Sępólno

Poszukiwacze śladów przeszłości

Robert Środecki, 03 styczeń 2025, 13:42
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Robert Jurak i Arkadiusz Szopiński są założycielami Grupy Pasjonatów Historii i Eksploracji „Zempelburg”. Panowie wyposażeni w nowoczesne wykrywacze metalu przeczesują okoliczne pola i lasy, odkrywając ślady przeszłości. Przed świętami podczas spotkania w sępoleńskiej bibliotece odsłonili kulisy swojej pasji, dzieląc się wiedzą z mieszkańcami.
Poszukiwacze śladów przeszłości

Robert Jurak i Arkadiusz Szopiński

Poszukiwacze śladów przeszłości

Wystawa cennych przedmiotów cieszyła się zainteresowaniem

– Przygoda zaczęła się kilka lat temu. Arek wrócił z emigracji, a u mnie w domu sprzęt już czekał. Początkowo nie wiedzieliśmy, jak ugryźć ten temat, ponieważ słyszałem, że poszukiwanie bez stosownych zezwoleń jest nielegalne i grożą za to kary. Na początku podpieliśmy się pod pewną grupę z Torunia. Jeździliśmy na spotkania ale po pewnym czasie uznaliśmy, że szkoda nam czasu i zdecydowaliśmy o podjęciu działań na miejscu. W ten sposób stworzyliśmy Grupę Pasjonatów Historii i Eksploracji „Zampelburg”. Uznaliśmy, że sami załatwimy sobie pozwolenia na dany teren i będziemy chodzić i szukać wtedy, kiedy mamy na to ochotę – powiedział podczas spotkania w bibliotece Robert Jurak. 
Arkadiusz Szopiński dodał, że pasją do poszukiwania zaraził go tata. – Pierwsze znaleziska znajdowaliśmy przy pomocy magnetometru. Urządzenie to badało zmienność pola magnetycznego wokół przedmiotu żelaznego. Nasze poszukiwania były zawężone. Z czasem kupiliśmy pierwszego „kanarka”, czyli wykrywacz na drobnicę: monety, guziki i ozdoby. I wtedy worek ze skarbami się rozsypał – powiedział. 
Praca w terenie z wykrywaczem metalu wymaga uzyskania wielu pozwoleń, nie tylko  właściciela gruntu, ale przede wszystkim wojewódzkiego konserwatora zabytków. 
Jak poszukiwania wyglądają w terenie? – Spotykamy się w ustalonym miejscu. Po krótkiej analizie mapy, mającej na celu określenie obszaru poszukiwań, każdy idzie na wybrane przez siebie miejsce. Staramy się nie chodzić zbyt blisko sobie, dlatego, że wykrywacze bardzo często nawzajem się zakłócają. Taka eskapada trwa zazwyczaj kilka godzin. Takie wypady są okazją do zresetowania głowy. Rodzin ze sobą nie zabieramy – mówi Robert Jurak. 
Skarbami wykopanymi z ziemi zajmuje się wojewódzki konserwator zabytków. To on decyduje, co dalej ze znaleziskiem. 
Ostatnie miesiące panowie z Grupy Pasjonatów Historii spędzają głównie na polach we Włościborzu. Na liście ich odkryć znajdują się stare monety, groty włóczni, narzędzia, ozdoby i wiele innych cennych przedmiotów. Właśnie te skarby można do połowy stycznia oglądać w Bibliotece Publicznej w Sępólnie. Ekspozycja znajduje się w czytelni dla dorosłych.