Siła żywiołu
– Huk był potężny, że aż podskoczyłem z łóżka. Zerwałem się na równe nogi, ponieważ poczułem smród spalenizny. Pomyślałem, że to pożar. Na szczęście nic takiego się nie stało. Dopiero później zauważyłem porozrzucane na polu kawałki drewna. Czegoś takiego jeszcze w życiu nie widziałem – mówi pan Roman, właściciel gospodarstwa. Za oborą rosną trzy potężne topole. Wszystkie zostały uderzone przez piorun. Jedna nawet z dwóch stron. Na całej długości pnia widać ślad uderzenia. Tak, jakby coś wyszarpało z niego drewno na szerokości kilkudziesięciu centymetrów. Jego kawałki były rozrzucone w promieniu co najmniej 100 metrów. U dołu pnia widać wyraźnie otwór, do którego można swobodnie włożyć rękę po sam łokieć. To tutaj piorun uderzył w ziemię. Piorun wybrał jako cel nie tylko najwyższy punkt w okolicy. Gospodarz poniósł również konkretne straty. Spaleniu uległo zabezpieczenie główne przyłącza energetycznego w budynku mieszkalnym oraz skrzynka elektryczna w pomieszczeniu, w którym znajduje się śrutownik. Jej obudowa z tworzywa sztucznego rozpadła się na kilkucentymetrowe kawałki, a przewody elektryczne uległy nadpaleniu.