była przewodniczącą komisji zdrowia i pomocy społecznej. Funkcję tę objęła Zofia Krzemińska, która jednocześnie zrezygnowała z przewodniczenia komisji budżetu i finansów. Tą komisja będzie teraz kierował Piotr Kamiński, który zrezygnował z szefowania komisji infrastruktury i gospodarki. Pracami komisji infrastruktury i gospodarki będzie teraz kierował Franciszek Fröhlke. Nowy radny zastąpił również Lucynę Suchomską w komisji rewizyjnej. W ciągu kilku minut doszło do sporych przetasowań w komisjach. Czy z korzyścią dla rady powiatu i samego powiatu? Raczej nie ma to żadnego znaczenia.
Nieistotne uchybienie czy niekompetencja?
To, co działo się później trudno nazwać sesją rady powiatu. To raczej chaos i szukanie winnych tego chaosu. Zarząd powiatu przedłożył radnym 11 projektów uchwał dotyczących jednostek oświatowych prowadzonych przez powiat. Dokładnie chodziło o zmianę formy organizacyjno-prawnej tych jednostek. Wynika to z przepisu, który mówi, że w jednym zespole szkół nie może być kilku szkół tego samego typu. Na przykład w więcborskim CKZiU do tej pory funkcjonowało technikum informatyczne i technikum hotelarskie. W tej chwili powinny to być technika kształcące w zawodzie informatyka czy hotelarza. Taki drobny niuans, ale istotny, aby być w zgodzie z prawem. W lutym tego roku rada podjęła w tej sprawie tak zwane uchwały intencyjne. Obecne uchwały miały finalizować wyrażony wówczas zamiar przekształcenia szkół. Tymczasem starosta Jarosław Tadych w trakcie sesji złożył formalny wniosek o wycofanie całego pakietu oświatowych uchwał. Co się takiego stało, że wielomiesięczna praca zarządu miała wylądować w koszu? Jeśli rada nie podjęłaby tych uchwał do końca sierpnia, to mogłaby to ponownie uczynić dopiero za rok.
– Przyczyną jest brak opinii związków zawodowych – poinformował starosta Tadych, który w przerwie obrad spotkał się z przewodniczącym Komisji Międzyzakładowej WZZ Solidarność Oświata Markiem Liberą. Prawo mówi, że tego typu akty prawa miejscowego muszą być opiniowane przez działające na danym terenie organizacje związkowe. Nieważne, czy opinia jest pozytywna, czy negatywna. Po prostu ma być opinia. W tym przypadku takiej opinii nie było, ponieważ oficjalnie nie wystąpiono o nią do związków. – Mamy na sali przewodniczących organizacji związkowych. Czy coś stoi na przeszkodzie, aby uzyskać od nich taką opinię? – pytała radna Katarzyna Kolasa, która dociekała również o jaki związek zawodowy chodzi. Chodziło o nauczycielską Solidarność. Powstały obawy, że uchwały podjęte bez dochowania wymaganej procedury mogą zostać uchylone przez wojewodę w trybie nadzoru prawnego. – Jest coś takiego jak nieistotne naruszenie prawa. Z takim przypadkiem, moim zdaniem, mamy do czynienia. Nie widzi się tutaj ucznia. To jest hipokryzja. Jaka jest skala ryzyka, jeśli dziś podejmiemy te uchwały? Praca zarządu zostanie zaprzepaszczona. Stracimy cały rok. Niech rada weźmie na siebie ryzyko legislacyjne – apelował radny Henryk Pawlina, jednocześnie ciągnąc za język obecnego na sali radcę prawnego. Mecenas Grzegorz Szlezer przyznał, że wszystko pozostaje w rękach organu nadzorczego. Jałowa dyskusja i wzajemne pretensje trwały przez półtorej godziny. Przewodniczący Marek Libera próbował wyłożyć swoje racje, a radni swoje. Ostatecznie poproszono o przerwę. Po jej zakończeniu starosta wycofał swój wniosek o zdjęcie projektów uchwał z porządku obrad. Cały pakiet przegłosowano. W tej historii ważne jest to, że faktycznie nie dochowano wymaganych procedur. Gdyby przygotowujący proces legislacyjny urzędnik wykonał swoją pracę tak, jak powinien, nie byłoby problemu. Jak zwykle w takich przypadkach, winnych nie ma.