Więcbork

Samorząd ubezwłasnowolniony

Piotr Pankanin, Robert Lida, 01 marzec 2018, 09:54
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Konflikt na linii Samorząd Mieszkańców Więcborka – burmistrzowie. Poszło o zakup toreb ekologicznych wielokrotnego użytku. Sprawa „oparła się” już o regionalną izbę obrachunkową. Może to nie jest jakaś wielka afera, ale ta sytuacja skłania do refleksji nad miejscem samorządu mieszkańców w życiu miasta. Wydaje się, że obecnie jest on traktowany jak przysłowiowe piąte koło u wozu.
Samorząd ubezwłasnowolniony

Ryszard Przybyłowski i burmistrzowie Więcborka w tle, chcący połączyć siły w... rozdawaniu toreb. I chyba w niczym więcej

 

„Zarząd Samorządu Mieszkańców Więcborka zwraca się z prośbą o podanie powodu i podstaw prawnych dotyczących wstrzymania przelewu środków finansowych na opłacenie dostarczonych dnia 6 lutego 2018 roku faktur proforma wystawionych przez firmę SIM-Koło na zakup toreb materiałowych wielokrotnego użytku z nadrukiem »Więcbork – dobry kierunek« i długopisów. Materiały te miały zostać nieodpłatnie przekazane mieszkańcom Więcborka.”
 
To fragment pisma, które zarząd Samorządu Mieszkańców Więcborka skierował do burmistrza i przewodniczącej rady miejskiej. O co chodzi z tymi torbami?
– Samorząd mieszkańców nie ma własnego budżetu. Funkcjonuje w ramach budżetu gminy. Przez całą kadencję mamy do dyspozycji kwotę 5.500 złotych na rok. Do tej pory przeznaczaliśmy je na dofinansowanie zakupu mebli do pracowni komputerowej w szkole, remont łazienek w szkle, zakup mebli i materiałów dydaktycznych dla szkoły czy zakup paczek dla dzieci. W związku z tym nie było żadnych sprzeciwów ze strony władz gminy. W tym roku zarząd postanowił część środków przeznaczyć na zakup toreb ekologicznych wielokrotnego użytku z nadrukiem „Więcbork – dobry kierunek” i długopisów. Miało to być 210 toreb. Zamówiliśmy je w tej samej firmie, w której podobne torby kupowała gmina. Chcieliśmy zobaczyć, jak one wyglądają, ale okazuje się, że w urzędzie takich toreb nie ma. Ponieważ takiego towaru nie można sprzedać gdzie indziej, firma wystawiła na gminę fakturę proforma. Niestety, gmina nie chce jej zapłacić – mówi Ryszard Przybyłowski, przewodniczący zarządu Samorządu Mieszkańców Więcborka.
Przewodniczący dostarczył też do urzędu miejskiego standardowy, obowiązujący w gminie formularz zapotrzebowania na zakup.
– Pan przewodniczący pojawił się w księgowości i poinformował, że składa zamówienie na zakup toreb. Panie
z księgowości powiedziały, że ten zakup niekoniecznie wpisuje się w działalność samorządu mieszkańców, dlatego zadzwonił do pani skarbnik, która uznała, że nie zachowano tutaj zasady celowości zakupu. Potem doszło do spotkania z burmistrzem, w którym ja również uczestniczyłem. Pan przewodniczący powiedział, że taki pomysł zrodził się w zarządzie i te torby mają być rekompensatą dla mieszkańców za taplanie się w błocie. Burmistrz powiedział, że nie widzi celowości tego zakupu i miał wątpliwości co do sposobu dystrybuowania tych toreb. Pan przewodniczący powiedział, że sam rozniesie je mieszkańcom. Burmistrz zaproponował, aby połączyć siły i dotrzeć z tą inicjatywą do większej liczby mieszkańców, na przykład na jakimś festynie, choćby na „Dniach Więcborka”. Zaproponowaliśmy wspólny zakup 1000 takich toreb, które kosztowałyby około 4 tysięcy złotych. My płacimy za taką torbę 4,37 złotych. Pan przewodniczący chciał się skonsultować z zarządem i miał dać nam znać, czy zamawiać te torby.
6 lutego przyniósł faktury na 210 toreb i długopisy. 12 lutego przyniósł do sekretariatu cytowane pismo i tak się sprawa zakończyła – mówi wiceburmistrz Jacek Masztakowski.
Ryszard Przybyłowski, powołując się na stanowisko zarządu samorządu mieszkańców, twierdzi, że zakup toreb jest zasadny i zgodny ze statutem samorządu.
– Na spotkaniu 9 lutego wiceburmistrz poinformował mnie, że w tej sprawie rozmawiał z przedstawicielem firmy SIM-Koło. Zadzwoniłem do tej firmy i poinformowano mnie, że urząd nigdy się z nimi nie kontaktował. Poprosiłem o wstrzymanie realizacji zamówienia do czasu wyjaśnienia sytuacji – mówi przewodniczący samorządu mieszkańców.
Przewodniczący skontaktował się również w tej sprawie z panią Lidią Dudek, która „opiekuje się” gminą Więcbork z ramienia regionalnej izby obrachunkowej. Pani Dudek jest żywotnie zainteresowana tą sprawą i to ona poradziła zarządowi, aby wystąpić do burmistrza o uzasadnienie odmowy zapłacenia faktury.
– Jesteśmy za taką inicjatywą, aby kupić te torby. Wpisuje się to w działania ekologiczne gminy. Niech ich dystrybucją zajmie się samorząd, który mógłby się wystawić na jarmarku z okazji Dni Więcborka. Możemy też dostarczyć te torby na zebranie mieszkańców. Może to rozdać sam przewodniczący. My nie mamy nic do tego. Nie wiem, czy długopisy wpisują się w działania ekologiczne. Natomiast promocją zajmuje się gmina. Zasadą jest to, żeby jak najwięcej promocyjnych gadżetów trafiało poza gminę Więcbork. Oczywiście, nie wszystkie. Połączmy siły i zróbmy to razem. Efekt będzie lepszy – mówi burmistrz Masztakowski.
Władze gminy kwestionują też jednostkową cenę torby zamówionej przez samorząd. Faktura opiewa na kwotę 1932 zł. To daje ponad 9 zł za sztukę. Gmina kupuje takie torby o połowę taniej. Wreszcie, przywołuje się statut samorządu, który mówi, że nadzór nad działalnością organów samorządu sprawowany jest na podstawie kryterium legalności, celowości i rzetelności, a sprawuje go burmistrz i rada miejska. Na odpowiedź na cytowane wcześniej pismo urzędnicy zgodnie z KPA mają 30 dni.
Od lat obserwujemy działalność Samorządu Mieszkańców w Więcborku. Jego przewodniczącym był wcześniej Waldemar Kuszewski. W związku z tym nasuwają się nam pewne wnioski. Po pierwsze, co to za samorząd, który ma do dyspozycji 5.500 złotych na rok? Jako pozytywny przykład można podać gminę Sępólno, gdzie dwa samorządy mieszkańców są traktowane jak sołectwa. Nalicza się im fundusz w taki sposób, jak fundusz sołecki. W ten sposób oba samorządy dysponują kwotą ponad 30 tysięcy złotych rocznie. Za takie pieniądze można już coś zrobić. Bywa tak, że za te pieniądze buduje się chodniki czy inne elementy miejskiej infrastruktury. Na corocznych zebraniach mieszkańcy decydują na co przeznaczyć te pieniądze. Tak jak to się dzieje w sołectwach. Jak mówi pan przewodniczący w tej kadencji, z tych skromniutkich środków dofinansowano zakup mebli czy materiałów dla gminnych placówek oświatowych. Od utrzymywania szkół i przedszkoli jest gmina, a nie samorząd mieszkańców. Te pieniądze mogłyby posłużyć na organizację imprez, wycieczek dla mieszkańców czy właśnie drobne inwestycje, na które gminie zawsze brakuje pieniędzy. Zgodnie z zapisem w statucie samorząd mieszkańców jest jednostką pomocniczą gminy. Powinien być więc jej pomocny: doradzać, podpowiadać, zwracać uwagę. Mamy wrażenie, że w Więcborku tak się nie dzieje. W Sępólnie każda ważna decyzja dotycząca majątku gminy musi być zaopiniowana przez zarząd osiedla. Burmistrz i rada respektują te opinie. Warto by było rozpocząć dyskusję na temat dalszego funkcjonowania Samorządu Mieszkańców w Więcborku. To zadanie dla radnych nowej kadencji, którzy mogą zmienić statut samorządu. Nie chodzi o nadanie większych kompetencji, ale o nadanie mu swego rodzaju autonomii. Niech się sam rządzi. Oczywiście w ramach prawa.
 
                                                                                                                     * * *
„Panie z księgowości powiedziały, że ten zakup niekoniecznie wpisuje się w działalność samorządu mieszkańców” - kabaret jakich mało. Panowie od władzy absolutnej, no i te „panie z księgowości”, a czy kupowanie rozwalonego traktorka od koleżki,  to się mieści? Krótko mówiąc, po  kiego grzyba samorząd, burmistrz, zastępca? Czy te enigmatyczne panie nie wystarczą?
Panowie od kończącego się burmistrzowania, jeśli mało kto wie, o co chodzi, to wypada powiedzieć wprost: o zbliżające się wybory. To jest jasne, że na wieść o Przybyłowskim, rozdającym dwieście torebek z długopisami, władza na przedsionku walki o byt truchleje. Jak to, on chce nam robić pod górkę? On chce rozdawać ekologiczne torebki, chodząc od zagrody do zagrody? Skandal! No i się zaczęło. No i dawaj do pań z księgowości. Ten przykład stanowi najlepiej o wszechmocy władzy samorządowej w konfrontacji z oddolną  inicjatywą. Nigdzie nie dadzą hasać nikomu, jeśli nie służy wiernie.   Przewodniczący samorządu mieszkańców, sołtys – a kto to? Znacznie wygodniej jest podciąć im skrzydła, niż samemu wznieść się na wyżyny.  Oj, będzie się działo w tej rozkręcającej się kampanii.