Orzeł nowym liderem
HZ Zamarte – Fireman Zabartowo/Pęperzyn 4:1 (2:0)
Bramki: Szymon Modrzyński 2, Błażej Odyja, Arkadiusz Szulc Zamarte, Łukasz Maciejewski Zabartowo Żk. Tomasz Bronowicki, Karol Bronowicki (trzecia kartka) Zabartowo Czk. Karol Bronowicki (za dwie żółte) Sędzia Arkadiusz Gnaś
Wynik spotkania w Zamartem nie odzwierciedla w pełni jego przebiegu. Zespół gości nie musiał tak wysoko przegrać. Zabrakło chyba więcej odwagi i determinacji. Już w 14. min Szymon Modrzyński zdecydował się na strzał zza linii pola karnego. Gwizdalak rzucił się w dobrą stronę, miał piłkę w na rękawicach, ale ta ,,przełamała” mu ręce i wpadła do bramki. Kilka minut później popularny „Kaczor” cieszył się z drugiego trafienia. Tym razem wykorzystał precyzyjne podanie z prawej strony od Błażeja Odyi. Miał też szansę na skompletowanie hat-tricka. Paweł Szołdra faulował Odyję w polu karnym i sędzia podyktował jedenastkę. Niestety, Modrzyński strzelił obok słupka. Karnego wykorzystali za to goście, a w szeregach miejscowych zrobiło się nerwowo. Doskonałej sytuacji na wyrównanie nie wykorzystał Adrian Łabuszewski. Zamiast zapakować piłkę do bramki, przeniósł ją nad poprzeczkę. Po przerwie ku zaskoczeniu kibiców inicjatywa należała do przyjezdnych, którzy nie potrafili udokumentować jej strzeleniem wyrównującej bramki. Skarcił ich za to niezawodny Odyja, który huknął z dystansu pod poprzeczkę, podwyższając prowadzenie Zamartego. Po tej akcji z gości zeszło powietrze. Mało tego, czerwony kartonik za dwie żółte kartki zobaczył Karol Bronowicki. Wynik spotkania ustalił strzałem po solowej akcji Arek Szulc.
LZS Płocicz – LZS Lutówko 5:0 (3:0)
Bramki: Arkadiusz Fridehl 3, Dawid Kapałczyński 2 Żk. Dawid Chmarzyński, Dawid Warmke Płocicz - Paweł Bettin (trzecia kartka) Lutówko Sędzia Maciej Giłka
Piłkarze z Płocicza zaprezentowali nam w niedzielę radosny futbol. Grali na pełnym luzie, z dużym polotem i fantazją, a bramki, zwłaszcza te strzelone przez „Fryca” ,mogłyby być ozdobą wielu telewizyjnych transmisji. Już w 5. min Kapałczyński strzelił z dystansu nie do obrony. Od tej pory pod bramką Lutówka non stop coś się działo. W 37. min w pole karne dośrodkował Dawid Chmarzyński. Najwyżej wyskoczył Arek Friedehl i przepięknym strzałem głową wpakował piłkę do siatki. Cała ta akcja wyglądała jak na zwolnionym filmie. Trzy minuty później Friedehl wykorzystał asystę Kapałczyńskiego. Tym razem uderzał z woleja. Goście próbowali organizować swoje akcje zaczepne, ale pod bramką kasowali je obrońcy albo na posterunku czuwał Rafał Pokora, który odkąd wrócił do bramki Płocicza zachowuje czyste konto. Po przerwie obraz gry się nie zmienił. Gospodarze bawili się piłką, a goście ciągle zderzali się z niewidzialnym murem. W 52. min kolejną bramkę strzelił niezawodny „Kapała”. Na bramkę „Fryca” z 75. min warto było czekać. W pełnym biegu z lewej strony boiska huknął w długi róg bramki Lutówka. Patryk Janke odprowadził ją tylko wzrokiem. Brawo bili nawet kibice gości. Zwycięstwo Płocicza nawet przez chwilę nie podlegało dyskusji. Cieszy zwłaszcza styl gry, chociaż ze skutecznością nie było najlepiej.
Orzeł Seydak Dąbrowa – LZS Piaseczno 2:0 (0:0)
Bramki: Kamil Rudziński, Arkadiusz Piasecki Żk. Arkadiusz Piasecki Dąbrowa Sędzia Marcin Lica
Przez pierwszy kwadrans mecz toczył się w bardzo szybkim tempie. Zawodnicy obu zespołów wykazywali dużo ochoty do gry. Po raz pierwszy pod bramką gości zakotłowało się w 20. min. Bramkarz z Piaseczna jakimś cudem wybronił kilka strzałów zawodników gospodarzy.
Z czasem do głosu zaczęli dochodzić goście. Groźnie kontrowali i strzelali z dystansu. W pierwszej połowie najbliżej szczęścia był Sławomir Kurzyński. Najlepszy strzelec w drużynie gości urwał się obrońcom gospodarzy i z pełnego biegu uderzył w poprzeczkę. Piłkę po jego strzale bramkarz Orła zdołał jedynie odprowadzić wzrokiem. W pierwszej odsłonie groźnie strzelał Krzysztof Prasał, który w dobrej sytuacji posłał piłkę nad poprzeczkę i ponownie Kurzyński, który trafił w bramkarza. Kapitan gości był w niedzielę nieskuteczny.
Na początku drugiej połowy Kurzyński ponownie znalazł się w dogodnej sytuacji, ale zgubił piłkę. Najbliżej pokonania bramkarza gospodarzy był Łukasz Krawczyk, który otrzymał świetne podanie od partnerów z drużyny tuż przed bramką. Wystarczyło przyłożyć nogę i skierować piłkę do siatki. Krawczykowi zabrakło precyzji. To, co nie udało się gościom, udało się gospodarzom. Pięknym strzałem z woleja zza pola karnego popisał się Arkadiusz Piasecki. Zawodnik Orła nie dał żadnych szans bramkarzowi gości. Na dwa do zera podwyższył Kamil Rudziński. Najlepszy strzelec całej ligi udowodnił ile znaczy szybkość i spryt pod bramką. Drużyna z Piaseczna próbowała się odgryźć, ale zawodnikom brakowało precyzji i szczęścia. Goście razili nieskutecznością w drugim meczu z rzędu.
Podczas pojedynku czołowych drużyn nie mogło zabraknąć kontrowersji.
W drugiej połowie goście próbowali wymusić na arbitrze odgwizdanie rzutu karnego za rzekome zagranie ręką w polu karnym. Sędzia Marcin Lica ręki nie widział. Drużyna Orła nie zagrała wielkiego meczu. Zawodnicy spisywali się poniżej swoich ogromnych możliwości. Pomimo tego dopisali do swojego dorobku kolejne 3 punkty i wskoczyli na fotel lidera. Na szpicy ligowej tabeli zrobiło się bardzo ciasno. To zwiastuje ogromne emocje do samego końca rozgrywek.
Obrol Obkas – Victoria Orzełek 2:1 (2:0)
Bramki: Szymon Skiba, Dawid Wierzchucki Obkas, Krzysztof Myszkowski Orzełek Żk. Rafał Landowski, Kacper Szmytkowski (czwarta kartka) Obkas Czk. Szymon Skiba (dwa mecze dyskwalifikacji) Obkas - Tomasz Czapiewski (dwa mecze dyskwalifikacji) Orzełek Sędzia Stanisław Żekiecki
Poziom tego meczu bardzo rozczarował sympatyków obu drużyn. O jedno trafienie lepsi byli gospodarze, którzy zrzucili gości z fotela lidera. Pierwsze minuty były wyrównane. Najlepsze wrażenie w drużynie gości sprawiał Marcin Szreder, który popisał się dwoma bardzo groźnymi strzałami z rzutów wolnych. W drugiej połowie ,,Paszczak” zgasł. Pierwszą bramkę dla gospodarzy strzelił Szymon Skiba. Drugie trafienie dołożył Dawid Wierzchucki, który pewnie wykonał rzut karny, podyktowany za faul na koledze. Jeszcze w pierwszej połowie sędzia Stanisław Żekiecki wyrzucił z boiska po jednym zawodniku z każdej drużyny. Plac gry przedwcześnie opuścili Szymon Skiba i Tomasz Czapiewski.
W drugiej połowie tempo i poziom meczu znacząco spadły. Victoria grała tak jakby prowadziła różnicą kilku bramek. Kontaktowego gola dla drużyny z Orzełka strzelił z rzutu wolnego Krzysztof Myszkowski. Na nic więcej gości nie było stać. W ich szeregach widoczny był brak Bartosza Burkiewicza i pauzującego za kartki Wojciecha Steinborna.
W pełni zasłużone zwycięstwo gospodarzy nad byłym liderem, który gra w kratkę. Victoria świetne występy przeplata bardzo słabymi. Nie potrafi ustabilizować formy na dłuższym dystansie czasowym.
Fuks II Wielowicz – Sosenka Sośno 4:2 (0:2)
Bramki: Krzysztof Sobieszczak, Sławomir Szyling, Norbert Rink, Krzysztof Szyling Wielowicz, Mariusz Strumiłło, Daniel Engelbrecht SośnoSędzia Kazimierz Linke
Fuks Wielowicz z meczu na mecz nabiera wiatru w żagle. Podczas spotkania derbowego z Sosenką do ostatnich minut nic nie wskazywało na zwycięstwo wielowiczan. Sosenka nadal ma problemy kadrowe. Tego dnia zabrakło Ariela Stremlaua i Marka Herzberga, co sprawiło, że do derbowego pojedynku podeszła w dziesiątkę. Od samego początku Fuks atakował. Krzysztof Szyling miał ogromne szanse na objęcie prowadzenia. Jego szyki krzyżował Dariusz Ziegert, który mimo wieku, na bramce radzi sobie jak młodzieniaszek. Po kwadransie padł pierwszy gol dla gości. Jego autorem był bardzo ruchliwy tego dnia Daniel Engelbrecht. Przyjezdni dostając zastrzyk energii coraz częściej oblegali pole karne Fuksa. Na kolejnego gola nie trzeba było długo czekać. Druga bramka to zasługa Mariusza Strumiłły. Fuks nie został obojętny na ataki zwartej ekipy z Sośna. Norbert Rink wypracował sobie znakomitą sytuację. Podając piłkę do Krzysztofa Sobieszczyka, wywalczył gola. Radość nie trwała długo, gdyż sędzia dopatrzywszy się spalonego, nie uznał bramki. Mimo starań do końca pierwszej części wynik meczu nie uległ zmianie. Po przerwie Krzysztof Sobieszczyk pokazał swoją waleczność. Zdobywając kontaktową bramkę, dał nadzieję miejscowym na trzy punkty. Bartek Kasztelan, Damian Mordzak i Dawid Martin nie zostawali dłużni i co rusz oblegali pole bramkowe gości. Ich szyki brawurowo mieszali Stanisław Gackowski, Remigiusz Zieliński i Remigiusz Poczwardowski. Mimo braków kadrowych, przewaga Sosenki była znacząca. Wyglądało na to, że jednobramkowa różnica była nie do ruszenia. Fuks, nie powiedziawszy jeszcze ostatniego słowa, walczył z rywalami jak równy z równym. Gra się do samego końca. Takie motto przyświecało wielowiczanom. Trzy bramki w pięć minut. Czy to jest możliwe? Taka sztuka udała się Fuksowi, który z meczu na mecz rośnie w siłę. W 85. min po zagraniu ręką w polu karnym Sosenki Sławomir Szyling znakomicie wykorzystał rzut karny. Dwie minuty później z podania Bartka Kasztelana bramkę zdobył Norbert Rink. Ostatnia to zasługa Krzysztofa Szylinga, który sam na sam z bramkarzem ustalił wynik meczu. Obydwie drużyny Fuksa Wielowicz były tego dnia solidne i w pojedynkach derbowychzdobyli i stracili identyczną ilość bramek.
KS Kawle – Time Lubcza 7:1 (2:1)
Bramki: Przemysław Gburczyk 3, Bartosz Migawa, Emilian Wilczek, Kamil Dankowski, Karol Nowaczyk Kawle, Krystian Pyszka Lubcza Żk. Mateusz Wójcicki Kawle - Michał Baumgart, Marek Migawa Lubcza Sędzia Wiesław Jarząb.
Wygląda na to, że wzmocniona przez krajan drużyna z Kawli zaczyna się rozkręcać, czego potwierdzeniem był wysoko wygrany mecz z Lubczą. Gospodarze wbili przyjezdnym aż 7 bramek. Pierwsze minuty nie wskazywały na to, iż spotkanie zakończy się tak jednostronnie. Pierwsza bramka, autorstwa Przemka Gburczyka padła w 8. min. Gra Lubczy wyglądała solidnie. Zdyscyplinowanie i krótkie krycie sprawiało wiele problemów gospodarzom. Goście zdołali wyrównać w 23. min. Po dośrodkowaniu na pole karne najwyżej wyskoczył Krystian Pyszka i wbił piłkę do siatki. W 30. min Lubcza powinna wyjść na prowadzenie, jednakże po efektownej, solowej akcji Michała Baumgarta bramkarz gospodarzy pokazał swój kunszt. Niewykorzystana sytuacja zemściła się w 33. min. Kamil Dankowski skręcił całą obronę Lubczy i nie dał najmniejszych szans Wojtkowi Splittowi. Druga połowa zaczęła się od ataków gospodarzy. Zawodnicy z czwartoligowej Krajny zachwycali coraz to ładniejszymi akcjami. Szybki i zwinny jak zawsze Vlado Erkvania był śródpolną zmorą dla pomocników Lubczy. Gościom wyraźnie brakowało sił i pomysłu na grę. Trzecia bramka dla gospodarzy padła w 62. min, do siatki ponownie trafił Przemek Gburczyk. Ostatnie 4 bramki padły w końcowych 10. min spotkania, były one wynikiem lepszego przygotowania kondycyjnego piłkarzy z Kawli. W 82. min nieporozumienie pomiędzy bramkarzem, a obrońcami wykorzystał Kamil Nowaczyk podwyższając na 4:1. W 85. min autorem bramki był Emilian Wilczek . W 88. min bramkę zdobył Przemek Gburczyk kompletując tym samym hattricka. Wynik spotkania z rzutu karnego ustalił sam poszkodowany Bartosz Migawa. Czy wzmocnione Kawle okażą się bezkonkurencyjne w lidze powiatowej?
Najlepsi strzelcy
34 bramki Kamil Rudziński Dąbrowa
26 bramek Mateusz Nowacki Orzełek
25 bramek Patryk Żukowski Dąbrowa
23 bramki Błażej Odyja Zamarte
18 bramek Sławomir Kurzyński Piaseczno.