Przewodniczący knebluje usta
Do spornego wydarzenia doszło 24 listopada ubiegłego roku. W przedostatnim punkcie porządku obrad - wolne wnioski - o głos poprosił Leszek Skaza. Społeczny konserwator zabytków chciał powiadomić radnych o uchybieniach, których dopatrzył się w ekspertyzie dotyczącej walorów przyrodniczych Krajeńskiego Parku Krajobrazowego. ,,Przewodniczący nie dopuścił do poinformowania Rady o brakach i błędach w ekspertyzie. Powyższe wyczerpuje, moim zdaniem, znamiona świadomej działalności na szkodę społeczności gminnej, która poniosła koszty opracowania wyżej wymienionego dokumentu, a także stanowi przekroczenie uprawnień i rażące naruszenie obowiązków i norm postępowania, przypisanych w ustawie samorządowej funkcji przewodniczącego rady gminy” – czytamy w skardze adresowanej do wojewody. Do skargi załączone jest obszerne uzasadnienie. Jest w nim mowa o ignorancji i bezzasadnym wydatkowaniu publicznych pieniędzy. ,,Radni mają nie tylko prawo, ale i obowiązek wiedzieć, na co wydają społeczne pieniądze. Wszystkie zastrzeżenia, uwagi i informacje w tak kontrowersyjnej sprawie jak wyżej wymieniona ekspertyza, powinni więc traktować z należytą powagą, zgodnie z najlepiej pojętym długofalowym interesem gminnej społeczności. Ten obowiązek wynika wprost z ustawy o samorządzie gminnym. Przewodniczący Rady, odbierając udzielony wcześniej głos, uniemożliwił mi jednocześnie wypełnienie obywatelskiego obowiązku, jakim jest poinformowanie stosownego organu o zauważonych nieprawidłowościach, do tego mających skutki finansowe dla gminy.
Z kolei radnym uniemożliwił pozyskanie tychże informacji, co jest niedopuszczalnym naruszeniem ich praw, tak w świetle prawa miejscowego, jak i państwowego. Praw niezbędnych do prawidłowego wykonywanie mandatu powierzonego przez społeczeństwo. Postawa Pana Józefa Kujawiaka, którą zademonstrował na sesji, to zupełnie irracjonalna i bardzo rozpaczliwa próba ukrycia całkowitego bezsensu wydania 37 tys. zł (tyle kosztowała ekspertyza). Ekspertyza bowiem niczego nie udowodniła ani niczego nowego nie odkryła. Tymczasem to właśnie przewodniczący Rady był tym, który najgłośniej nakłaniał radnych do głosowania za uchwałą w tej sprawie, w pewnym momencie prześcigając w zaangażowaniu emocjonalnym nawet burmistrza gminy. Pan przewodniczący najwyraźniej nie radzi sobie dziś z pewnymi problemami, których sam był w wielkiej mierze sprawcą. Próby kneblowania rzeczywistości, upór w najbardziej negatywnym tego słowa znaczeniu i wiara tylko we własne wydumane prawdy to tylko niektóre z tego przejawów. Do tego dochodzi wręcz mizerna znajomość ustawodawstwa samorządowego oraz nieumiejętność odpowiedniego dekretowania tematów na poszczególne komisje rady, z czym mamy do czynienia od lat” – krytykuje przewodniczącego rady miejskiej w uzasadnieniu do skargi mieszkaniec Wituni.
Powszechnie wiadomo, że Józef Kujawiak i Paweł Toczko są zwolennikami okrojenia Krajeńskiego Parku Krajobrazowego. Ponadto obaj panowie nie przepadają za społecznym konserwatorem zabytków, który dla odmiany jest miłośnikiem parku krytykującym działania radnych i burmistrza. Ostatecznie po kilku tygodniach analiz skarga została uznana za bezzasadną. Prawnicy wojewody nie analizowali treści ekspertyzy przyrodniczej, bowiem to nie ona była przedmiotem w sprawie. Służby wojewody skoncentrowały swoją uwagę na ustawowych kompetencjach przewodniczącego rady miejskiej. W uzasadnieniu opinii wojewody czytamy, że społeczny konserwator zabytków nie był gościem zaproszonym na sesję, a takim osobom przewodniczący nie musi udzielać głosu. Obrady są otwarte dla wszystkich zainteresowanych, ale ci, którzy nie sprzyjają przewodniczącemu rady i burmistrzowi, nie powinni się odzywać. Kneblowanie ust w majestacie prawa to taki samorządowy obyczaj.