Po ratunek dzwonić do Bydgoszczy
Centralizacja powiadamiania ratunkowego w Polsce trwa już od 2011 roku, kiedy zmieniono ustawę o ratownictwie medycznym. Polega ona na likwidacji mniejszych dyspozytorni i utworzeniu dużych centrów dyspozytorskich zlokalizowanych w miastach wojewódzkich. Przyszedł też czas na województwo kujawsko-pomorskie. Powiat sępoleński ma od lat własny i chyba optymalny system ratownictwa medycznego oparty na trzech zespołach wyjazdowych. Jeden z nich stacjonuje przy izbie przyjęć szpitala powiatowego w Więcborku. Drugi na terenie Komendy Powiatowej PSP w Sępólnie. Tutaj także znajduje się dyspozytornia. Natomiast trzeci zespół wyjazdowy stacjonuje przy ośrodku zdrowia w Kamieniu. Często zdarza się, że te trzy zespoły nie wystarczają. Wówczas dyspozytorzy proszą o pomoc strażaków z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Sępólnie lub ochotników. Każdy zawodowy strażak jest w tej chwili jednocześnie ratownikiem medycznym. Jak wyszkoleni są ochotnicy, przekonaliśmy się w ubiegłym roku, kiedy druhowie z Wałdowa uratowali życie Jana Spychały.
Miejsca stacjonowania karetek nie zmienią się, ale ich dysponowanie przejmie Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Bydgoszczy. – Plan działania państwowego ratownictwa medycznego dla województwa kujawsko-pomorskiego wprowadził na obszarze naszego województwa dwa rejony operacyjne oraz dwie skoncentrowane dyspozytornie medyczne zlokalizowane w Bydgoszczy i Toruniu. W związku z tym wygaszanie dyspozytorni w Sępólnie przewidziane jest na okres od 1 do 8 marca bieżącego roku – mówi Maria Kiełbasińska, prezes spółki Novum-Med w Więcborku, która prowadzi ratownictwo medyczne na terenie powiatu sępoleńskiego.
Od tej chwili, jeśli mieszkaniec powiatu będzie potrzebował pomocy i wybierze numer alarmowy 112 lub 999, zostanie połączony z dyspozytorem, który znajduje się w Bydgoszczy, a więc kompletnie nie zna topografii terenu. Nie wystarczy powiedzieć Dąbrówka lub Zalesie, ponieważ miejscowości o takiej nazwie są prawie w każdym powiecie. Nie wystarczy powiedzieć „na Diablim Kącie” czy „Dwunastu Apostołów”, bo pani po drugiej stronie nie ma zielonego pojęcia, gdzie to jest. Samo tłumaczenie, gdzie karetka ma pojechać zajmie na pewno znacznie więcej czasu, niż do tej pory. Będą też takie sytuacje, w których zostaniemy połączeni z dyspozytornią w ościennym województwie, np. Poznaniu czy Gdańsku. Wówczas zgłoszenie zostanie przekierowane do Bydgoszczy, ale zgłaszający jeszcze raz będzie musiał tłumaczyć, gdzie wysłać karetkę. W 2014 roku na drodze wojewódzkiej w Jeleniu do rowu przewrócił się autobus. Numer 112 „odezwał się” w zupełnie innym województwie. Zanim informacja o zdarzeniu została przekierowana do Sępólna, minęło prawie 20 minut. Na szczęście nie było zagrożone życie uczestników kraksy. Niewątpliwie na tego typu sytuacje od marca będą narażeni mieszkańcy powiatu sępoleńskiego. Wydaje się, że nowy system może wydłużyć czas oczekiwania na pomoc. Po co więc zmieniać coś, co wypracowywano przez lata i co w miarę poprawnie działało? To już pytanie do polityków w Warszawie.
W sępoleńskiej dyspozytorni pracują cztery osoby. W związku z likwidacją ich miejsc pracy pytamy panią prezes, co dalej z tymi osobami?
– Żadna z tych osób nie wyraziła chęci pracy w dyspozytorni w Bydgoszczy. Wszystkie osoby po ustaniu funkcjonowania dyspozytorni w Sępólnie mają dalsze zatrudnienie bądź świadczenie emerytalne – uspokaja Maria Kiełbasińska.
Trwa remont pomieszczeń na terenie sępoleńskiej komendy, w których przebywa załoga karetki. Ma to związek z zaleceniami sanepidu. – Wykonywane są prace elektryczne, gładzie, malowanie i nowe podłogi oraz wentylacja. Warunki w tych pomieszczeniach powinny się poprawić. W wyniku wspólnych rozmów ustaliliśmy, że kosztami remontu podzielą się: powiat, komenda powiatowa i szpitalna spółka – mówi gospodarz obiektu, komendant powiatowy PSP w Sępólnie, st. kpt. Tomasz Kabat.