Gmina Sępólno
Segregacja śmieci tylko dla bogatych
W gminie Sępólno, podobnie jak w wielu innych gminach w Polsce, odnotowuje się wyraźny wzrost kosztów wywozu i utylizacji odpadów komunalnych. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest kilka. W ubiegły czwartek podczas spotkania dyskutowali o tym sępoleńscy radni, którzy usiłowali znaleźć wyjście z trudnej sytuacji. – Pomimo tego, że system się nie bilansuje w tym roku nie planujemy podwyżek za śmieci – zapewnił burmistrz Sępólna Waldemar Stupałkowski. Niestety, jeśli nic się nie zmieni, to od nowego roku każdy mieszkanie gminy Sępólno zapłaci za wywóz odpadów komunalnych co najmniej 30 zł. Drastyczne podwyżki nie ominą innych gmin.
Wstępem do burzliwej dyskusji było wystąpienie Anny Buchwald, skarbnik gminy Sępólno, która wyjaśniła radnym przyczynę gwałtownego wzrostu cen.
– W październiku ubiegłego roku, gdy ustalaliśmy stawkę za śmieci na ten rok, robiliśmy to na podstawie nowej ustawy, która mi.in zakładała zmiany, jeśli chodzi o częstotliwość wywozu oraz zakładała zmianę, jeśli chodzi o sposób wyboru wykonawcy. Ustawa uniemożliwiła ryczałtowe obliczanie kosztów, zastąpiła je kosztami faktycznej ilości odebranych śmieci, co w znacznym stopniu utrudniło precyzyjne określenie stawki i zbilansowanie systemu. Informacja, którą przygotowaliśmy dla państwa, dotyczy 3 płaszczyzn: jest to analiza kosztów w latach 2018 – 2020, czyli przed zmianą ustawy i po zmianie ustawy, druga dotyczy analizy ilości śmieci w tonach i trzecia dotyczy analizy częstotliwości wywozu. Jeśli chodzi o ceny na RIPOKU, to w 2020 roku w stosunku do 2018 roku wzrosły o ponad 100%, w porównaniu z rokiem ubiegłym o 70%. To są ceny na które my jako samorząd nie mamy wpływu. W poprzednich latach ceny za odbiór poszczególnych frakcji były ustalane ryczałtowo. Wynosiły one w 2018 roku 332 zł, w 2019 roku 387 zł, a w 2020 roku 523 zł. W 2018 roku koszt wywozu śmieci z nieruchomości zamieszkałych wynosił 1,792 mln zł. W 2019 koszt przetargu wynosił 2,262 mln zł. W 2020 rok wzrost kosztów w stosunku do roku ubiegłego wynosi w poszczególnych miesiącach od 70 do 110 %. Zaczęliśmy się już w maju zastanawiać co spowodowało tak duży wzrost kosztów poza wzrostem cen. Okazuje się, że drastycznie zwiększyła się ilość odbieranych śmieci. W 2018 roku na terenie gminy zebrano razem 3377 ton śmieci różnych frakcji, w 2019 roku 3635 ton śmieci. W 2020 do końca lipca 2592 tony śmieci. Jeżeli średnia się utrzyma, to do końca roku powinno to być 4443 tony śmieci. To o 22% więcej niż w roku ubiegłym. Obecnie obowiązująca stawka nie pozwoli zbilansować systemu – powiedziała do zebranych Anna Buchwald, skarbnik gminy Sępólno.
Pani skarbnik do przygotowanych materiałów załączyła radnym informację, która pojawia się na stronach internetowych wielu samorządów i odczytała stanowisko władz Warszawy. Nie było to może najlepsze porównanie do mikroskopijnego Sępólna, ale kilka problemów jest podobnych. „Dlaczego w Polsce wzrosły stawki za odbiór odpadów? Zmiana zasad selektywnej zbiórki znacznie podniosła koszty. Liczba frakcji zwiększona z 3 do 5 oznacza dużo wyższe koszty. Drugim argumentem jest wzrost ceny paliwa w ciągu ostatnich lat o 40%, energii elektrycznej o 67%, płacy minimalnej o 25 %. Powodem jest również drastyczny wzrost opłaty środowiskowej” - czytamy w oświadczeniu władz miasta Warszawy. Jego treść zapoczątkowała dyskusję.
Jako pierwszy głos zabrał Janusz Tomas: – Trochę przygotowałem się do dzisiejszego spotkania. Tu jest napisane, że cena energii elektrycznej wzrosła o 67%, a paliwa o 40%. Jest to totalna bzdura. Przeanalizowałem dane i rachunki z mojej firmy. Cena paliwa nie wzrosła, a podwyżka za energię jest minimalna. Zgodzę się z tym, że liczba usług wzrosła i paliwa idzie więcej, ale nie można powiedzieć, że cena wzrosła o 40% – powiedział radny.
– Nie wiem, z czego to wynika, ale do niedawna płaciliśmy za śmieci segregowane w Bladowie 108 zł. Dzisiaj podpisałem umowę ze Złotowem za 475 zł. Uważam, że jeśli nie zostaną wprowadzone zmiany, to w przyszłym roku będzie dramat. Jeżeli nie powstaną jakieś instalacje, które przyjmą śmieci segregowane za rozsądne ceny, to ja nie wiem co się wydarzy. Dzisiaj wszystkie RIPOK-i są zapchane – wtrącił Dariusz Krakowiak, dyrektor Zakładu Gospodarki Komunalnej w Sępólnie.
– Może warto pomyśleć o spalarni w Sępólnie. Ma być kotłownia likwidowana, więc po co ją likwidować? – zaproponowała radna Anna Miczko. Ten pomysł natychmiast został odrzucony. – Może zaapelujmy do rządzących, żeby nie wkładano rąk do kieszeni mieszkańców – dodała radna.
– Spotkaliśmy się po to żeby się zastanowić, jak zatrzymać spiralę gwałtownego wzrostu cen – przypomniał radny Robert Sieg.
Radny Zdzisław Grzeca miał pretensje, że informacje, jakie otrzymał, są niepełne.
– Temat jest na tyle ważny, że chcieliśmy go omówić ze wszystkimi radnymi. Jest bardzo ważny, bo dotyka finansowo naszych mieszkańców. Otrzymali państwo szczegółową informację na temat tego jak kształtowały się ceny od 2018 roku do lipca br. z zaznaczeniem tego przełomowego okresu 2019-2020, kiedy zostały wprowadzone nowe przepisy. Ze wszystkich danych naszej gminy i innych samorządów wynika, że cena śmieci rośnie z dwóch powodów: po pierwsze, rośnie liczba odpadów, po drugie, z powodu kosztów, na które nie mamy wpływu. Kosztów, które wynikają z przepisów ogólnych. Nikt mi nie powie, że wzrost płacy minimalnej nie ma wpływu na wzrost kosztów zbiórki odpadów. Ważny jest również znaczny wzrost liczby odpadów. Im więcej ton firma zbierze, tym więcej mieszkańcy zapłacą. Do czego to dochodzi, że jeżeli mieszkaniec segreguje odpady, firma je odbierze i zawiezie na wyznaczoną instalację, to musi za to, że to złoży zapłacić? Przecież ten system powinien być odwrotny. Firma powinna mieć zapłacone za to, że odda makulaturę, szkło lub plastik. Do tej pory firma płaciła za tonę plastiku 100 zł, a dzisiaj musi zapłacić 400 zł. Jaki mamy na to wpływ? Jeżeli RIPOK-i biorą pieniądze za składowanie odpadów segregowanych to zasadna jest uwaga pana radnego Tomasa po co segregować? Ludzie segregują po to, żeby za to zapłacić. System powinien się bilansować. Gmina powinna zebrać tyle pieniędzy od mieszkańców, żeby za wszystko zapłacić – oświadczył burmistrz Waldemar Stupałkowski.
– Stanowisko samorządów jest jasne. Wszyscy dostrzegają wady tych przepisów, które są. Wielokrotnie zostały wysyłane do rządu stanowiska mówiące o tym jak powinny wyglądać przepisy, żeby te ceny nie rosły. Wiem, że rząd przygotowuje kolejne zmiany ustawy śmieciowej. Prawdopodobnie wrócimy do tego co było kiedyś i działało dobrze. Segregacja musi być w końcu opłacalna. Dzisiaj mówienie przez ważne osoby „Segreguj będziesz miał taniej” jest nieprawdą. System leży ponieważ nikt nie odbiera odpadów posegregowanych do powtórnego przerobu – dodał burmistrz.
Jaki jest morał ze spotkania radnych? Po pierwsze, władze gminy nie mają zbyt dużego wpływu na koszty wywozu i zagospodarowania odpadów komunalnych, a co za tym idzie na stawki płacone przez mieszkańców. Po drugie, segregacja odpadów i korzyści z tego płynące to mit, który należy szybko obalić.