Roman Buława z Nagrodą św. Wawrzyńca
Świętego Wawrzyńca na patrona wybrały sobie tylko trzy miasta w Polsce. Jednym z nich jest Sępólno. Wizerunek męczennika występuje w herbie miasta, na jego fladze, a także pieczęci. Tak zwana sesja wawrzyńcowa jest zwoływana zawsze 10 sierpnia, bez względu na to, jaki to jest dzień tygodnia, i ma swój stały scenariusz. Podczas tej sesji wręczane jest najważniejsze w gminie wyróżnienie, czyli Nagroda św. Wawrzyńca, którą stanowi ważąca 7,5 kilograma statuetka, oraz specjalny dyplom. Przyznawana jest osobom oraz podmiotom, które w szczególny sposób zapisały się w historii, działając i pracując na rzecz gminy. Niestety, do tej pory część laureatów budziła wiele kontrowersji. Nagrodę przyznano na przykład wszystkim jednostkom OSP w gminie czy wszystkim kołom gospodyń wiejskich. Ubiegłoroczna uroczystość wręczenia nagrody Januszowi Tomasowi została zakłócona przez jego przeciwników. Już wielokrotnie powtarzaliśmy, że jeśli nie ma poważnego kandydata do nagrody, to w danym roku jej nie wręczajmy, nie róbmy tego na siłę. Na szczęście tegoroczny laureat nie budzi żadnych kontrowersji. To osoba zasłużona, ale też powszechnie lubiana. Jeśli mówimy Roman Buława, to mamy na myśli sępoleński sport i to od ponad 70 lat. Pan Roman urodził się 24 września 1935 roku w Gdańsku, a do Sępólna trafił w przeddzień wybuchu wojny. Od 1948 roku jest członkiem miejscowych klubów sportowych, od Ogniwa do MLKS-u. Najpierw grał w piłkę, a później w tenisa stołowego. Właśnie tenis to jego ukochana dyscyplina. Pan Roman był prawdopodobnie najstarszym, czynnym zawodnikiem w Polsce. W środowisku tenisowym znany jest bardziej jako „Kiero”, a dla najmłodszego pokolenia „Kieruś”. „Kiero” był zawodnikiem, ale przede wszystkim działaczem sportowym i szkoleniowcem grup młodzieżowych. Wychował cztery pokolenia sępoleńskich tenisistów. Nie opuścił żadnego treningu, żadnego meczu. Był nie tylko szkoleniowcem, ale przede wszystkim dobrym duchem tenisowego środowiska. Pan Romek nie miał swoich dzieci i całą swoją energię przekazywał wychowankom. Mało kto o tym wie, ale po treningach za swoje pieniądze kupował im oranżadę, lody czy słodycze. Brał udział we wszystkich igrzyskach olimpijskich sportowców wiejskich, a rozegrano ich do tej pory piętnaście, w olimpijskim trybie, czyli co 4 lata. – Muszę być na szesnastych igrzyskach – powiedział po odebraniu statuetki. Będzie na pewno, ponieważ odbędą się w Sępólnie.
Drugą pasją pana Romana jest śpiew. Od ćwierć wieku jest członkiem parafialnego chóru Cecylia, a wcześniej śpiewał w więcborskiej Lutni.
Każdego dnia możemy go spotkać przechadzającego się ulicami miasta. Zawsze w nienagannym, markowym stroju sportowym i adidasach. Zawsze uśmiechnięty. Swoim poczuciem humoru zaraża innych. Warto też przypomnieć o tym, jak gmina wyciągnęła do niego rękę, kiedy w jesieni życia, nagle, nie ze swojej winy, pozostał bez mieszkania. Tak właśnie powinno się traktować zasłużonych mieszkańców.
Pan Roman po wręczeniu nagrody wiele nie powiedział. Dziękował wszystkim, których dostrzegł na sali. Jako pierwszy z gratulacjami stanął przed nim laureat pierwszej Nagrody św. Wawrzyńca, ks. prałat Zenon Skierka. Za drzwiami czekał na niego tort. Oczywiście w kształcie tenisowego stołu. Wniosek o uhonorowanie Romana Buławy złożył klub sportowy Krajna.