Rozpoczął się proces
Oznacza to, że to sąd, a nie arbitralnie sam burmistrz uzna przetarg za zgodny lub niezgodny z prawem. Rozpoczynając proces przed sądem, jednoznacznie obalone zostały kłamstwa magistratu i niektórych usłużnych mediów, że sąd wcześniej odrzucił pozew BONUS-a. Jak widać, sąd pozwu nie odrzucił, a wręcz przeciwnie - nadał sprawie bieg. Szkoda tylko, że zrobił to z tak dużą zwłoką. Dzisiaj konsekwencje prawomocnego wyroku mogą mieć dla gminy dramatyczne skutki. Ale jak zawsze najbardziej ucierpieli mieszkańcy, którzy bezpowrotnie stracili dostęp do większości lekarzy specjalistów.
W Polsce znane są przypadki, w których gminni włodarze „pozbywali się” dobrze funkcjonujących placówek medycznych na rzecz własnych lub sprowadzanych kolesiów.
Nigdzie takie działania nie przyniosły gminom sukcesów. Jedynym efektem są puste budynki po przychodniach lub w najlepszym wypadku budynki wykorzystywane na inne cele niż medyczne. Zawsze dzieje się tak, kiedy lokalna władza upaja się wiarą w magię swoich możliwości i zapomina, że to jej elektorat, czyli między innymi pacjenci, dokonuje wyboru lekarzy, od których, w razie potrzeby, chce uzyskać właściwą pomoc medyczną, bez względu na to, w którym budynku pracują.
Proces może trwać długo, bo powód zamierza przedstawić wszystkie argumenty świadczące za bezprawnością rozstrzygnięcia przetargu. Przed sądem przewinie się z pewnością również spora ilość świadków. Oczywiste jest również, że na wyroku w pierwszej instancji się nie zakończy. Bo nie jest prawdą, że każdy wydany wyrok sądu jest natychmiast prawomocny i zmusza którąś ze stron do natychmiastowego jego wykonania. Dziennikarzom, którzy aspirują do miana rzetelnych, nie wypada tego nie wiedzieć.
(san)