Ostatnia droga Henryka Napieralskiego

Piotr Pankanin, 20 październik 2013, 02:12
Średnia: 0.0 (0 głosów)
W Barcinie, rodzinnym mieście Henryka Napieralskiego, odbył się jego uroczysty pogrzeb. W miejscowej świątyni na różańcu i mszy św. zgromadziła się rodzina, żołnierze Armii Krajowej, kombatanci Solidarności, przyjaciele i grupa młodzieży szkolnej kultywująca patriotyczne tradycje.
Ostatnia droga Henryka Napieralskiego

Za trumną niesioną na ramionach młodych mężczyzn kroczyły dzieci śp. Henryka Napieralskiego. Fot. Piotr Pankanin

Pochówek odbył się na cmentarzu, opodal pomnika, przy którym spoczywa jego ojciec Józef, rozstrzelany w pierwszych dniach okupacji przez niemieckich zbrodniarzy. Nad trumną przy dźwiękach orkiestry wojskowej pochyliły się sztandary, w zadumie przystanęły liczne delegacje, w tym nauczycieli z Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego w Więcborku, a także więcborscy przyjaciele. Głos zabrał burmistrz Barcina Michał Feliks Pęziak. Oddając należną cześć i zapewniając pamięć o Żołnierzu Wyklętym, przedstawił jego sylwetkę, wyrażając dumę, z jaką przychodzi mu żegnać Henryka Napieralskiego. Głos zabrał działacz „Solidarności” bydgoskiej, były minister w rządzie Jerzego Buzka. Nad trumną przemówił także syn śp. Henryka Romuald. Wzruszająca treść przepięknej mowy załzawiła oczy uczestnikom pogrzebu zebranym wokół dębowej trumny.

TATO !
Przeżyliśmy razem ponad 60 lat – całe moje i dwie trzecie Twego długiego, pracowitego życia. Było dzieciństwo w domu wypełnionym przede wszystkim nauką, pracą i walką o byt codzienny 6-osobowej rodziny.  Był to też dom, w którym dzień zaczynał się i kończył modlitwą. Pamiętamy kilkunastoletnią tułaczkę, na którą skazała Ciebie tzw. „władza ludowa”, przenosząc z roku na rok do pracy w innej szkole i w coraz to innej miejscowości – czasami dość egzotycznej.    
Pamiętamy poważne miny panów w białych prochowcach przyjeżdżających nawet w nocy do Ciebie sprawdzać, jak się sprawujesz. A Ty sobie z nich nic nie robiłeś!
Nauczyłeś nas – jak większość Ojców z twojego AKowskiego pokolenia – że poza progiem własnego domu też są obowiązki, do których wykonania trzeba się przygotowywać, a kiedy przyjdzie potrzeba, to trzeba je wykonać.  Własnym życiem świadczyłeś, że jest to konieczne, możliwe i  - jak lubiłeś powtarzać - „koniec końców” opłacalne. Dzięki takim Ojcom jak Ty żyjemy w Niepodległej Polsce. Chociaż – jak napisałeś w jednej ze swoich książek – „ jest to Polska daleka od marzeń tych, co za jej wolność poginęli, ale Niepodległa”. W tym określeniu pobrzmiewa romantyczny pragmatyzm synów tej Wielkopolskiej Ziemi, na której wyrosłeś.  
Pamiętamy, z jakim entuzjazmem i skutecznie włączyłeś się w dzieło kruszenia komunizmu przez Ruch Solidarności. Gdzie Ciebie nie było! – od małych wsi i miasteczek po Zarząd Regionu Bydgoskiego i Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ Solidarność. A wszędzie i zawsze najważniejsza była Polska. Można powiedzieć: żyłeś Nią.
Byłoby dziwne, gdyby tak wielkiej aktywności fizycznej i intelektualnej nie towarzyszyły trudności życia prywatnego. Ale i w tym aspekcie swego życia byłeś odważny, rozważny i do bólu uczciwy.  I choć czasem mieliśmy żal o to, że nie jesteśmy najważniejsi w Twoim życiu, to zawsze Cię kochaliśmy.
Bo jak można było nie podziwiać i nie kochać „Bohuna” z AK – Obwód „MEWA - JAMNIK”, o którego brawurowych wyczynach wojennych i powojennych opowiadano i pod Mińskiem Mazowieckim i pod Bydgoszczą.
Jak można było nie podziwiać i nie kochać profesora, który w obronie swoich uczniów toczył wojny nie tylko na posiedzeniach rad pedagogicznych, ryzykując czasem utratę pracy.  
Jak można było nie podziwiać i nie kochać  człowieka, który napisał w swojej książce „Lubię tych, którym los do końca nie sprzyja”.
Jak można było nie podziwiać i nie kochać człowieka, w którego oczach nigdy nie widziało się strachu.
Dzisiaj – zgodnie ze swoim życzeniem wróciłeś do ukochanego  Barcina po ponad 50 latach tułaczki, by spocząć obok swych rodziców, krewnych i przyjaciół.  
Zanim Cię przyjmie ukochana ziemia ojców, chcę, by zabrzmiała Twoja ulubiona partyzancka piosenka „Rozszumiały się wierzby płaczące”. Gdy w latach 50 w kinach wyświetlano  film „Zakazane Piosenki”, ludzie w tej okolicy mówili „to  Bohun gra”.  
BOHUN powrócił!

„Jego postawa i wybory życiowe uczą nas patriotyzmu, umiłowania wielkiej i małej ojczyzny oraz wartości honoru. Pożegnano Żołnierza Wyklętego, który walczył z niemieckim i sowieckim okupantem, człowieka zaangażowanego w NSZZ „Solidarność” i internowanego w stanie wojennym. Zgodnie z ostatnią wolą śp. Henryk Napieralski spoczął na Wiecznej Warcie w ukochanym Barcinie.”  Tak napisano na stronie internetowej Urzędu Miasta i Gminy Barcin. W naszym regionie władza nie zdobyłaby się na tak brzmiącą prawdę. Gospodarny Barcin z głoszeniem prawdy nie ma żadnych kłopotów.

Fotoreportaż z uroczystości pogrzebowych

 

Zobacz film