Rada nie ma nic do roboty
Prezent dla marszałka
Powiatowi samorządowcy zachodzą w głowę, jak to się stało, że marszałek województwa zmienił zdanie w sprawie lokalizacji siedziby Krajeńskiego Parku Krajobrazowego. Wszystko było już ustalone. Siedziba miała powstać w Sypniewie na działce wyłączonej z zespołu pałacowo-parkowego. Dwa lata temu powiat w formie darowizny przekazał ją województwu na ten właśnie cel. Okazało się, że powstanie tu co najwyżej ośrodek edukacji ekologicznej. Siedziba parku ma pozostać w Więcborku, ogłosił marszałek województwa ku zaskoczeniu powiatowych decydentów. – Kto z Więcborka ma takie przebicie w Toruniu? Czyżby Marek Witkowski? – zastanawiają się.
Ostatecznie zdecydowano, że siedziba parku powstanie na terenie starej remizy przy ulicy Strzeleckiej 5. Niektórzy już żartują, że siedziba parku powstanie z naruszeniem parkowych zakazów, czyli nad samym brzegiem jeziora. Jeszcze inni mówią, że chodzi o to, aby przewodnicząca rady miejskiej Grażyna Witczak, od 17 lat pracownik parku, po prostu miała bliżej do pracy. Jeśli jej „zakład” powstanie przy ulicy Strzeleckiej, to do pracy będzie mogła chodzić w domowych kapciach, ponieważ mieszka po drugiej stronie ulicy. Radni podjęli uchwałę wyrażającą zgodę na nieodpłatne przekazanie w formie darowizny nieruchomości przy ulicy Strzeleckiej. Przedmiotem tej darowizny jest działka zabudowana o powierzchni 1330 metrów kwadratowych. W uchwale znalazł się zapis, który mówi: „Nieruchomość zostaje przekazana z przeznaczeniem na siedzibę Krajeńskiego Parku Krajobrazowego, Ośrodka Edukacji Przyrodniczej oraz cele statutowe KPK.” W kolejnym paragraf ie czytamy: „W przypadku niewykorzystania nieruchomości na wskazany cel do dnia 31.12.2018 roku darowizna może zostać odwołana”. Taki zapis ma się również znaleźć w akcie notarialnym. – Aby nie być posądzoną przez pana redaktora o interesowność, chyba wyłączę się z głosowania – powiedziała przewodnicząca Grażyna Witczak, wyraźnie czyniąc aluzję do naszego reportera. Oczywiście w ten sposób nawiązała do głosowania nad sprzeciwem rady co do lokalizacji biogazowni w Runowie. Wówczas wbrew prawu dopuściła do głosowania radnego Jana Antczaka. Ostatecznie w środowym głosowaniu wstrzymała się od głosu. Pozostali radni byli za przekazaniem nieruchomości przy Strzeleckiej samorządowi województwa.
Pomorska wyleciała z budżetu
Są dwie metody konstruowania budżetu gminy. Sposób więcborski polega na tym, że do załącznika inwestycyjnego wpisuje się inwestycje, bez gwarancji, że znajdą się na nie pieniądze. Z kolei sąsiedzi z Sępólna umieszczają zadanie w budżecie dopiero wtedy, kiedy mają w pełni zabezpieczone środki na jego realizację. „Dziesięć milionów na inwestycje, jak Unia da” – tak brzmiał tytuł naszego artykułu dotyczącego budżetu gminy Więcbork na 2017 rok. No i szybciutko okazało się, że Unia nie da. W uchwale wprowadzającej zmiany budżetowe zmniejszono plan dochodów budżetowych o kwotę 600 838 zł i wydatków o kwotę 1 202 000 zł w związku z rezygnacją z realizacji zadania inwestycyjnego polegającego na przebudowie ulicy Pomorskiej. Przyczyną rezygnacji jest nieuzyskanie dofinansowania. Czy nie lepiej było poczekać do rozstrzygnięcia konkursu na dofinansowanie i dopiero potem umieścić to zadanie w budżecie? Budżet można nowelizować nawet każdego dnia. Środki własne gminy planowane na Pomorską przesunięto na ulicę Krzywoustego. Ulica Pomorska wypadła z budżetu, ale pojawiło się nowe zadanie inwestycyjne. Niestety, nie ma ono nic wspólnego z gminną infrastrukturą drogową. Zadanie to brzmi: „Przebudowa, rozbudowa oraz zmiana sposobu użytkowania budynku gospodarczego na klub samopomocy dla mieszkańców gminy Więcbork oraz pomieszczenia socjalne wraz z budową parkingu”. Przypisano mukwotę 2 504 300 zł. Pisaliśmy już na ten temat. Chodzi o budynek gospodarczy z czerwonej cegły, za urzędem miejskim. Ma on być przebudowany ze środków w ramach programu rewitalizacji. Powstanie tutaj kolejna placówka opieki społecznej. – Budują kolejną „bawialnię” dla starszych osób. Czy nie lepiej ten budynek przeznaczyć na poprawę warunków pracy urzędu miejskiego? Przecież ten urząd to jest jakiś koszmar dla petentów i dla urzędników. O słynnym baraku za opieką społeczną już nie wspomnę. To chyba jest wpisane do rejestru zabytków i nie wolno go ruszać – powiedział jeden ze stałych bywalców więcborskiego magistratu i trudno się z nim nie zgodzić.