Sąd ukarał policjanta
Błażej P. jest oskarżony o osiem czynów przestępczych. Najpoważniejszy dotyczy rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia na ks. prałacie Henryku Lesnerze, który miał miejsce rankiem 30 kwietnia ubiegłego roku. W wyniku tego zdarzenia proboszcz odniósł obrażenia ciała w postaci 6-centymetrowej rany głowy, rozbitego łuku brwiowego, zasinień oraz oparzeń na klatce piersiowej po użyciu paralizatora. Sprawca zrabował... 30 złotych i 5 euro. Ponadto Błażej P. jest oskarżony o to, że w dniu 24 maja 2018 roku na ulicy Wojska Polskiego w Sępólnie prowadził samochód mazda 6, będąc pod wpływem narkotyków oraz o posiadanie narkotyków. Kolejne zarzuty zawarte w akcie oskarżenia dotyczą kradzieży z włamaniem do garaży oraz piwnic na terenie Sępólna, Więcborka i Kamienia.
Na pierwszej rozprawie oskarżony przyznał się tylko do prowadzenia samochodu pod wpływem narkotyków oraz do włamania na terenie Kamienia. Do pozostałych zarzutów zdecydowanie się nie przyznaje.
Błażej P. został zatrzymany przez policję kiedy srebrną mazdą na niemieckich numerach rejestracyjnych jechał ulicą Wojska Polskiego. Okazało się, że kierowca był pod wpływem narkotyków i takowe przy sobie posiadał. – W bagażniku samochodu ujawniono elektronarzędzia. Wiedzieliśmy, że w tym czasie doszło do włamania w Kamieniu, podczas którego skradziono takie narzędzia. Naszą uwagę zwróciła bardzo charakterystyczna wiertarka. Właściciel ją rozpoznał – zeznawał policjant wydziału kryminalnego sępoleńskiej komendy. Skąd podejrzenie, że zatrzymany dopuścił się również rozboju na proboszczu? Koronnym dowodem w tej sprawie są ślady biologiczne pozostawione na oknie i drzwiach balkonowych, po wyłamaniu których sprawca dostał się na plebanię. W związku z tym dowodem obrońca oskarżonego zawnioskował o przesłuchanie biegłego powołanego do tej sprawy.
– Z próbek, które miałam do dyspozycji, wyizolowano profil DNA zgodny z profilem siedzącego tutaj oskarżonego – stwierdziła autorka ekspertyzy zleconej przez prokuraturę.
Na tę okoliczność zeznawał również technik kryminalistyki, który pobierał próbki z materiałem biologicznym.
– Próbki pobrałem z szyby okna oraz drzwi tarasowych. Gołym okiem było na nich widać tak zwane zamazania. W mojej ocenie ślady były świeże. Zamki były wyłamane – mówił technik.
Oskarżony od początku twierdzi, że jego naskórek mógł się tam znaleźć wcześniej, tym bardziej że choruje na łuszczycę. Mógł tam na przykład zostać przeniesiony przez jego matkę, która myła okna, lub w czasie gdy pomagał w pracach na plebanii. W związku z tym obrońca pytał, czy można określić wiek materiału pobranego do badań. Biegła stwierdziła, że nie ma takiej możliwości.
We wtorek przed sądem zeznawał również sępoleński wikariusz Bartłomiej Kozłowski, ale, jak przyznał, na miejsce zdarzenia dotarł jako ostatni, kiedy przyjechała już policja oraz zespół ratownictwa medycznego. Prokurator Adam Andrejczuk pytał księdza o psa należącego do proboszcza, który przebywa w kojcu nieopodal plebanii. – Dla swoich jest bardzo łagodny, a na obcych szczeka – mówił ksiądz Bartek.
Jako świadka wezwano również matkę oskarżonego, ale jako osoba najbliższa skorzystała z prawa do odmowy składania zeznań.
Gdyby nie nieobecność policjanta proces zakończyłby się już we wtorek, a tak sąd musiał wyznaczyć kolejny, kwietniowy termin rozprawy. Zarówno obrońca, jak i prokurator oświadczyli, że nie zamierzają składać nowych wniosków dowodowych.
Wcześniej sąd przedłużył Błażejowi P. tymczasowy areszt do dnia 1 maja.