Rolniczy protest
– Nie zachowamy się jak górnicy i nie zwiniemy żagli, kiedy trzeba upomnieć się o swoje. Ten protest i kolejne przedstawiciele rządu będą ignorować. Potrafili wrzucać petycje i projekty ustaw z dwoma milionami podpisów do niszczarki i z nami zrobią to samo. Cena wieprzowiny była głównym powodem tego spotkania. Tylko stałe protesty mogą spowodować pewne ruchy ze strony rządowej – mówi Marek Witkowski, radny sejmiku, który formalnie zgłosił zgromadzenie i stanął na jego czele. Przed starostwem zebrało się 52 rolników. Część z nich była wyposażona w transparenty. Dużym zaskoczeniem był przyjazd grupy młodzieży ze szkoły rolniczej w Sypniewie. – Jak mamy przejmować od rodziców gospodarstwa, kiedy sytuacja w rolnictwie jest taka niepewna? Jak mamy powiększać gospodarstwa, kiedy ziemia jest taka droga i wykupują ją spekulanci? – pytał jeden z tegorocznych maturzystów technikum rolniczego. Sprawdziliśmy, młodzież nie była na wagarach. Protestujący sformułowali dziewięć postulatów dotyczących rynku mleka i wieprzowiny. Domagano się m.in. likwidacji kar mlecznych za ostatni rok kwotowy czy uruchomienia skupu świń na rezerwy materiałowe, a także uznania przez rząd sytuacji w rolnictwie, a w szczególności gospodarstwach produkujących wieprzowinę, jako klęskową. Do rolników wyszedł wicestarosta Andrzej Marach i zaproponował im ciepłą kawę i herbatę. Protestujący chętnie skorzystali. Po około godzinnej pikiecie wszyscy poszli do sali sesyjną. Tutaj wybrano tymczasowy komitet protestacyjny, w skład którego weszli reprezentanci wszystkich gmin powiatu. Zdecydowano, że do kolejnego spotkania dojdzie 5 lutego. W planach jest przemarsz od starostwa do siedziby Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji rolnictwa. Tym razem manifestacja ma liczyć co najmniej kilkaset osób.