Podatkowy eksperyment na psach
W czwartek Rada Miejska Więcborka pochyliła się nad przyszłorocznymi podatkami i opłatami lokalnymi. Wielkich podwyżek nie będzie. W końcu to rok wyborczy. Burmistrz Paweł Toczko okazał się wyjątkowo uległy i elastyczny, uwzględnił wszystkie wnioski komisji, nawet te, które obniżały jego propozycje.
– W przyszłorocznym budżecie planujemy wydatki majątkowe na poziomie siedmiu milionów. Zmniejszono nam subwencję ogólną o 190 tysięcy złotych. Będą mniejsze wpływy z podatku leśnego, który w tej chwili zależy od ceny drewna, a ta spada. Są też pewne oczekiwania mieszkańców. Generalnie, pan burmistrz w swoich propozycjach zaplanował dwuprocentową podwyżkę podatków i opłat. Jednak w trakcie prac komisji wniesiono pewne poprawki. Poprawki te zostały uwzględnione w projektach uchwał – mówiła Alina Kruk, skarbnik gminy, referując projekty uchwał podatkowych.
W grupie podatków od nieruchomości podwyżki są groszowe lub nie ma ich wcale. Podatek od budynków mieszkalnych nie zmieni się i nadal mieszkańcy będą płacić 72 grosze od metra kwadratowego powierzchni użytkowej takiego budynku. Z kolei przedsiębiorcy za metr powierzchni zajętej pod działalność gospodarczą zamiast dotychczasowej stawki 18,20 zapłacą 18,56 złotych. Cenę skupu żyta stosowaną do celów wymiaru podatku rolnego pozostawiono na poziomie tegorocznym, tj. 57,20 złotych za kwintal. Pierwotna propozycja burmistrza to 58,34 złotych. Maksymalna cena opublikowana w komunikacie prezesa Głównego Urzędu Statystycznego to 69,28 złotych. Z kolei w grupie podatków od środków transportowych stawki podniesiono o 2 procent. Tych stawek jest kilkanaście i zależą one nie tylko od tonażu pojazdu, ale również od systemu zawieszenia osi i liczby tych osi. O 50 groszy wzrosną opłaty targowe w przypadku sprzedaży produktów rolnych z samochodu, ciągnika czy stoiska oraz sprzedaży małych ilości produktów rolnych lub przemysłowych z tzw. ręki, kosza, torby czy skrzynki. Natomiast opłata za zajęcie jednego sektora na targowisku miejskim wzrośnie z 34 do 40 groszy i to akurat jest propozycja radnych, a nie burmistrza. W pierwszej wersji projektu uchwały w sprawie opłaty od posiadania psów widniała kwota 41 złotych rocznie od jednego psa, czyli o złotówkę więcej niż w roku obecnym. Komisje zaproponowały jednak dosyć odważne rozwiązanie i obniżenie tej opłaty do 10 złotych. Gminne finanse z tego powodu się nie zawalą, a to z prostej przyczyny: w zasadzie nikt za psy nie płaci. Opłata jest, ale nieściągalna. Od kilku lat nie jest to podatek, tylko opłata lokalna.
– W tym roku do budżetu gminy [z tego tytułu] wpłynęło 1.200 złotych – mówi Alina Kruk.
Łatwo obliczyć, że opłatę wniesiono za 35 psów. Tyle czworonogów żyje średnio na dwóch ulicach czy jednej niedużej wsi. Opłata od posiadania psów była więc w gminie Więcbork zwykła fikcją. Radni chcą sprawdzić, czy obniżka skłoni właścicieli psów do płacenia. Nie jest to zresztą tylko problem gminy Więcbork. Tak jest wszędzie. Wiele psów nie jest zewidencjonowanych i tym samym nieopodatkowanych. Ruch podjęty przez więcborskich radnych będzie testem pomysłu, o którym mówiono już wielokrotnie. O jego efektach będzie można mówić dopiero za rok.