Po raz pierwszy, po raz drugi, po raz trzeci….Pałac sprzedany!
Tak jak pisaliśmy dwa tygodnie temu, z inicjatywy zarządu powiatu w porządku obrad pojawił się projekt uchwały w sprawie „Przyznania pierwszeństwa w nabyciu i wyrażenia zgody na sprzedaż nieruchomości w trybie bezprzetargowym oraz wyrażenia zgody na podwyższenie bonifikaty z tytułu wpisania części nieruchomości do rejestru zabytków”. Ten tytuł mówi w zasadzie wszystko, a chodzi o Zespół Pałacowo-Parkowy w Sypniewie, czyli ostatnią perłę w koronie powiatu sępoleńskiego, który do sprzedania nie ma już nic więcej. To było trzecie podejście do zbycia tej nieruchomości. W tym roku powiat jest pod finansową ścianą i bez tej sprzedaży nie uda się wykonać budżetu. Cały zespół to 9.6416 ha powierzchni, z której 6.44 ha wraz z pałacem wpisane jest do rejestru zabytków. Od 2002 roku nieruchomość jest przedmiotem dzierżawy. Wniosek o wykup już wcześniej złożył dzierżawca. W sierpniu ubiegłego roku sporządzono operat szacunkowy określający wartość nieruchomości na kwotę 3.827.500 złotych. Zgodnie z ustawą o gospodarce nieruchomościami samorząd w drodze uchwały może przyznać dzierżawcy pierwszeństwo w nabyciu nieruchomości. Ta sama ustawa mówi, że przy sprzedaży nieruchomości wpisanej do rejestru zabytków przysługuje bonifikata w wysokości 50 procent wartości. Kolejny punkt ustawy mówi, że właściwy organ samorządu, w tym przypadku rada powiatu, może podwyższyć lub obniżyć wysokość tej bonifikaty. Czyli teoretycznie upust może wynieść zero procent. Właśnie ta bonifikata stała się przedmiotem sporych kontrowersji. Już na początku sesji radna Hanna Sobiechowska złożyła wniosek o zdjęcie projektu uchwały z porządku obrad i przeniesienie jej na inny termin. – Podczas obrad komisji była ze strony zarządu propozycja bonifikaty do 63 procent. Pół godziny przed sesją otrzymałam projekt z propozycją do 65 procent. W mojej ocenie jest to zbyt wysoka bonifikata. Wnoszę o obniżenie bonifikaty albo przeniesienie tej uchwały na następną sesję. Jesteśmy w okresie programu naprawczego. W budżecie ze sprzedaży mienia zaplanowaliśmy 1.700.000 złotych. Jestem za tą sprzedażą, ale za te pieniądze można kupić dom jednorodzinny, a przypominam, że wokół pałacu jest jeszcze 9 hektarów ziemi – argumentowała radna Sobiechowska. Niestety, jej formalny wniosek przepadł w głosowaniu. Już w trakcie dyskusji radna z Włościborza pytała: – Czy istnieje taka możliwość, że pan Adamski dzisiaj kupi pałac z bonifikatą, a jutro sprzeda go z zyskiem? Pytała również, czy wywiąże się zapisów umowy, która ma zobowiązać nabywcę do udostępnienia parkowych alejek dla ruchu pieszego i rowerowego?
– Zawsze powtarzałem, że park jest nasz, wspólny, a nie mój. Nie zamierzam go zamykać. To jest moje słowo. Nie zamierzam i nie mogę tego sprzedać. Nie po to włożyłem w pałac tyle pieniędzy i serca, aby go teraz sprzedawać. Zresztą, obowiązują mnie umowy na unijne dotacje wykorzystane przy remontach. Przez 5 lat nie mogę pałacu sprzedawać. Gdybym go sprzedał, to również konserwator zabytków mógłby zażądać zwrotu bonifikaty – mówił obecny na sali Romuald Adamski.
– Będę głosowała przeciwko tej uchwale. Zgadzam się na sprzedaż, ale nie zgadzam się na wysokość bonifikaty. Jest przynajmniej o 5 procent za duża. Jesteśmy biednym powiatem, a biednego nie stać na rozdawanie pieniędzy. Wiem, że włożył pan dużo pieniędzy i serca w ten obiekt, ale nie płacił pan wysokiego czynszu, otrzymał pan od powiatu dotację na remont dachu i był zwalniany z czynszu – mówiła radna Danuta Zalewska. Radny Henryk Pawlina pytał o plany związane z budynkiem mieszkalnym, który znajduje się tuż przy pałacu. Chodzi o tak zwaną palmiarnię. Z mapy przedstawionej radnym wynika, że na środku terenu przeznaczonego do sprzedaży znajduje się wyspa wyłączona z tej sprzedaży. To właśnie ten budynek mieszkalny. – Mieszkańcy chcą wykupić swoje mieszkania, ale konserwator zabytków nie wyraża zgody na dzielenie zabytku. Chyba, że kupiłby go jeden właściciel. Mamy związane ręce – odpowiadał starosta Jarosław Tadych. Mieszkańcom budynku mają być zapewnione w akcie notarialnym odpowiednie służebności umożliwiające swobodny dojazd. Niestety, żaden z radnych nie spytał, skąd wzięło się owe 65 procent. Pewnie było tak, że nabywca przedstawił swoją ostateczną ofertę, a powiat dopasował do niej cenę i tyle. Po co więc ta cała zabawa? Nikt nie pytał, to starosta się nie musiał tłumaczyć. Ustalając cenę, należało również uwzględnić nakłady, które dzierżawca poniósł przez te wszystkie lata na remonty. Zgodnie z umową, odliczeniu podlegają tylko te zadania, które przeprowadzono za zgodą zarządu powiatu. – Takich zadań było jedenaście – mówił wicestarosta Andrzej Marach, który oficjalnie prowadził negocjacje z nabywcą. Wysokość tych nakładów oszacowano na kwotę 1.140.065 złotych. Po zastosowaniu bonifikaty z tytułu wpisania części nieruchomości do rejestru zabytków w wysokości 65 procent oraz po odliczeniu poniesionych nakładów ustalono cenę sprzedaży na 1.258.200 złotych. – Sprzedaż nie jest opodatkowana podatkiem VAT, ponieważ powiat, nabywając tę nieruchomość, nie miał prawa odliczenia VAT-u – zaznaczył od razu skarbnik Władysław Rembelski. Za przyjęciem uchwały głosowało 13 radnych. Przeciwko były panie radne: Hanna Sobiechowska, Danuta Zalewska i Dorota Witkowska.