Sępólno Kim pan jest? Ja jestem Tym

Robert Lida, 15 marzec 2015, 00:19
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Biblioteka Publiczna im. Jarosława Iwaszkiewicza zaprosiła na spotkanie autorskie Stanisława Tyma: aktora, scenarzystę, satyryka, felietonistę. Gość, zamiast promować swój najnowszy zbiór felietonów pt. „Pies, czyli kot”, opowiadał o swoim niezwykle interesującym życiu.
Sępólno Kim pan jest? Ja jestem Tym

W kolejce po autografy ustawili się wielbiciele wielkiego talentu Stanisława Tyma. Fot. Robert Lida

Stanisław Tym, rocznik 1937, maturę zdał w wieku 15 lat. Trzy razy rozpoczynał naukę na wydziale chemii Politechniki Warszawskiej i trzy razy go z tej uczelni wyrzucano. Studiów na wydziale aktorskim warszawkiej PWST też nie skończył. Jak mówi, w życiu miał kupę szczęścia, a na scenie i estradzie znalazł się zupełnie przypadkowo. Tym pracował w fabryce słodyczy im. 22 lipca (dawniej E. Wedel). Była bramkarzem i szatniarzem w klubie studenckim ,,Stodoła”. Współpracował ze słynnym teatrem STS czyli Studenckim Teatrem Satyryków i kabaretem Dudek. My znamy go głównie z telewizyjnego i kinowego ekranu. Kultowy ,,Rejs” Marka Piwowarskiego czy ,,Miś” Stanisława Barei to najbardziej znane aktorskie kreacje Tyma. Jako aktor występował w filmach, do których sam często napisał scenariusz. Filmy ,,Ryś”, ,,Miś”, ,,Rozmowy kontrolowane”, ,,Co mi zrobisz jak mnie złapiesz” czy ,,Brunet wieczorową porą” powstały na podstawie jego scenariuszy. Tyma znamy również jako stałego felietonistę tygodnika ,,Polityka”, gdzie ostrym piórem komentuje rzeczywistość. Pan Stanisław jest wreszcie autorem tekstów kabaretowych. Sam zresztą występował na scenie kabaretowej m.in. z Ireną Kwiatkowską czy Zofią Merle.
– Za kogo pan się uważa? Za aktora, scenarzystę czy może bardziej felietonistę? – padło pytanie z sali.
– Ja jestem... Tym – padła odpowiedź. – A tak na poważnie. Swego czasu siostra kupiła mi na prezent encyklopedię PWN. Tam przeczytałem hasło: Stanisław Tym - komediopisarz i ja jestem właśnie tym. Czuję się komediopisarzem i myślę, że to jest trafna definicja. Trochę tych komedii napisałem – kontynuował gość.
Tym opowiadał o swojej nieudanej edukacji, o barwnym życiu studenckim i o tym, jak dzięki pomocy kolegi, który okazał się UB-ekiem, dostał się na studia aktorskie, z których go wyrzucono. Gość mówił o swoich obserwacjach związanych z podróżami polską koleją, o swojej niechęci do publicznej telewizji, czy tak zwanej kulturze masowej. Wspominał również o swoich literackich idolach. Tym, mimo że wypowiada się w charakterystyczny sposób, używając zdań wielokrotnie złożonych, posługuje się czystą polszczyzną.
– Dzisiaj, nawet jeśli ktoś nie zna języka polskiego, zostaje lektorem. Jeśli dzisiaj mówi się rok dwutysięczny piętnasty, i to jest normą językową, to trzeba poprawić podręczniki historii i napisać, że bitwa pod Grunwaldem była w roku jednotysięcznym czterysta dziesiątym. Przecież to jest bez sensu. To wymyślił jakiś idiota – komentuje Tym, który w swych wypowiedziach często używał słów: idiota, kretyn, bałwan. W taki sposób podkreślał absurdy otaczającego nas życia. Przecież właśnie to one są inspiracją dla jego twórczości. Gdyby nie te absurdy i zachowanie naszych elit politycznych, to satyrycy byliby bez pracy. Stanisława Tyma słucha się z wielką przyjemnością. Wszyscy wiedzą, że jest to człowiek wesoły, dowcipny i mądry. Przygotowana przez organizatorów konwencja spotkania już na samym początku wymknęła się spod kontroli. Miało ono mieć charakter wywiadu, ale inicjatywę natychmiast przejęli słuchacze. To oni zadawali pytania i to oni prowadzili rozmowę z gościem.