Powiat
Postawił na nogi wszystkie służby
W ubiegły czwartek nieznany mężczyzna zadzwonił na numer 112 i poinformował, że między Komierowem a Przepałkowem doszło do wypadku drogowego, a w samochodach, które w nim uczestniczyły, są zakleszczone osoby. Na miejsce wysłano 5 zastępów straży pożarnej, 3 karetki pogotowia, a nawet śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Okazało się, że to był fałszywy alarm. Policja szuka autora tego idiotycznego żartu.
Zgłoszenie o wypadku wpłynęło przed godziną 8.00. Operator wojewódzkiego centrum powiadamiania ratunkowego uruchomił procedury związane z ratownictwem medycznym i jednocześnie skontaktował się z dyżurnymi komend straży pożarnej i policji w Sępólnie.
– Zgłaszający informował, że między Komierowem a Przepałkowem doszło do wypadku drogowego. Miały się zderzyć dwa samochody. Wypytywany przez operatora WCPR powiedział, że w samochodach są zakleszczone osoby. Mówił drżącym głosem, sprawiał wrażenie, jakby tam faktycznie był. Ponieważ nie był w stanie precyzyjnie określić miejsca zdarzenia, oprócz naszych zastępów zaalarmowałem ochotników z Sośna i z Komierowa. Założyłem, że jeśli jest to na drodze Komierowo – Przepałkowo, to pierwsze na miejscu będzie Komierowo. Jeśli gdzieś na drodze krajowej w kierunku Obodowa, to pierwsze będzie Sośno. Cały czas byłem w łączności z załogą śmigłowca LPR. Pilot krążył wokół i niczego nie dostrzegł. Muszę przyznać, że zgłaszający był bardzo wiarygodny – mówi Mirosław Tyda, który w tym czasie jako dyżurny Powiatowego Stanowiska Kierowania Komendy Powiatowej PSP w Sępólnie dowodził akcją. Jego słowa potwierdza st. bryg. Maciej Suchomski, komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Sępólnie, który wielokrotnie odsłuchiwał zapis rozmowy ze zgłaszającym zdarzenie.
Oprócz wspomnianych zastępów OSP Komierowo i Sośno na miejsce zadysponowano dwa zastępy ratowników oraz samochód operacyjny z dowódcą z Jednostki Ratowniczo – Gaśniczej w Sępólnie. Poza śmigłowcem LPR przyjechały także trzy zespoły ratownictwa medycznego, w tym jeden z Gostycyna, a także patrol policji. Wszystko niepotrzebnie, ponieważ był to fałszywy alarm.
Trudno słowami określić zachowanie nieodpowiedzialnego żartownisia. To po prostu idiota. Nie chodzi bynajmniej o koszty tej ogromnej operacji, które oczywiście są wysokie i my, podatnicy, póki co będziemy musieli je ponieść. Chodzi o to, że w tym samym czasie gdzieś na drugim końcu województwa, na drugim końcu powiatu czy w gminie Gostycyn ktoś naprawdę mógł potrzebować pomocy. Tak też było w tym przypadku. W Grudziądzu był prawdziwy wypadek, do którego wzywano śmigłowiec LPR.
Autora fałszywego alarmu poszukuje policja. Według naszych nieoficjalnych informacji ta osoba została już wytypowana.
– To musi trochę potrwać. Myślę, że ten tydzień przyniesie przełom w tej sprawie. Czynności prowadzimy pod kątem artykułu 66. Kodeksu wykroczeń – mówi mł. insp. Lech Zajączkowski, zastępca komendanta powiatowego policji w Sępólnie.
Wspomniany artykuł 66. Kw za bezprawne wywołanie alarmu lub blokowanie telefonicznego numeru alarmowego przewiduje karę aresztu, karę ograniczenia wolności albo grzywny w wysokości 1.500 zł. Mamy nadzieję, że sąd w tym przypadku zastosuje najwyższy wymiar kary, choć i tak jest on śmiesznie niski, a dodatkowo obciąży dowcipnisia kosztami akcji, z opcją zamiany na pracę w kamieniołomach.