Felieton Radka Skórczewskiego

Problemy Georgii

Radek Skórczewski, 20 sierpień 2025, 13:26
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Jedziemy do Mediolanu. Córka dostała w ramach prezentu urodzinowego bilet na koncert BlackPink w Mediolanie, więc nie ma bata, trzeba jechać. Jeszcze 20 lat temu bym taką drogę ogarnął za jednym razem, ale SKS się odzywa w postaci dyskopatii i postanawiam jechać na raty. Zatrzymuję się w Ulm, kulturalnym centrum Szwabii (nie jest to land, tylko kraina etnograficzna obejmującą część Bawarii i Wittenbergii). Zresztą tu urodził się Einstein. Jest akurat festiwal wina, więc idziemy coś zjeść koło katedry. Hmm. Sama strefa festiwalu wygląda nieco jak husycki tabor. Cała strefa jest ograniczona kontenerami, w których są przedstawicielstwa okolicznych winiarni i restauracji, samo wejście następuje pomiędzy kolorowymi pachołkami biało-czerwono- -żółtymi. Usiłuję przesunąć nogą jeden. Cholera, nie da się… One są z… betonu. A wyglądają jak plastikowe. No cóż, tu też się boją, że a nóż (to sformułowanie pasuje dziś do Niemiec jak ulał) jakiś emigrant wiary miłującej pokój wjedzie w poszukiwaniu 72 dziewic w tłum mniejszości niemieckiej i zrobi jatkę z wielbicieli wina, piwa i obazdy. Zjadam tackę z obazdą, popijam kieliszkiem lokalnego wina i udaję się z powrotem do hotelu. Siadam sobie w holu i przeglądam lokalne gazety.
Problemy Georgii

Obóz dla uchodźców odsyłanych z Włoch do Albanii Zdjęcie: Alketa Misja/dpa/picture alliance

Sięgam po Schwabische Zeitung. Jeden artykuł wali po oczach. Syryjska wielodzietna rodzina na celowniku policji i polityki! Ponad 150 przestępstw na koncie członków 17-osobowej rodziny!
Dźgnięcia nożem, pobicia i groźby. Lista przestępstw popełnionych przez co najmniej dwunastu członków syryjskiej dalszej rodziny jest długa. Rodzina z Aleppo od kilku lat powoduje bóle głowy w regionie Stuttgartu - chociaż pierwsi członkowie wjechali do Niemiec dopiero dziesięć lat temu.
Zamiast bezpiecznego nowego początku, 11 dzieci wolało karierę przestępczą. Według policji, rodzinie przypisuje się obecnie ponad 150 przestępstw. Ojciec również nie jest obcy urzędnikom. Obecnie toczy się postępowanie karne przeciwko niemu i innym dzieciom.
44-letni mężczyzna jest uważany za głowę rodziny. Liczby dotyczące wielkości rodziny różnią się. Podczas gdy oficjalnie zgłoszono 16 osób, według badań prasy jest jeszcze jedna osoba (dobrze czytacie!): trzecia żona. W sumie ojciec ma 13 potomków. Rodzina mieszka na przedmieściach Stuttgartu w Zuffenhausen. Jednak niektóre pokoje mogą być obecnie puste - sześcioro dzieci jest już w więzieniu. Według Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, wszyscy członkowie rodziny przybyli do Niemiec w latach 2015-2020 i cieszą się statusem uchodźcy lub ochrony uzupełniającej. Tytuł ochrony uzupełniającej nie jest przyznawany z powodu indywidualnych prześladowań, ale z powodu wojny domowej w kraju. Rodzina żyje w dużej mierze kosztem niemieckiego państwa opiekuńczego, a tym samym kosztem podatnika. 3 żony:)). 44-letni ojciec otrzymuje pomoc społeczną z powodu rzekomej niepełnosprawności w chodzeniu. Rzekomej, ponieważ teraz wychodzi na jaw, że tylko sfałszował swój poziom opieki. Na telewizyjnym nagraniu można zobaczyć, jak sprintuje obok reporterów - którzy czekają na niego przy jego BMW po wizycie w sądzie.
Według policji, członkowie rodziny są oskarżeni o kilka przestępstw w obszarach „usiłowania nieumyślnego zabójstwa”, ataków nożem, niebezpiecznych obrażeń ciała i kradzieży. Trzech członków syryjskiej dalszej rodziny zostało tymczasowo wydalonych po cofnięciu statusu pobytu, ale nadal są w Niemczech (buhaha).
Podsumowując. Masz 44 lata, trzy żony (czyli życie urozmaicone:) inaczej), majstrujesz dzieci w imię Allacha i nie płacisz za nic. Za wszystko płaci państwo niemieckie, niemiecki podatnik. Hmm, w sumie ja też :(
Jak to fajnie być muzułmaninem w rajchu.
Tak sobie idziemy przez stare miasto... a ja od pewnego czasu rozwinąłem sobie takie hobby… Idąc przez nowo poznawane niemieckie miasto, liczę mijane dzieci w wózkach. Spacerując w Ulm wieczorem i rano dnia następnego, naliczyłem 8 dzieci w wózkach, 3 matki były Niemkami, 5 nosiło na głowie jakieś chusty, w tym 3 z nich miały koło siebie jeszcze inne dzieciaki, też nie mówiące żadnym językiem Europy… Zwijamy się.

Mediolan

Uff. Dojechaliśmy do Mediolanu!
Wynajęliśmy lokal koło stacji metra, więc mamy fajne połączenie. Zawiozłem dziewczyny na koncert, a sam z synem udajemy się na miasto. Obecnie przy wejściu na plac katedralny nie ma już samochodów pancernych Iveco, a zamiast nich postawiono dziwaczne betonowe figury, nijak nie pasujące do architektury otoczenia. Nie wiem, co artysta chciał nimi wyrazić, ale masywne są. Miedzy nimi stalowe, eleganckie pachołki. No cóż, wyglada to dziwacznie, ale wielbiciele religii pokoju musieliby użyć czołgu, żeby wjechać w tłum na placu przed Duomo. Natomiast żołnierze z bronią długą są mniej widoczni… ale są. W cieniu budynków parkują wojskowe jeepy. Oglądamy katedrę, podziwiamy budynki, a następnie idziemy w kierunku zamku Borgiów. Żar leje się z nieba, więc siadam na betonowej ławeczce na placu przed zamkiem i wlewam w siebie pół litra wody. Obserwuję otoczenie. Mija mnie duży Murzyn z wisiorkami i łańcuszkami na rękach. Kieruje się na drobną kobietę z trójką dzieci, tak na oko 4, 6 i 8 lat. Zastępuje jej drogę i pyta, czy nie chce wisiorka dla dzieci, ona odpowiada: ,,no, no...”, a ten dalej, że wisiorek ładny, pasuje do oczu dziecka… Ona: ,,no”, gestykuluje, pokazując, że nie życzy sobie tego. A ten dalej… i łapie dziecko za rękę i na siłę zakłada zdezorientowanemu chłopcu na lewe przedramię jakiś rzemyk… Na twarzy Włoszki, tak na oko 160 cm wzrostu widzę grymas przerażenia i rezygnacji. Tak na oko 110 kilo Ugandy kontra max 60 kilo Włoszki. Nikt z siedzących bliżej metroseksualnych dupków nie reaguje, wszyscy lampią się w innych kierunkach. Wstaję i ruszam w kierunku tej grupki. 
– Czy Pan nie słyszy, że ta pani nie życzy sobie tego sznureczka? – mówię spokojnie po angielsku. Uganda nie reaguje, dalej wiąże rzemyk na dłoni dziecka, więc powtarzam:
– Czy pan jest głuchy? Ta pani sobie tego nie życzy! Murzyn obraca się w moim kierunku. 
– A czy to twoja kobieta? Co cię to obchodzi?!
W podobnej sytuacji koledzy na moim oddziale zaczęliby cmokać i kręcić głowami. Gość źle trafił... Takie chamskie zachowanie w stosunku do słabszych, szczególnie kobiet, działa na mnie, jak płachta na byka. 
– A czy ty... (i tu wchodzi polski tzw. przecinek z „r” w środku) nie słyszysz, że ta pani nie chce kupić tego sznurka? To nie jest Afryka, jak kobieta w Europie mówi nie, to... (znowu polski przecinek) znaczy nie! 
Oho. Na ławkach widać poruszenie, kilka głów kieruje się w naszą stronę. Murzyn zaczyna coś tam bulgotać w moim kierunku, ale odpuszcza i zdejmuje rzemyk z ręki dziecka… Coś tam bulgocze dalej… 
– Jak nie rozumiesz zasad Europy, to sp…j do Afryki. Odpuszcza. Drobna Włoszka z wyrazem ulgi na twarzy mówi mi ,,Grazie signiore” i idzie dalej z dzieciakami w kierunku centrum. Dupki w rurkach gapią się na mnie ze zdziwieniem w oczach. Pewno jakbym tupnął nogą, to by uciekli. 

Giorgia (i my) ma problem

Pierwszego sierpnia Trybunał w Luksemburgu odniósł się do sprawy dwóch Banglijczyków (tak się mówi na gości z Bangladeszu), którzy zostali podjęci na morzu przez włoską jednostkę i odstawieni do ośrodka w Albanii, wybudowanego przez rząd Giorgii Meloni na mocy umowy z Tiraną. W ośrodkach tych, podobnie jak w centrach dla niechcianych imigrantów (CPR) na terytorium Włoch, stosuje się przyśpieszoną procedurę graniczną, pozwalającą na szybsze podejmowanie negatywnych decyzji o ochronie międzynarodowej dla migrantów i szybsze odsyłanie ich do krajów pochodzenia. Państwo unijne może jednak stosować tę procedurę tylko wobec obywateli krajów uznanych za bezpieczne. A gdzie jest bezpiecznie? Ha, o tym, okazuje się, decyduje TSUE nie rząd. I właśnie w tej kwestii punkt widzenia radykalnie prawicowego włoskiego rządu zderzył się z perspektywą europejskich sędziów. O jego opinię poprosił Trybunał w Rzymie, który od początku (jesień 2024 r.) odrzucał wnioski rządu o zatwierdzenie przetrzymywania kolejnych grup imigrantów w ośrodkach w Albanii. Gabinet pięknookiej Meloni, chcąc nie chcąc, musiał sprowadzać ich na terytorium Włoch zaraz po umieszczeniu w ośrodku w Albanii. Włoskie sądy uznawały bowiem, że tylko we Włoszech - a na pewno nie na terytorium ich krajów - może być im zagwarantowana pełnia praw. TSUE służy właśnie do rozstrzygania tego typu spraw, ponieważ jej zadaniem jest rozstrzyganie sporów prawnych między rządami unijnych krajów a ich instytucjami oraz pilnowanie, aby prawo unijne było stosowane w jednakowy sposób we wszystkich krajach UE.
Banglijczycy po umieszczeniu w ośrodku w Albanii poprosili o azyl, a Włochy, korzystając z przyśpieszonej procedury, odrzuciły tę prośbę, powołując się na fakt, iż Bangladesz jest „państwem bezpiecznym”, nie ma więc powodu z niego uciekać. Dlaczego włoscy urzędnicy tak orzekli? Ponieważ w październiku 2024 r. rząd włoski wydał „dekret o randze ustawy” o państwach bezpiecznych, a wśród nich został wymieniony Bangladesz. Innymi słowy, rząd odgórnie wyznaczył, które kraje są „bezpieczne”, żeby zmusić włoskie sądy do masowego odrzucania wniosków o azyl i odejścia od dokładnego rozpatrywania każdej prośby z osobna. Czy w Bangladeszu jest wojna? Nie. Ostatnia, jaka tam była, to w 1971 roku z Indiami, kiedy to jeszcze Bangladesz nie był Bangladeszem tylko Pakistanem Wschodnim. Natomiast jest duży przyrost naturalny. Włoscy sędziowie (sic!) odwołali się od decyzji włoskich urzędników. I poprosili, żeby TSUE wypowiedziało się w sprawie dwóch Banglijczyków oraz w kwestii „państw bezpiecznych”. W piątkowym orzeczeniu Trybunał Sprawiedliwości UE przyznał włoskim sędziom rację. Stwierdził, że państwo unijne ma prawo aktem legislacyjnym ustalić listę państw bezpiecznych, ale ostatecznie to sędzia TSUE - w zgodzie z prawem unijnym - musi mieć możliwość zweryfikowania tej listy. No i zweryfikowali. Sąd w Luksemburgu orzekł także, że nie można uznać za bezpiecznego kraju, jeśli nie gwarantuje on bezpieczeństwa wszystkim swoim obywatelom. W tym przypadku chodziło o to, iż panowie z Bangladeszu oświadczyli, iż są homoseksualistami! A z Bangladeszu do Rzymu jest 7500 km, a do takiej bogatej i muzułmańskiej Indonezji już tylko 3700. Tylko w Indonezji nie dostaniesz socjalu za nic, natomiast w Europie? Pewnie tak. Ten precedens pokazuje, jaką ścieżką będą podążać kolejne osoby ubiegające się o azyl. Wystarczy, iż podadzą, że homoseksualistami i już żaden rząd nie będzie miał nic do gadania, bo TSUE zarządzi tak, a nie inaczej. Więc nie zdziwię się, iż w najbliższym czasie coraz więcej tzw. migrantów będzie podawało we wnioskach azylowych, iż bycie homoseksualistą zmusiło ich do ucieczki z ojczyzny. Będą przy pomocy lewicowych prawników wykorzystywać tę sytuację. Pewno znajdą się też i w naszym kraju osoby spod znaku ukradzionej dzieciom tęczy, które się ucieszą z takich sytuacji i przygarną biednych uciemiężonych. 

Ze świata

Irlandia 

Przed tygodniem w centrum Dublina 23-letni mężczyzna zaatakował nożem policjanta. Ciężko ranny mundurowy został przewieziony do szpitala, przeżył. Życie uratowała mu kamizelka antynożowa, bez niej nie przeżyłby kilkunastu ciosów nożem. Sprawcą napaści był mężczyzna o takim typowym irlandzkim nazwisku, Abdullah Khan. Tak… Dobrze czytacie. Kamizelka antynożowa.

Mauretania 

Według danych FRONTEX-u w Mauretanii przebywa obecnie prawie 300 tys. migrantów z Mali, z których większość zamierza udać się na Wyspy Kanaryjskie i dalej. Do Europy. Piszę o Malijczykach, ponieważ z moich źródeł dowiedziałem się, iż pierwszy Malijczyk został przekazany polskim służbom przez zachodnich sąsiadów. Pamiętajcie… implementując do Europy subsaharyjskie towarzystwo, implementujemy także tamtejszą kulturę…
Radek 
Krajan na zachodnim brzegu Odry