Ostatnia droga Henryka Napieralskiego
Pochówek odbył się na cmentarzu, opodal pomnika, przy którym spoczywa jego ojciec Józef, rozstrzelany w pierwszych dniach okupacji przez niemieckich zbrodniarzy. Nad trumną przy dźwiękach orkiestry wojskowej pochyliły się sztandary, w zadumie przystanęły liczne delegacje, w tym nauczycieli z Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego w Więcborku, a także więcborscy przyjaciele. Głos zabrał burmistrz Barcina Michał Feliks Pęziak. Oddając należną cześć i zapewniając pamięć o Żołnierzu Wyklętym, przedstawił jego sylwetkę, wyrażając dumę, z jaką przychodzi mu żegnać Henryka Napieralskiego. Głos zabrał działacz „Solidarności” bydgoskiej, były minister w rządzie Jerzego Buzka. Nad trumną przemówił także syn śp. Henryka Romuald. Wzruszająca treść przepięknej mowy załzawiła oczy uczestnikom pogrzebu zebranym wokół dębowej trumny.
TATO !
Przeżyliśmy razem ponad 60 lat – całe moje i dwie trzecie Twego długiego, pracowitego życia. Było dzieciństwo w domu wypełnionym przede wszystkim nauką, pracą i walką o byt codzienny 6-osobowej rodziny. Był to też dom, w którym dzień zaczynał się i kończył modlitwą. Pamiętamy kilkunastoletnią tułaczkę, na którą skazała Ciebie tzw. „władza ludowa”, przenosząc z roku na rok do pracy w innej szkole i w coraz to innej miejscowości – czasami dość egzotycznej.
Pamiętamy poważne miny panów w białych prochowcach przyjeżdżających nawet w nocy do Ciebie sprawdzać, jak się sprawujesz. A Ty sobie z nich nic nie robiłeś!
Nauczyłeś nas – jak większość Ojców z twojego AKowskiego pokolenia – że poza progiem własnego domu też są obowiązki, do których wykonania trzeba się przygotowywać, a kiedy przyjdzie potrzeba, to trzeba je wykonać. Własnym życiem świadczyłeś, że jest to konieczne, możliwe i - jak lubiłeś powtarzać - „koniec końców” opłacalne. Dzięki takim Ojcom jak Ty żyjemy w Niepodległej Polsce. Chociaż – jak napisałeś w jednej ze swoich książek – „ jest to Polska daleka od marzeń tych, co za jej wolność poginęli, ale Niepodległa”. W tym określeniu pobrzmiewa romantyczny pragmatyzm synów tej Wielkopolskiej Ziemi, na której wyrosłeś.
Pamiętamy, z jakim entuzjazmem i skutecznie włączyłeś się w dzieło kruszenia komunizmu przez Ruch Solidarności. Gdzie Ciebie nie było! – od małych wsi i miasteczek po Zarząd Regionu Bydgoskiego i Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ Solidarność. A wszędzie i zawsze najważniejsza była Polska. Można powiedzieć: żyłeś Nią.
Byłoby dziwne, gdyby tak wielkiej aktywności fizycznej i intelektualnej nie towarzyszyły trudności życia prywatnego. Ale i w tym aspekcie swego życia byłeś odważny, rozważny i do bólu uczciwy. I choć czasem mieliśmy żal o to, że nie jesteśmy najważniejsi w Twoim życiu, to zawsze Cię kochaliśmy.
Bo jak można było nie podziwiać i nie kochać „Bohuna” z AK – Obwód „MEWA - JAMNIK”, o którego brawurowych wyczynach wojennych i powojennych opowiadano i pod Mińskiem Mazowieckim i pod Bydgoszczą.
Jak można było nie podziwiać i nie kochać profesora, który w obronie swoich uczniów toczył wojny nie tylko na posiedzeniach rad pedagogicznych, ryzykując czasem utratę pracy.
Jak można było nie podziwiać i nie kochać człowieka, który napisał w swojej książce „Lubię tych, którym los do końca nie sprzyja”.
Jak można było nie podziwiać i nie kochać człowieka, w którego oczach nigdy nie widziało się strachu.
Dzisiaj – zgodnie ze swoim życzeniem wróciłeś do ukochanego Barcina po ponad 50 latach tułaczki, by spocząć obok swych rodziców, krewnych i przyjaciół.
Zanim Cię przyjmie ukochana ziemia ojców, chcę, by zabrzmiała Twoja ulubiona partyzancka piosenka „Rozszumiały się wierzby płaczące”. Gdy w latach 50 w kinach wyświetlano film „Zakazane Piosenki”, ludzie w tej okolicy mówili „to Bohun gra”.
BOHUN powrócił!
„Jego postawa i wybory życiowe uczą nas patriotyzmu, umiłowania wielkiej i małej ojczyzny oraz wartości honoru. Pożegnano Żołnierza Wyklętego, który walczył z niemieckim i sowieckim okupantem, człowieka zaangażowanego w NSZZ „Solidarność” i internowanego w stanie wojennym. Zgodnie z ostatnią wolą śp. Henryk Napieralski spoczął na Wiecznej Warcie w ukochanym Barcinie.” Tak napisano na stronie internetowej Urzędu Miasta i Gminy Barcin. W naszym regionie władza nie zdobyłaby się na tak brzmiącą prawdę. Gospodarny Barcin z głoszeniem prawdy nie ma żadnych kłopotów.
Fotoreportaż z uroczystości pogrzebowych