Sępólno
Śledztwo przedłużone, a co z niebezpiecznymi odpadami?
Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy prowadzi postępowanie przeciwko Leszkowi B., mieszkańcowi Sępólna, oraz dwóm innym osobom w sprawie nielegalnego sprowadzania odpadów niebezpiecznych z zagranicy. Kilkaset beczek oraz paletozbiorników z odpadami chemicznymi ujawniono w lutym ubiegłego roku na terenie jednej z firm przy ulicy Przemysłowej w Sępólnie. Śledztwo, które miało być zamknięte z końcem ubiegłego roku, zostało przedłużone do końca stycznia. Tymczasem chemiczna bomba tyka na ulicy Przemysłowej.
W pierwszych dniach lutego ubiegłego roku na terenie nieruchomości dawnej Centrali Nasiennej przy ulicy Przemysłowej czynności prowadzili policjanci z Wydziału do Walki z Przestępczością Gospodarczą Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy. Na miejscu pojawili się również strażacy ze specjalnej jednostki ratownictwa chemicznego w Toruniu. W jednej z hal oraz na zewnątrz ujawniono kilkaset beczek oraz pojemników typu „mauzer” z nieznanymi substancjami chemicznymi. Teren został zabezpieczony, a przez kilka kolejnych dni
bez przerwy nadzorowali go sępoleńscy policjanci.
W związku z tą sprawą zatrzymano dwie osoby: 48-letniego mieszkańca Nakła oraz 56-letniego mieszkańca Bydgoszczy.
Swoje postępowanie w tej sprawie prowadził również Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Bydgoszczy. Jak nas wówczas poinformowała Małgorzata Witkowska, naczelnik wydziału inspekcji WIOŚ, po badaniu kilku losowo wybranych pojemników okazało się, że zgromadzono w nich substancje chemiczne, które mogą stanowić zagrożenie dla ludzi
i środowiska w razie bezpośredniego kontaktu. Sprawa nielegalnego składowiska od razu trafiła do Prokuratury Rejonowej w Tucholi, która wszczęła śledztwo z artykułu 183 Kodeksu karnego: „Kto wbrew przepisom składuje, usuwa, przerabia, unieszkodliwia albo przewozi odpady lub substancje w takich warunkach lub w taki sposób, że może to zagrozić życiu lub zdrowiu wielu osób lub spowodować zniszczenie w świecie roślinnym lub zwierzęcym w znacznych rozmiarach, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat. Takiej samej karze podlega ten, kto wbrew przepisom sprowadza z zagranicy odpady lub substancje zagrażające środowisku.
Po kilku tygodniach Prokuratura Rejonowa w Tucholi śledztwo w tej sprawie przekazała do Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy, która jest jego gospodarzem do dzisiaj. Jakie są postępy w tej sprawie?
– Śledztwo prowadzone jest przeciwko trojgu podejrzanych o czyn z artykułu 183 paragraf 1 Kodeksu karnego. Trwają czynności dowodowe mające na celu wyjaśnienie istotnych prawnokarnie okoliczności czynów będących przedmiotem śledztwa. Termin postępowania został przedłużony do końca stycznia bieżącego roku, jednak możliwe jest jego dalsze przedłużenie – informuje prokurator Agnieszka Adamska-Okońska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy.
Wiadomo, że jednym z podejrzanych w tej sprawie jest mieszkaniec Sępólna Leszek B., formalnie władający terenem przy ulicy Przemysłowej, na którym znaleziono nielegalne składowisko chemicznych odpadów. Dla działającej tutaj firmy starosta wydał zgodę na gromadzenie odpadów w postaci złomu. Nie dziwimy się, że śledztwo w tej sprawie toczy się tak długo. Nielegalnym obrotem odpadami, sprowadzanymi najczęściej z zagranicy, zajmują się wyspecjalizowane mafie, które doskonale wiedzą, jak zacierać za sobą ślady. Jednak śledząc stronę internetową Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy, można powiedzieć, że wiele podobnych spraw kończy się aktami oskarżenia kierowanymi do sądu. Śmiemy jednak twierdzić, że przed oblicze Temidy trafiają głównie „płotki”. Organizatorzy tego intratnego procederu prawdopodobnie mają się dobrze.
Czyj to problem?
Prokuratura robi swoje, Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Bydgoszczy robi swoje, a „mauzery” z chemicznym świństwem stoją tam, gdzie stały. Nikt ich stamtąd nie usunął. Oczywiście czynności związane z usunięciem tych odpadów należą do ich właściciela, ale to nie jest takie proste. Co w przypadku, gdy właściciel jest nieustalony lub uchyla się od swojego obowiązku?
„Kompetencje w tym zakresie posiadają organy samorządu lokalnego” - informuje nas w mailowej korespondencji inspektor Małgorzata Witkowska.
Chodzi tutaj o artykuł 26 ustawy o odpadach, który mówi,
że w takim przypadku wójt, burmistrz lub prezydent miasta
w drodze decyzji administracyjnej wydawanej z urzędu nakazuje posiadaczowi odpadów ich usunięcie z miejsca nieprzeznaczonego do ich składowania. Kto w tym przypadku jest posiadaczem odpadów? Domyślamy się, że nikt się do nich nie przynaje.
Czy burmistrz Sępólna wydał taką decyzję?
– Ta sprawa jest w toku i wcale nie jest taka prosta. Musimy ją przedyskutować z naszym radcą – mówi burmistrz Sępólna Waldemar Stupałkowski.
Analizując podobne sprawy
w kraju, również takie, które toczą się przed sądami, dowiadujemy się, że w przypadku,kiedy posiadacz odpadów jest nieustalony, stosuje się zasadę domniemania, że posiadaczem odpadów jest właściciel gruntu. W przypadku nieruchomości przy ulicy Przemysłowej spotyka nas pewna niespodzianka. W ewidencji gruntów jako właściciela tej nieruchomości zapisano Skarb Państwa. Kto jest reprezentantem Skarbu Państwa w terenie? Poprawna odpowiedź brzmi – starosta. Możemy więc mieć sytaucję, w której burmistrz Stupałkowski decyzję nakazującą usunięcie niebezpiecznych chemikaliów wyda swojemu koledze urzędującemu piętro wyżej, czyli staroście Tadychowi. To jest całkiem możliwe. Oczywiście nikt nie będzie się przyznawał do tych odpadów i wyrywał do ich usunięcia ze względu na gigantyczne koszty takiej operacji. Trudno je oszacować, ale nie pomylimy się, twierdząc, że to są miliony złotych. Wygląda na to, że burmistrz ma problem, ale przede wszystkim jest to problem mieszkańców Sępólna.